Pamięć wciąż bolesna

 Kwiaty, znicze, wspomnienia i łzy – dowód tego, jak żywe i bolesne są wciąż wspomnienia tragicznych wydarzeń z 1944 roku. Przy obelisku upamiętniającym śmierć załogi zestrzelonego na Łysą Górą liberatora spotkali się przedstawiciele organizacji z Republiki Południowej Afryki  i członkowie rodzin pilotów, którzy oddali życie w różnych częściach Europy lecąc z pomocą walczącej Warszawie.

 

Kilkudziesięciu gości z Republiki Południowej Afryki odwiedziło 28 lipca Łysą Górę, gdzie przy obelisku upamiętniającym śmierć załogi zestrzelonego 1944 roku liberatora złożyli kwiaty i zapalili znicze. Wycieczkę zorganizowała mająca swoją siedzibę w Johannesburgu organizacja, której głównym celem jest pielęgnowanie pamięci o żołnierzach z RPA, którzy zginęli podczas II wojny światowej, niosąc pomoc m.in. powstańcom warszawskim. – Organizacja powstała zaraz po wojnie i od tamtej pory zajmuje się gromadzeniem dowodów pamięci o żołnierzach, którzy oddali życie na terenie Europy – mówi Andrzej Romanowski, prezes organizacji, który w latach siedemdziesiątych wyemigrował z Polski do RPA.

Wśród uczestników spotkania byli m.in.: emerytowany generał Carlos Gaggiani, były dowódca sił powietrznych RPA, a także dwaj synowie generała Durranta - jednego z dowódców RAF.

Do Łysej Góry przyjechali także członkowie rodzin pilotów, którzy oddali życie w różnych częściach Europy lecąc z pomocą walczącym Polakom.  – Mój wujek zginął na terenie Rumunii. Nie zdążył wziąć udziału w locie do Warszawy – opowiada jedna z uczestniczek spotkania, a ktoś inny wspomina dziadka, którego samolot został zestrzelony na terenie Bułgarii. Padają kolejne nazwiska i kolejne miejsca, w których zostali na zawsze. Z każdą chwilą wspomnienia sprzed lat odżywają coraz bardziej, pojawiają się łzy i wzruszenie. Dziękowano Kazimierzowi Mleczce, mieszkańcowi Łysej Góry, który przed laty jako pierwszy dotarł do zestrzelonego liberatora i który do dzisiaj opiekuje się pieczołowicie tym miejscem. - O, tutaj leżał silnik, a tam było skrzydło – pokazywał dokładnie Kazimierz Mleczko. - Początkowo jednego z członków załogi pochowano na miejscu, a pozostałych na cmentarzu w Łysej Górze. Po ekshumacji, do której doszło po latach, pochowano ich na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Na zakończenie spotkania jego gospodarze obiecali, że przekażą zachowane fragmenty samolotu muzeum w Johannesburgu, które gromadzi pamiątki dokumentujące pomoc  żołnierzy z RPA dla  walczących w Europie. – Większość pozostałości samolotu trafiła do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, ale mamy jeszcze fragmenty,  które możemy przekazać jeszcze dzisiaj – mówił Roman Sacha, sołtys Łysej Góry.

29.07.2014
Twój komentarz:
Ankieta
Jak oceniasz pierwsze miesiące pracy nowego samorządu Tarnowa?
| | | |