W 23. serii spotkań PGNiG Superligi dojdzie do derbowego starcie pomiędzy SPR Stala Mielec a Grupą Azoty Tarnów. Spotkanie ma szczególne znaczenie, ponieważ drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli. W listopadzie tarnowianie pokonali u siebie mielczan 27:23. Początek konfrontacji rewanżowej w sobotę, 29 lutego o godzinie 19.00.
W miniony weekend szczypiorniści Grupy Azoty Tarnów nie wyszli na parkiet, ze względu na rozegrany wcześniej mecz z Orlenem Wisłą Płock. Dla zawodników była to okazja do odpoczynku po bardzo intensywnym cyklu spotkań ligowych i pucharowych. Od poniedziałku trwają już przygotowania przed starciem derbowym. Mecz ten jak zwykle ma szczególny ciężar gatunkowy, a w obecnej sytuacji może również zdecydować o lepszej pozycji startowej w fazie play-out. Ponadto trzeba wspomnieć o kontekście osobowym. Ruchy kadrowe na linii Tarnów-Mielec należą już do tradycji polskich rozgrywek piłki ręcznej. W przerwie zimowej spod Góry św. Marcina na Podkarpacie trafili: Łukasz Nowak oraz Damian Misiewicz.
W weekend podopieczni Dawida Nilssona wykorzystali swoją szansę na odskoczenie od Grupy Azoty Tarnów. Po wyrównanym spotkaniu pokonali oni przed własną publicznością Piotrkowianina Piotrków Trybunalski 24:22. Ponad 60 procent dorobku bramkowego zapewnili swojemu zespołowi dwaj obcokrajowcy: Dzianis Valyntsau oraz Miljan Ivanović. Dla mielczan była to druga wygrana w tym roku. W pierwszej serii gier po wznowieniu rozgrywek pokonali oni MMTS Kwidzyn 28-27.
- Czy ten mecz jest najważniejszy ze wszystkich dotychczasowych? I tak, i nie. Wygrywając w Mielcu mamy trzy punkty i realne szanse na prześcignięcie nie tylko Stali, ale nawet jeszcze ekipy z Piotrkowa, która jest obecnie dziesiąta. Z drugiej strony sezon się jeszcze nie kończy, bo przed nami play-outy. W miniony weekend chłopaki dostali wolne i wreszcie mogli odpocząć. Od poniedziałku trenujemy już jednak dwa razy dziennie. Jestem zadowolony, że wreszcie możemy przeprowadzić normalny mikrocykl treningowy i porządnie się przygotować. W poprzedniej części sezonu gra Mielca była bardziej oparta na drużynie. Zdobywane bramki rozkładały się tam bardzo równomierne. Teraz wygląda to trochę inaczej. Prym wiodą Dzianis Valyntsau i Miljan Ivanović. Żeby wygrać w sobotę trzeba ich zatrzymać – powiedział Marcin Markuszewski, trener Grupy Azoty Tarnów.
- Dla mnie sobotni mecz w Mielcu jest najważniejszym z dotychczasowych. Właśnie mieliśmy analizę taktyczną przeciwników i znamy ich mocne strony. Zimą do Stali przyszedł serbski prawy rozgrywający Ivanović, z pewnością jest to duży atut tej drużyny, zwłaszcza w ofensywie. Być może przed meczem będzie chwila czasu, żeby wypić kawę z chłopakami, którzy przeszli do Mielca i porozmawiać z nimi
o tym, jak się im tam wiedzie. Przede wszystkim jednak koncentrujemy się na własnej grze, a nie na derbowych podtekstach. Po wolnym weekendzie wróciliśmy do ciężkiej pracy i dwóch treningów dziennie. Wcześniej rzeczywiście mieliśmy terminarz wypełniony po brzegi, ale trzeba patrzeć na takie drużyny jak Kielce, czy Płock, dla których jest to codzienność – dodał Mindaugas Tarcijonas, obrotowy kapitan Grupy Azoty Tarnów.