Politycznie, metafizycznie - Twarze z plakatów
I znów przyszedł czas wyborów. W Tarnowie po raz kolejny panowie uśmiechają się do nas z plakatów. Faktem jest, że my Polacy raczej innymi kategoriami myślimy o wyborach do Parlamentu Europejskiego niż nasi bracia z innych krajów Unii.
Wkrótce wybory, kolejne, tak niechciane. Znów będę musiał iść do lokalu i oddać swój głos. Podtrzymać frekwencje, nie wyjść na idiotę – „bo nie głosuję”. I tak połowa z nas, Polaków, nawet nie wie, że się odbędą. Tak to będzie wyglądać – to mogę zagwarantować pomimo wszelkich badań potencjalnej frekwencji. Bo co to nas ma interesować? Po co wiedzieć co dzieje się w Europie? Po co mieć na to wpływ? Tej właśnie połowie ogromnie zazdroszczę. Ale i tak zagłosuję. Zrobię to w imieniu naszej demokracji. Bo o nią akurat warto dbać, nawet bardziej niż o wyborców. Nie wspomnę już nawet o tym, że kojarzę może tylko kilka nazwisk, które powiązane są w mniejszym lub większym stopniu z moim rodzimym miastem. Nie kojarzę natomiast zbyt wielu z obecnych eurodeputowanych, którzy zrobili coś większego dla Tarnowa. Tylu obietnic zdążyliśmy już zapomnieć drodzy wyborcy, a to zaledwie kilka lat. Muszę ich jednak usprawiedliwić. Przecież robili coś, a może coś tam coś tam… dla całej Europy, nie tylko dla Polski, nie tylko dla Tarnowa, nie tylko dla siebie. I po raz kolejny widzę uśmiechniętych panów na plakatach, ulotkach, billboardach. Choć nie jest to kampania tak agresywna i tak okrutna jak parlamentarna czy samorządowa, to i tak tych panów, zawsze uśmiechniętych, wkrótce też pań będziemy widzieć coraz częściej. Na ulicy, w skrzynce pocztowej, oby tylko nie w lodówce, bo w telewizorze już na pewno. Każdy z nich mówić nam będzie wybierz, pomogę, udoskonalę, ulepszę, dla Europy, dla Polski, dla Tarnowa. Czyli w końcu chyba też dla nas?
Od czasu do czasu odwzajemniam ten sarkastyczny uśmiech „Panów” z billboardów, mam nadzieje, że wy także…
Fizyk
13.05.2009