Ostatni z polskich etapów 34. Karpackiego Wyścigu Kurierów padł łupem Kamila Małeckiego z narodowej reprezentacji Polski. Liderem klasyfikacji generalnej LOTTO pozostał Alessandro Pessot z DT Cycling Team Friuli.
Trzeciego dnia rywalizacji w KWK kolarze kierowali się z Oświęcimia, w którym finiszowali poprzedniego dnia, do Jabłonki. Ta leżąca przy granicy ze Słowacją gmina rokrocznie gości peleton pełen walecznych orlików, a w tym roku stanowiła ostatni, polski punkt wyścigu, bowiem finał rozegrany zostanie na Węgrzech.
Liczący zaledwie 106 kilometrów odcinek naznaczony był górskimi premiami – krótkim podjazdem w Łękawicy i dłuższą wspinaczką w okolicach miejscowości Grzechylnia – które poprzedzały wjazd na „dach wyścigu” – położoną na wysokości 1014 metrów Przełęcz Krowiarki.
Pierwsi do ataków ruszyli zawodnicy ekip ROG Ljubljana oraz Mostostalu Puławy. Trudno było jednak o uformowanie się stabilnego odjazdu, bo niemalże każdy z liczącego 96 kolarzy peletonu chciał się tego dnia pokazać. Wymagający, górski odcinek był do tego idealną okazją, ale szanse na powodzenie większości podejmowanych akcji zaczepnych były niewielkie.
Sztuka ta udała się w końcu piątce zawodników. Z rosnącą przewagą kręcili Jordi an Loon (Destil - Jo Piels), Fernando Finkler (Guerciotti Radondela), Youri Van Iersel (WV De Jonge Renner), Joep Streinbusch (Wielerploeg Groot Amsterdam) oraz Tobiasz Pawlak (Tarnovia Tarnowo Podgórne). Po przejechaniu 30 kilometrów mieli w zapasie półtorej minuty. Skład odjazdu zmieniał się na przestrzeni kolejnych kilometrów. Z biegiem czasu doskoczyło kilku nowych członków, m.in. Rinat Udod i Anatoliy Budyak z ISD Jorbi i Filippo Tagliani z Delio Gallina Colosio.
Decydujący dla losów etapu, a może nawet całego wyścigu, były podjazdy pod premie w Przysłopiu i na Przełęczy Krowiarki przedzielone szybkim zjazdem. Ucieczka została skasowana, a peleton rozbił się w drobny mak. Powstały grupki i grupeczki, a część zawodników zmagała się ze wspinaczką w pojedynkę.
Gdy czołówka wyścigu zbliżała się już do premii na Krowiarce, na atak zdecydował się były lider klasyfikacji generalnej Piotr Konwa (TC Chrobry Scott Głogów) w towarzystwie Słoweńca Tadeja Pagacara z ROG Ljubljana. Do dwójki próbowało doskoczyć jeszcze kilku zawodników, ale ostatecznie odjechali oni tylko we dwóch.
Konwa i Pagacar kręcili z przewagą pół minuty, jednak do mety było jeszcze 10 kilometrów, więc mimo zaciętej walki nie zdołali utrzymać swojej przewagi do końca i zostali złapani przez grupę zasadniczą, w której pozostało około 30 zawodników.
O kolejności na mecie zadecydował finisz z peletonu, a najszybszy na mecie w Jabłonce okazał się Kamil Małecki z narodowej reprezentacji Polski. Wyprzedził on Basa Van Der Kooija z Destil Jo Piels, a miejsca na podium dopełnił Raffaele Radice z Delio Gallina Colosio.
W prowadzącej grupie finiszował również lider klasyfikacji generalnej LOTTO, Alessandro Pessot (Cycling Team Friuli), utrzymując tym samym prowadzenie w wyścigu. - Liczyliśmy na to, że dzisiejszy etap zakończy się finiszem z małej grupy i nie pomyliliśmy się - powiedział na mecie w Jabłonce zadowolony Małecki, który na co dzień ściga się i rozwija w drużynie CCC Sprandi Polkowice. - W końcówce, kiedy uformowała się dwuosobowa ucieczka z Piotrkiem Konwą, bardzo pomógł mi Gracjan Szeląg. Wyszedł na czoło grupy i narzucił mocne tempo, dzięki czemu skasowaliśmy odjazd. Później było jeszcze kilka skoków, ale wiedziałem, że nie mogę na nie reagować, bo wymęczę nogi i zabraknie mi na finisz. Wyczekałem więc do samego końca i wygrałem.