Premier Beata Szydło wzięła udział w otwarciu nowej instalacji do wytwarzania poliamidów na terenie tarnowskich Azotów. - To wielki dzień dla polskiej gospodarki – mówiła podczas uroczystości premier. Ale Urszula Augustyn, tarnowska posłanka Platformy Obywatelskiej uważa, że odkąd pojawiła się „dobra zmiana”, Tarnowa i Azotów nie spotkało nic dobrego. Wtóruje jej Jerzy Marciniak, były prezes Grupy Azoty.
25 września tarnowskie Azoty odwiedziła premier Beata Szydło. Szefowa rządu wzięła udział w otwarciu nowej instalacji do wytwarzania poliamidów, czyli tworzywa sztucznego używanego głównie w branży motoryzacyjnej i produkcji sprzętu AGD. Inwestycja kosztowała ponad 300 milionów złotych, i, jak twierdzą przedstawiciele spółki, umożliwi podwojenie produkcji sztucznego tworzywa. Otwarcie nowej instalacji nie zwiększy znacząco miejsc pracy, gwarantuje jednak stabilizację zatrudnienia i rozwój, bo przy nowej wytwórni może kiedyś powstać fabryka, która przetwarzała będzie poliamid w produkt gotowy do zastosowania. - Dla rządu rozwój gospodarczy jest priorytetem, bo dzięki niemu Polakom żyje się lepiej. To cele, które sobie postawiliśmy na początku. Realizujemy to. Dzisiaj mogę mówić o tym ambitnym rozwoju gospodarczym na ziemi tarnowskiej. Dla Tarnowa i Małopolski jest to ważny dzień - mówiła podczas uroczystości premier Beata Szydło. Innego zdania jest Urszula Augustyn, posłanka Platformy Obywatelskiej. Na zwołanej tego samego dnia konferencji prasowej parlamentarzystka zauważyła, że nowa instalacja to nie zasługa Prawa i Sprawiedliwości. O inwestycji zdecydował bowiem zarząd, który kierował spółką zanim nastały czasy „dobrej zmiany”. Zmiany, która dla Tarnowa nie przyniosła nic dobrego. – Cieszymy się, że w Tarnowie uruchomiona została nowa instalacja. Co prawda z rocznym opóźnieniem, ale dobrze, że jest – mówiła podczas konferencji posłanka. Obecny na konferencji Jerzy Marciniak, były prezes spółki Grupa Azoty podkreślał, że zaniechana została praca konsolidacyjna, niezwykle ważna dla kondycji polskiej chemii. – Wszystkie koszty konsolidacji poniósł kiedyś Tarnów. Wtedy to my, mały zakład, uratowaliśmy Kędzierzyn i Police. Przejęliśmy też Puławy. Dążyliśmy też do tego, by zdolności inwestycyjne były właśnie w Tarnowie. Zaniechanie tego jest działaniem na szkodę spółki. A w tej chwili wszystkie większe inwestycje planowane są poza Tarnowem. Jerzy Marciniak zarzucił także obecnym władzom spółki złe zarządzanie i karuzelę kadrową, w wyniku której cenni pracownicy zwalniani są bez zakazu konkurencji. – Odchodzą z portfelem pełnym nie tylko własnych pieniędzy, ale wiedzy o kosztach produkcji i klientach, a to sprawia, że konkurencja sprzedaje nawozy z zyskiem, Azoty ze stratą. Według prezesa Marciniaka, wartość spółki, którą w pewnym momencie można było podwoić i z czego też zrezygnowano, spadła z 10 do 7 miliardów złotych. - Takie nieudolne zarządzanie spółką przekłada się na jej wyniki giełdowe. Od momentu gdy pani premier objęła rządy do dzisiaj, Grupa Azoty straciła na swojej wartości giełdowej 3 miliardy złotych. Czy pani premier o tym wie? Jak wie i nic nie robi to jest to gest zaniechania i braku działania w Tarnowie - przekonywała posłanka Augustyn.