Z Marcinem Skórą, pomysłodawcą inicjatywy „Mocna Ekipa z Tarnowa” rozmawiał Piotr Filip
Inicjatywa nazwana „Mocną Ekipą z Tarnowa” funkcjonuje od ponad dwóch lat. Pan jest jej pomysłodawcą i twórcą. Wypada zatem wspomnieć od czego i kiedy wszystko się zaczęło?
Rozpoczęło się w lutym 2015 roku od wyjazdu na mecz ligowy Wisły Kraków. Pojechała ze mną grupa dzieci z Placówki Opiekuńczo – Wychowawczej im. Janusza Korczaka w Tarnowie. Chciałem pokazać tym młodym ludziom trochę inny sposób kibicowania, który nie musi kojarzyć się wyłącznie z chuligaństwem, zadymami i wyzwiskami. Sam jestem kibicem Wisły i wiem, że z kibicowania można czerpać przede wszystkim pozytywne emocje, nawet jeśli nie zawsze nasza drużyna wygrywa. Zaufano mi, pomysł został zaakceptowany przez Danutę Smołę, dyrektorkę placówki i kilkanaście osób wyjechało wówczas na mecz.
Szybko okazało się, że liczba chętnych na takie wyjazdy jest dużo większa.
Drugi wyjazd miał już nieco inny charakter. Pojechaliśmy do Warszawy na mecz Legii z Wisłą. Grupa była liczniejsza, bo dołączyli podopieczni ze Środowiskowego Domu Samopomocy im. św. Kingi, który prowadzi w Tarnowie Zgromadzenie Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Program pobytu poszerzyliśmy m.in. o zwiedzanie Stadionu Narodowego. Cała wyprawa trwała prawie dobę. Z czasem dołączyli do nas jeszcze podopieczni Specjalnego Ośrodka Szkolno - Wychowawczego w Tarnowie. Liczbę wyjeżdżających obecnie ogranicza jedynie liczba miejsc w autokarze. Zwykle bowiem jedziemy jednym autobusem i coraz częściej mam problem, bo chętnych jest więcej niż miejsc. Wszystko ustalane jest w porozumieniu z wychowawcami z poszczególnych placówek.
Takich przedsięwzięć nie da się realizować w pojedynkę. Ktoś musiał i musi pomóc.
To długa lista wspaniałych i życzliwych naszej inicjatywie osób. Wielkie wsparcie otrzymaliśmy i wciąż otrzymujemy od krakowskiej fundacji Otwarte Ramię Białej Gwiazdy i osobiście Joanny Nawratil. Dzięki tej pomocy podczas każdego pobytu na meczu mamy zapewnione bilety i miejsca w sektorze dla niepełnosprawnych, członkowie fundacji opiekują się naszymi podopiecznymi, w przerwie meczu organizują spotkania z piłkarzami. Wszystko przebiega bardzo sprawnie, jest profesjonalnie przygotowane i stanowi dla nas wielkie ułatwienie. Bez tej fundacji nic bym sam nie zrobił. Podobnie jak bez akceptacji i pomocy ze strony dyrektorów i wychowawców poszczególnych placówek. Zdarzyło się, że Mocna Ekipa z Tarnowa wyprowadzała na murawę zawodników Wisły Kraków podczas meczu z Lechem Poznań. Nawet im trochę zazdrościłem ponieważ sam chciałbym przybić symboliczną „piątkę" z niejednym piłkarzem Wisły, a najbardziej z Arkadiuszem Głowackim, który jest dokładnie takim samym twardzielem jak moi Przyjaciele z Mocnej Ekipy.
Pomysłów wam nie brakuje, pieniądze na ich realizację także się znajdują, a jak wygląda wasz formalny status?
Mocną Ekipę z Tarnowa tworzą obecnie niepełnosprawni ruchowo podopieczni i ich opiekunowie ze Środowiskowego Domu Samopomocy im. św. Kingi, podopieczni i wychowawcy z Placówki Opiekuńczo – Wychowawczej im. Janusza Korczaka oraz podopieczni z wychowawcami ze Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego w Tarnowie. To grupa ludzi pod moim przewodnictwem, których łączy przede wszystkim przyjaźń. Nie sformalizowaliśmy naszej działalności, nie jesteśmy ani fundacją, ani stowarzyszeniem. Nie chcę zakładać organizacji, przede wszystkim dlatego, by nie musieć odpowiadać na głupie pytania – a co pan z tego ma? Nic nie mam i nie chcę mieć, oprócz satysfakcji. Pieniądze zarabiam w swojej firmie. Jeśli będzie potrzebny jakiś podmiot prawny, by wesprzeć naszą działalność – istnieje Caritas, a przy Specjalnym Ośrodku Szkolno – Wychowawczym działa Stowarzyszenie „Bądźmy Razem" na Rzecz Integracji Społecznej Osób Niepełnosprawnych w Tarnowie. Nie ma potrzeby mnożyć bytów formalnych. Nie interesuje mnie również w przypadku tej działalności żadna, mniejsza lub większa polityka. Oczywiście, że wszystko co robimy pociąga za sobą pewne koszty i wymaga pieniędzy. Póki co mogę sobie pozwolić na finansowanie naszych wyjazdów i wycieczek z własnej kieszeni. Celowo dotychczas nie chodziłem i nie prosiłem nikogo o dofinansowanie do moich inicjatyw ponieważ bałem się, że spotkam się z odmową. Ciężko byłoby mi takową odmowę przyjąć.
A jak traktują te wyjazdy sami podopieczni?
Przede wszystkim muszę zapewnić, że nigdy nie mieliśmy problemów z naszymi podopiecznymi. Niezależnie od tego, czy są to młodzi ludzie z rodzin patologicznych, czy dzieci niepełnosprawne, czy upośledzone. Takim dzieciom muszą towarzyszyć opiekunowie, ale nigdy nie było żadnych problemów z ich zachowaniem. Osoby niepełnosprawne tak samo emocjonują się wydarzeniami na boisku, jak wszyscy inni. Komentują, cieszą się z wygranych, zachowują się tak, jakby chcieli pomóc zawodnikom na murawie. Mają też niestety pewne ograniczenia. Kibic na wózku inwalidzkim nie wstanie, by bić brawo, czy zobaczyć co dzieje się na drugim końcu boiska.
Z czasem nie ograniczyliście się do kibicowania. Ci, którzy mogli, sami zaczęli kopać piłkę.
Na zaproszenie fundacji Otwarte Ramię Białej Gwiazdy uczestniczymy w turniejach piłkarskich organizowanych w Krakowie dla osób z niepełną sprawnością w ramach Tygodnia Osób Niepełnosprawnych. Radość z każdego zdobytego gola jest nieprawdopodobna. Mimo, że ze sportem na codzień nie mam wiele wspólnego, wychodzę z nimi na boisko, jestem trochę samozwańczym grającym trenerem, bramkarzem i kapitanem tej drużyny. Pierwszy turniej, w którym uczestniczyliśmy, zakończyliśmy na przedostatnim miejscu. W pierwszym meczu, przy stanie 0:7, gdy zdobyliśmy pierwszą bramkę, to chłopcy byli tak szczęśliwi jakby zostali mistrzami świata. Potem, po trzech porażkach, wygrali jeden mecz i to była euforia. Z czasem przestaliśmy być tylko dostarczycielami punktów. W ubiegłym roku pojechały do Krakowa już dwie drużyny. Jedna z nich zdobyła pierwsze, druga czwarte miejsce. W tym roku dwa tarnowskie zespoły spotkały się w finale. Oni bardzo to wszystko przeżywają, od losowania począwszy, a skończywszy na wręczaniu medali i pucharów. Mnie także radość po strzelonej bramce i każdym wygranym meczu udzielała się w identycznym stopniu jak wszystkim innym. Przezywałem te mecze nie mniej jak oni a czasami pewnie i bardziej ponieważ obawiałem się aby żaden z zawodników Mocnej Ekipy z Tarnowa nie odniósł kontuzji. A oni naprawdę nie odkładali nogi od żadnego zwarcia z zawodnikami drużyny przeciwnej.
Zaczęło się od piłki nożnej, ale nie samym sportem żyje Mocna Ekipa z Tarnowa. Pojawiają się nowe pomysły i projekty, zmieniły się również w ciągu tych dwóch lat pana relacje z podopiecznymi.
Jestem dumny z tego, że stałem się ich „wujkiem”, zapraszają mnie na wigilie, jasełka, swoje imprezy i spotkania. W miarę możliwości i wolnego czasu podróżuję trochę po świecie. Po każdej takiej podróży jestem zapraszany na spotkanie, podczas którego opowiadam gdzie byłem, co widziałem, jak wygląda życie w innych, czasem egzotycznych krajach. Najfajniejszym podziękowaniem dla mnie jest uśmiech tych dzieci i np. imienne kartki jakimi mnie obdarowują. Są ich własnoręcznie wykonanymi pracami dedykowanymi specjalnie mnie. Każda z tych prac jest wyeksponowana w moim biurze, na ścianach i meblach, bo każda jest dla mnie wyjątkowo cenna. Bardzo jest dumny z tego, że jeden z podopiecznych Placówki Opiekuńczo Wychowawczej poprosił mnie w tym roku abym został świadkiem podczas jego bierzmowania.
Cieszę się, też że wiele rzeczy, które te dzieci robią dzięki mnie i w moim towarzystwie, robią po raz pierwszy w życiu. We wrześniu ubiegłego roku po raz pierwszy wyjechaliśmy razem w góry. Były w tej grupie, liczącej prawie 50 osób, również dzieci autystyczne. Członkowie GOPR, to już za sprawą moich prywatnych kontaktów, za darmo wywieźli nas samochodami terenowymi i quadami na szczyt, a tam przygotowali dmuchaną ściankę wspinaczkową, zajęcia z pierwszej pomocy i zjazd na linie. Na początku do udziału w tej ostatniej propozycji nie było zbyt wielu chętnych, ale z czasem strach minął i niektórzy zjechali nawet dwukrotnie. Niewiele mniej radości i emocji przeżywali, gdy po powrocie opowiadali o swoich wyczynach rodzicom. Taki wyjazd chciałbym powtórzyć również w tym roku. Jeszcze w 2015 roku udało się zorganizować piknik z udziałem Piotra Kupichy, który zagrał dla nas przy ognisku na gitarze.
Chciałbym jeszcze doprowadzić do zorganizowani w Tarnowie dużego koncertu charytatywnego, z którego dochód przeznaczony byłby na wyjazd na ferie zimowe. Wielu rodziców nie stać na sfinansowanie takiego zimowiska. Koncert, o jakim myślę, również musi odbyć się przy wsparciu wielu życzliwych osób i instytucji, ale wierzę, że uda się doprowadzić ten projekt do szczęśliwego finału. Będę pukał w tej sprawie do różnych drzwi, bo takiego projektu nie sfinansuję z własnych pieniędzy.
To plan perspektywiczny. Tymczasem chciałbym zorganizować jeszcze wycieczkę w góry, wyjazd do ZOO w Krakowie na plenerową lekcję biologii no i kilka przynajmniej wyjazdów na mecze, nie tylko piłki nożnej, ale i siatkówki, czy piłki ręcznej.
Życzę zatem powodzenia i dziękuję za rozmowę.