Dębno liczy straty
Kilka milionów złotych wyniosą straty spowodowane powodzią w gminie Dębno – wynika ze wstępnych szacunków. Zniszczeniu uległo wiele odcinków dróg, chodniki, mostki, przepusty i dziesiątki budynków.
Wielka woda dała się we znaki również gminie Dębno - szczególnie mocno nocą z 22 na 23 czerwca i w okresie od 25 do 27 czerwca. Ucierpiało wiele wsi, a wśród najbardziej poszkodowanych są: Łysa Góra, Sufczyn, Łoniowa, Porąbka Uszewska, Doły, Dębno, Niedźwiedza, Wola Dębińska, Jaworsko. Wskutek opadów małe zazwyczaj potoczki zamieniły się w rwące rzeki, które występując z brzegów niszczyły wszystko, co napotkały na drodze. Obok nawierzchni żwirowych poważnie uszkodzonych zostało także wiele odcinków dróg asfaltowych. W Łysej Górze pod wpływem naporu wody zdarte zostały całe nawierzchnie asfaltowe na dużej powierzchni, a woda niosła je jeszcze kilkaset metrów dalej. Woda wdarła się też do zakładu ceramiki „Kamionka" zalewając hale produkcyjne i gotowe wyroby. W Sufczynie masy wody były na tyle potężne, że z łatwością wyrywały ogrodzenia domów wraz z fundamentami osadzonymi na głębokości jednego metra. Wszystko działo się tak szybko, że mieszkańcy nie byli w stanie reagować. W efekcie niektórzy stracili zwierzęta gospodarskie, które utopiły się w zalanych stajniach.
Uruchomione w gminie pogotowia powodziowe dyżurujące przez całą dobę odbierało niemal bez przerwy telefony z prośbą o pomoc. – Na bieżąco zabezpieczaliśmy zniszczone przez powódź drogi, usuwano drzewa uniemożliwiające przejazd, a w wielu wypadkach ratowano zwierzęta przed utonięciem – relacjonuje Marian Kurek, Sekretarz Gminy. W Woli Dębińskiej ekipa strażaków niemal w ostatniej chwili zdołała przeprowadzić stojące po szyje w wodzie konie. Gdzie indziej ratowano króliki i kury.
Tak, gdzie to było możliwe zabezpieczano zabudowania workami z piaskiem, ale nie zawsze było to skuteczne. Wielokrotnie woda pokonywała zabezpieczenia wdzierając się do piwnic, zamieszkałych suteren, a także do sklepów i magazynów. Woda sięgała nieraz na wysokość półtora metra, a strażacy pracujący na okrągło nie nadążali z jej wypompowywaniem. Chwile grozy przeżywali mieszkańcy domów znajdujących się nad rzekami, których brzegi oberwała woda. Powódź wdzierała się na teren posesji tak szybko, że wielu osobom nie udało się na czas odjechać samochodami z zagrożonych terenów.
Pełne ręce roboty mieli także pracownicy Zakładu Usług Komunalnych. Długotrwały brak prądu, zalane przepompownie powodowały, że ścieki trzeba było przepompowywać z wykorzystaniem agregatów prądotwórczych.
W sumie według wstępnych szacunków straty w infrastrukturze komunalnej (drogi, zabudowania) wyceniono na 2,5 mln zł. Szkody spowodowane w gospodarstwach indywidualnych oraz uprawach mogą być znacznie większe.
01.07.2009