Grupie Azoty Tarnów nie udało się odnieść pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w sezonie. Na przeszkodzie stanęła przede wszystkim fenomenalna dyspozycja asa Energi Kalisz – Kiryła Kniazieu'a, który przeciwko tarnowianom zdobył 13 bramek. W ekipie gości na parkiecie zadebiutował Rennosuke Tokuda.
Nerwowo zaczęli sobotnie spotkanie zawodnicy obu drużyn. Po pięciu minutach na tablicy widniał wynik 2:2, za to roiło się od żółtych kartek. Tarnowianie wykorzystali swoją szansę, gdy sędziowie zostali zmuszeni do wysyłania gospodarzy na ławkę kar. Po wykończeniu kontrataku przez Łukasza Nowaka, Grupa Azoty prowadziła 6:3.
W 13 minucie trener Markuszewski delegował na parkiet Rennosuke Tokudę. Kiedy Łukasz Kużdeba lobem pokonał bramkarza Energi, beniaminek prowadził jeszcze różnicą dwóch goli. Później do odrabiania strat wzięli się Wielkopolanie i trzy razy z rzędu umieszczali piłkę w tarnowskiej siatce. Najwięcej krwi napsuł Kirył Kniazeu. Białorusin już do przerwy miał na koncie osiem bramek.
Zawodnicy Grupy Azoty zacięli się w ataku, a dodatkowo doszły proste błędy, jak zbyt pospieszna próba opuszczenia ławki kar przez Jakuba Kowalika. Nie udawało się, także trafiać z linii rzutów karnych.
W drugiej połowie trener Markuszewski zmienił sposób obrony, nakazując indywidualne krycie Kniazieu'a. Rzeczywiście najskuteczniejszy zawodnik miał już większe problemy ze zdobywaniem bramek niż w pierwszej odsłonie, ale wyręczyli go koledzy z zespołu. Tarnowianie nie mogli zbliżyć się do rywali na odległość mniejszą niż dwa trafienia. Taki dystans dzielił zespoły po wkrętce Kacpra Lazarowicza i celnym rzucie ze skrzydła Mateusza Wojdana. Na dziesięć minut przed zakończeniem zawodów pierwsze trafienie po kontuzji zaliczył Marek Szpera, dając swojej drużynie nowy impuls do walki. W końcówce Grupa Azoty zaryzykowała wycofując bramkarza, jednak bez większych efektów. Za bardzo szwankowało konstruowanie akcji, stąd przeciwnicy dostawali szansę na łatwe bramki i z nich korzystali. Na cztery minuty przed zakończeniem meczu wynik brzmiał 30:25
- Wygrał dzisiaj zespół bardziej doświadczony. W obronie zaprezentowaliśmy się przeciętnie, żeby nie powiedzieć słabo. Muszę również powiedzieć o decyzjach sędziowskich, które według mnie nas skrzywdziły, zwłaszcza podczas pierwszej połowy. Gospodarze spowalniali grę, chodzili sobie z piłką, a tylko raz dostali sygnalizację od arbitrów. W dużej mierze to decyzje sędziowskie podcięły nam skrzydła – powiedział Marcin Markuszewski, trener Grupy Azoty Tarnów.
MKS Energa Kalisz – Grupa Azoty Tarnów 33:28 (16:13)
Grupa Azoty: Małecki, Kowalik 7, Sanek 1, Nowak 6, Kużdeba 3, Tarcijonas 1, Wojdan 2, Dadej 2, Pedryc 1, Lazarowicz 3, Tokuda, Grabowski 2, Misiewicz, Ciochoń