Kłopotliwy świadek historii - „Zdążyć przed Panem Bogiem”
Marek Edelman jest jednym z nielicznych ocalonych uczestników powstania w getcie warszawskim, jedynym żyjącym członkiem komendy Żydowskiej Organizacji Bojowej. Świadek historii, jakich niewielu nawet w Polsce, kraju, który historia kocha jak mało który. Kłopot jednak (przynajmniej dla niektórych) w tym, że Marek Edelman opowiada nieco inną historię, niż ta do której przywykliśmy słuchając rocznicowych przemówień i okolicznościowych referatów. Dlatego bardzo warto przeczytać „Zdążyć przed Panem Bogiem”, a na początek na przykład obejrzeć przedstawienie w tarnowskim teatrze. To nie jest wielki spektakl, ale może spełnić pożyteczną rolę. Zwłaszcza wobec tych, którzy uważają, że przeszłość to rzecz absolutnie nie warta zainteresowania. Zawsze jest czas, by zmienić zdanie, i zawsze kiedyś może być ten pierwszy raz. Na przykład na widowni tarnowskiego teatru.
„Zdążyć przed panem Bogiem”, to książka, która powstała nieco ponad trzydzieści lat po powstaniu w getcie warszawskim. Od jej napisania mija właśnie również nieco ponad trzydzieści lat. Te dwa odcinki czasowe pozwalają uchwycić perspektywę opowieści
Marka Edelmana, ostatniego żyjącego dowódcy powstania w getcie warszawskim, jednego z niewielu ocalonych uczestników walk. Zanim Marek Edelman opowiedział o wydarzeniach wiosny 1943 roku w getcie milczał praktycznie na ten temat przez trzydzieści lat. Milczał i patrzył, jak on sam i jego rówieśnicy (a mieli wówczas po lat 20, i pięćdziesięcioletni Edelman mówi o nich „dzieciaki”) stają się postaciami nie z krwi i kości, ale z mitu, legendy i ludzkich wyobrażeń o bohaterskiej śmierci. O czym wtedy myślał? Może przyjął do wiadomości fakt, że nie ma większego znaczenia, jaka jest prawda, istotne jest jedynie to, jak ludzie ją widzą? W końcu jednak przemówił i w rozmowie z
Hanną Krall podjął z góry skazaną na porażkę próbę odmitologizowania historii getta. Skazaną na porażkę, bo w miarę upływu lat rośnie liczba tych, którzy wiedzą lepiej, a prawda marka Edelmana nie jest im do zachowania dobrego samopoczucia potrzebna.
Ostatni przywódca powstania w getcie nie opowiada o heroizmie, wielkości i męczeństwie. Opowiada o tym, jak był ubrany w dniu rozpoczęcia walk, a także o tym, że nigdy nie miał zamiaru popełniać samobójstwa i wcale nie podoba mu się, że wielu jego towarzyszy walki wybrało taką właśnie drogę rozstania się z życiem.
Może Marek Edelman niewiele ma wspólnego z bohaterami szkolnych czytanek, ale właśnie dlatego tym bardziej warto go posłuchać. Jego opowieści o historii obdartej z heroizmu, wielkości, pomnikowej patyny.
W tarnowskim teatrze premiera „Zdążyć przed panem Bogiem” to uzupełnienie „Rozmów z katem”
Kazimierza Moczarskiego. Ten dyptyk można oglądać razem, można również obejrzeć każdy ze spektakli osobno. Tarnowski teatr tymi przedstawieniami proponuje widzom interesującą konfrontację z przeszłością i rozmowę o historii. I bardzo dobrze, bo to jeden z powodów, dla których warto robić teatr oraz przychodzić do teatru.
Słabszą stroną tarnowskiego przedstawienia w reżyserii
Tomasza Piaseckiego jest aktorstwo, ale to temat na osobną rozmowę. Na razie proponuję odwiedzić teatr i zdążyć obejrzeć przedstawienie, zanim najważniejsze na tarnowskiej scenie staną się ekipy remontowe.
26.04.2009