Patryk Kosiniak wygrał oba wyścigi ostatniej rundy motocyklowych mistrzostw Polski WMMP klasy Superstock 600 i zajął czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw. Na słowackim torze Slovakiaring tarnowianin dwukrotnie stanął także na podium międzynarodowej serii Alpe Adria.
Tarnowski motocyklista Patryk Kosiniak powrócił w tym sezonie na tor po rocznej przerwie i skupia się przede wszystkim na międzynarodowej serii Yamaha R6 Dunlop Cup, w której dwa lata temu zajął piąte miejsce w tabeli, dwukrotnie stając na podium.
W ramach treningów i przygotowań tarnowianin z powodzeniem dwukrotnie startował także w rundach mistrzostw Polski. W ostatni weekend Patryk Kosiniak zdominował oba wyścigi na Slovakiaringu, dwukrotnie stając na najwyższym stopniu podium. W efekcie, choć startował w tym roku tylko w czterech z 12 wyścigów, zakończył sezon na czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej.
Na Słowacji zawodnik z Tarnowa rywalizował także z zawodnikami międzynarodowej serii Alpe Adria, dwukrotnie stając na podium, w sobotę na jego drugim, a w niedzielę trzecim stopniu.
Za dwa tygodnie Kosiniaka czeka start w ostatniej rundzie międzynarodowego pucharu Yamaha R6 Dunlop Cup. Na znanym z Formuły 1, niemieckim torze Hockenheim, polski motocyklista chce poprawić swój najlepszy tegoroczny rezultat - czwarte miejsce wywalczone w lipcu na węgierskim Hungaroringu i zakończyć sezon w pierwszej piątce klasyfikacji generalnej. - W tym roku wystartowałem tylko w czterech wyścigach mistrzostw Polski. Traktowałem to jako trening i rozgrzewkę przed zmaganiami Yamaha R6 Dunlop Cup, ale cieszę się, że wygrałem wszystkie starty, a na Słowacji walczyłem także z czołówką serii Alpe Adria. Na Słowacji byłem szybki od samego początku weekendu i choć jechałem niemal seryjnym motocyklem, byłem w stanie walczyć z rywalami na dużo mocniejszych maszynach. Byłem trzeci w kwalifikacjach, a w pierwszym wyścigu walczyłem o zwycięstwo w Alpe Adria. Jechałem za rywalem na mocniejszej maszynie, ale nadrabiałem czas podczas hamowania, dlatego zaplanowałem atak w ostatnim zakręcie, tak, aby uniemożliwić mu kontrę. Nie mogłem uwierzyć, że na przedostatnim kółku pokazano nam szachownicę, bo organizatorzy pomylili liczbę okrążeń – komentował swoje ostatnie starty Patryk Kosiniak. - Byłem zły, bo zwycięstwo miałem niemal w garści, ale jeszcze bardziej zmotywowało mnie to przed niedzielą. Niestety, drugiego wyścigu nie wytrzymała tylna opona. Prowadziłem prawie od startu do mety, ale na trzech ostatnich kółkach musiałem zwolnić i spadłem na trzecie miejsce. Dzięki solidnemu weekendowi na Słowacji jestem pewny siebie przed wielkim finałem pucharu Yamahy. Chcę zakończyć sezon najlepszym wynikiem, walczyć o podium i pierwszą piątkę w klasyfikacji generalnej.