Piłkarze ręczni Grupy Azoty Tarnów zdobyli pierwszy w tym roku ligowy punkt. Mecz przeciwko Enerdze MKS Kalisz dostarczył kibicom olbrzymich emocji, a o losach spotkania zdecydowała seria rzutów karnych, w której to goście okazali się skuteczniejsi.
Mecz rozpoczął się od obrony przez Patryka Małeckiego rzutu rywali z prawego skrzydła. Tarnowianie mieli problem z umieszczeniem piłki w siatce, przez co po siedmiu minutach Energa prowadziła 2:0. Pierwszego gola dla gospodarzy zdobył Wojciech Dadej, skutecznie egzekwując rzut karny. Po kwadransie rywalizacji nadal był bardzo niski wynik (3:2 dla gości). Oba zespoły popełniały sporo błędów w konstruowaniu akcji ofensywnych, bardzo dobrze dysponowani byli za to obaj bramkarze: Małecki i Zakreta. W 18. minucie zawodnicy Grupy Azoty pierwszy raz objęli prowadzenie (4:3), wykorzystując przestój w grze przeciwników. Kaliszanie odpowiedzieli serią trzech trafień. Końcówka pierwszej połowy była bardziej udana dla Wielkopolan, którzy na przerwę schodzili prowadząc jedną bramką. Przed większymi stratami gospodarzy uchronił Rennosuke Tokuda. Japończyk w ostatnich sekundach pokonał Łukasza Zakretę.
Pierwsza akcja drugiej połowy to świetne podanie Jakuba Kowalika na skrzydło do Michała Grabowskiego i wyrównanie stanu rywalizacji. Kolejne dziesięć minut zawodów toczyło się pod dyktando przyjezdnych. W tym czasie Energa wypracowała sobie trzybramkowy zapas. Tarnowianie mieli szansę na odrobienie strat po wykluczeniu na dwie minuty Krzysztofa Misiejuka, lecz w tym czasie nie udało im się trafić do siatki przeciwników. Na kwadrans przed końcem meczu Energa prowadziła 17:13. W tym momencie do odrabiania strat ruszyli gospodarze i siedem minut przed końcem spotkania tarnowianie przegrywali tylko 16:18. Dodatkowo na ławkę kar powędrował Mykoła Malyarevich. W 57. minucie na tablicy wyników pojawił się remis 18:18. Kibice zgromadzeni w Arenie „Jaskółka” byli świadkami bardzo nerwowej końcówki zawodów. O losach meczu decydowały pojedyncze błędy. 90 sekund przed końcem kaliszanie prowadzili 20:19. Wyrównał po solowej akcji Rennosuke Tokuda, a sędziowie usunęli z placu Marka Szperę. Po tym zdarzeniu najpierw Wojciech Dadej wyprowadził swój zespół na prowadzenie, ale przyjezdni zdołali wyrównać w ostatnich sekundach dzięki rzutowi Dzianisa Krytskiego i doprowadzili do serii rzutów karnych. Te skuteczniej egzekwowali kaliszanie i to oni zgarnęli dwa punkty, natomiast gospodarze dopisali w tabeli jedno oczko.
- Gratuluję zespołowi z Kalisza, bo zachowali dzisiaj więcej zimnej krwi. Nie zagraliśmy do końca tego, co chcieliśmy. W ostatnich sekundach zabrakło nam trochę koncentracji, zbyt szybko się ucieszyliśmy i straciliśmy bramkę. To nas bardzo boli, bo dzisiaj walczyliśmy w obronie zupełnie inaczej, niż w dwóch poprzednich meczach. Analizy i rozmowy przyniosły w tym aspekcie bardzo fajny skutek. Duże zastrzeżenia można mieć do skuteczności. Do karnych w ogóle by nie doszło, gdybyśmy trafiali ze skrzydeł – powiedział Marcin Markuszewski, trener Grupy Azoty Tarnów.
- Dziękuję drużynie za walkę i kibicom za wsparcie z trybun. Myślę, że obie drużyny stworzyły dzisiaj ciekawe widowisko. Cieszę się, że fajnie przepracowaliśmy okres od ostatnich spotkań. Dzisiaj pokazaliśmy, że potrafimy grać. Myślę, że nie zabrakło nam umiejętności tylko troszeczkę szczęścia – dodał Emilian Jewuła, skrzydłowy Grupy Azoty Tarnów.
Grupa Azoty Tarnów – Energa MKS Kalisz 21-21 (8-9) k. 3-4
Grupa Azoty: Małecki, Ciochoń – Tokuda 5, Grabowski 3, Wojdan, Sanek, Tarcijonas 1, Kowalik 2, Landim 2, Niemiec 1, Dadej 2, Kużdeba, Kedzo 1, Grozdek, Jewuła 4