Odkrywanie disco polo

 Można nie lubić disco polo. Ani muzyka, ani teksty nie są tu najwyższych lotów. Ale faktem jest, że przy disco polo ludzie bawią się najlepiej, nawet jeśli za nic w świecie się do tego nie przyznają. Tarnowski teatr, w oparciu o muzykę disco polo, przygotował spektakl „Disco Solski”. I jest to spektakl, po obejrzeniu, a raczej po wysłuchaniu którego, disco polo już nie będzie takie samo.

 

Na disco polo można kręcić nosem. Można uśmiechać się pogardliwie i twierdzić, że jest się ponad. Że to chłam, dno i wodorosty. Ale nie da się zaprzeczyć, że muzyka disco polo króluje na imprezach, od wiejskich wesel po zabawy sylwestrowe, w pretendujących do przyzwoitych lokalach. Nawet, jeśli zaczyna się od ambitnych walców i tang, to kończy się na prowokującym do świetnej zabawy disco polo. Bo jest w tej muzyce coś, co każe nogom ruszyć do tańca, a chóralny śpiew sam ciśnie się na usta. Muzyka prosta, słowa jeszcze prostsze, w dodatku z rymami, które wołają o pomstę do nieba. A jednak przy tej prostej muzyce i infantylnych tekstach, zabawa bywa najlepsza.

Tarnowski teatr przygotował spektakl „Disco Solski”, którego premiera odbyła się 29 stycznia. W programie tego, godnego teatru muzycznego spektaklu, przeboje disco polo - i te znane i te znane mniej. Ale w aranżacjach takich, że czapki z głów. Jest tu blues, jazz, muzyka latynoska, musical, rock, ballada pop i dubstep – krótko mówiąc coś, co z disco polo nie ma nic wspólnego. Poza tekstem. Ale nawet ten, w nowej otoczce muzycznej nabiera innego wymiaru i staje się znośny. „Wolność” – przebój zespołu Boys i wszystkich wesel, to, w wykonaniu Ireneusza Pastuszaka, tragiczno-nostalgiczna opowieść o meandrach życia młodego człowieka i jego ukochanej. A „Ruda tańczy jak szalona” w tym samym wykonaniu, to muzyczny majstersztyk tak zaśpiewany, że wywołuje dreszcze. Ireneusz Pastuszak okazuje się zresztą mistrzem interpretacji, nawet tych skazanych na porażkę tekstów. Kiedy śpiewa „Przekorny los” – Ludzie mówią do mnie przestań martwić się, wszak po burzy zawsze słońce lśni. Zostawiła Cię dziewczyna, jest Ci źle,zaraz nowa miłość wejdzie w Twoje drzwi - to brzmi to zupełnie inaczej, niż w wykonaniu zespołu Akcent. Zasługa to niewątpliwie także wyjątkowych i genialnych aranżacji Piotra Niedojadły, który z pierwotnej muzyki typu umpa-umpa „zrobił” muzyczne perełki. Na tyle cenne, że tekst schodzi na dalszy plan. Nie sposób nie docenić Tomasza Wiśniewskiego – pomysłodawcy spektaklu, asystenta reżysera i wykonawcy. Przebój „Przez twe oczy zielone” Akcentu w wydaniu tarnowskiego aktora, to zupełnie inna, pełna melancholii piosenka, a brawurowo wykonany „Tarzan” zespołu Tarzan Boy podbija serca, głównie damskiej części widowni. Do tego stopnia, że zażyczyła sobie tego na bis, ku niechęci i zawiści jej części męskiej.

No i wreszcie Karolina Gibki, żeńskie dopełnienie aktorskiego tria. Jej „Egipskie noce” Shazzy czy „Bierz co chcesz” to tylko potwierdzenie muzycznego kunsztu i aktorskich umiejętności. Spektakl kończy wspólnie wykonana piosenka „Moje miasto nigdy nie śpi” zespołu Weekend, szkoda tylko, że nie całkiem zgodnie z prawdą – Tarnów, niestety, śpi często. Zespoły, i ten aktorski i muzyczny, wykonały kawał solidnej roboty przy siedemnastu, pierwotnie średniej jakości piosenkach. Pod okiem reżysera Łukasza Fijała, przygotowano bardzo porządne, muzyczne przedstawienie, podczas którego widownia świetnie się bawi. I nawet jeżeli ktoś na muzykę disco polo kręci nosem, to w takim wydaniu kręcenie jest nieuzasadnione.

Dorota Filip

30.01.2017
Twój komentarz:
Ankieta
Jak oceniasz pierwsze miesiące pracy nowego samorządu Tarnowa?
| | | |