Ks. Janusz Królikowski "Dictum Acerbum"
Wiara potrzebuje rozumienia

Może budzić zaskoczenie fakt, że w encyklice Spe salvi Benedykt XVI cytuje mało znany traktacik Kanta zatytułowany Koniec wszystkich rzeczy, opublikowany w 1794 r., kilka miesięcy po bardziej znanym i wpływowym dziele Religia w granicach samego rozumu, w którym Kant prezentuje swoje stanowisko w sprawie religii.

Zresztą, jeśli stworzenie nie osiągnęłoby swego celu, byłby to „dramat teatralny bez epilogu” – absurd irracjonalny. Kant podejmuje więc klasyczne tematy dotyczące relacji czas-wieczność, nawiązując równocześnie do ognistych obrazów Apokalipsy św. Jana.

W tej optyce koniec czasu jawi się jako księga (zwój), który na nowo wraca do początku. Sugestywny obraz także dla nas dzisiaj – jakby taśma z nagraniem opowiadającym o naszej historii, doszedłszy do ostatniego kadru, niespodziewanie powracała do swego początku. Czy sąd ostateczny (powszechny) jest skrajnym momentem, w którym zostaje utrwalony na zawsze (wieczność) sąd nad czynami dokonanymi za życia (wieczność jako nieodwracalność, czy też może jako sprawiedliwość rzeczywiście ostateczna?). Ponadto znaki, które zapowiadają koniec świata, odczytane na nowo przez Kanta z rozumieniem historycznym, nie są znakami naturalnymi, jak trzęsienia ziemi lub kataklizmy, ale także jako znaki społeczne: niesprawiedliwość, wojny, prześladowania, dominacja bogatych (czy nie jest prawdą, że dzisiaj na tym poziomie człowiek dostrzega możliwość katastrof?). A w końcu odniesienie do Antychrysta, widzianego jako rzeczywista możliwość historii świata, tam gdzie władza uzurpuje sobie miejsce przysługujące wyłącznie prawdziwej religii, podporządkowując sobie narody zwodzeniem i wprowadzaniem swojego „nawet krótkiego królestwa […] opartego na strachu i egoizmie”.

Koniec świata dla Kanta może być rozumiany na trzy sposoby. W pierwszym znaczeniu – pozytywnym – pokrywa się z „celem” świata. Te oceny kantowskie są konsekwencją jego nastawienia racjonalistycznego. Celem nie jest dla niego nic innego niż udoskonalenie moralne (typowe dla Kanta).

Na drugim miejscu jest straszną możliwością, że cel jest końcem („the end”) i niczym innym, to znaczy absurdalnym i po ludzku nie do przyjęcia znaczeniem wszystkiego – definitywną destrukcją, ciemnością, nicością.
Ale jest jeszcze trzeci sposób, w który wszystko może się skończyć, a który Kant nazywa „przeciw naturze” i który pokrywa się z chwilą, w której Antychryst zajmuje miejsce prawdziwej wiary. To nieoczekiwane zakończenie przywołał papież Benedykt XVI w Spe salvi.

Nie ulega wątpliwości, że papież ma żywe poczucie możliwej tragedii, która ciąży nie tylko na historii świata, lecz także na historii Kościoła. Napominał przeciw „brudowi w Kościele”, a już w konferencji wygłoszonej w 1970 r. mówił o Kościele jako „pustym i skostniałym stowarzyszeniu”, które „wydaje się nie być znakiem przywołującym wiarę, ale główną przeszkodą dla jej przyjęcia”. Nie przypadkiem ta konferencja nosi tytuł: Dlaczego jeszcze jestem w Kościele?, jakby czymś bardziej naturalnym było być poza Kościołem, a nawet przeciw niemu. Dzisiaj szczególnie modne.

Jednak nie tendencja milenarystyczna skłania Benedykta XVI do nowego sięgnięcia do Kanta. Ma on świadomość bliskiego niebezpieczeństwa, a także wolę zrozumienia, w jaki sposób przeszłość doprowadziła do teraźniejszości. Tutaj staje się interesująca konfrontacja z epoką oświecenia. Kant uosabia przede wszystkim iluzoryczną ufność racjonalistyczną w postęp, naukę, politykę (Kant entuzjastycznie przyjął rewolucję francuską). Jednak – jak przenikliwie zauważa papież – między wierszami Końca wszystkich rzeczy przewija się także możliwość negatywna, jakby w samym łonie optymizmu racjonalistycznego, od samego jego początku, otwierała się pewna luka. Na drugim miejscu w Kancie krzyżują się różne nurty myśli nowożytnej, która definitywnie rozdzieliła rozum i wiarę, a w konsekwencji zredukowała religię do moralności. „Religia – stwierdza Kant – jest konsekwencją wszystkich naszych obowiązków jako przykazań boskich”.

Także Koniec wszystkich rzeczy, mimo iż uznaje chrześcijaństwo za jedyną religię powszechną, mimo że wyraża niemal podziw do siły oddziałującej Apokalipsy, mimo uwypuklenia „intencjonalności religijnej” rozumu, nie przekracza przesądu oświeceniowego. Punktem węzłowym jest wtedy pojęcie rozumu. Rozum „wszystko mierzący i przez nic nie mierzony”. Jednak domaganie się samowystarczalności od samej rzeczywistości redukuje potencjalność rozumu. Nie przypadkowo w analizie Kanta nie ma miejsca na pytanie o historyczność wydarzenia Jezusa Chrystusa. Ten fakt go nie interesuje. Z definicji jest poza granicami rozumu. Dlatego dla Kanta pierwszym wrogiem prawdziwej religii (religii racjonalnej) jest cud. Innym elementem korupcji wiary jest modlitwa (por. Religia w granicach samego rozumu). Czytając te teksty Kanta, uderza przychylna i pozytywna dyspozycja wobec chrześcijaństwa, traktowanego jeszcze jako jedyna prawdziwa religia, przeznaczona do odniesienia tryumfu w świecie.

Jesteśmy jeszcze w świecie chrześcijańskim, który jednak nosi w sobie zarodki rozpadu. W ubiegłym wieku wydarzyło się, że kwestią kluczową jest relacja chrześcijaństwa z marksizmem. Dzisiaj dla papieża kluczowa kwestia dotyczy relacji wiara-rozum. Stąd pilna potrzeba nowego odczytywania Kanta. Już włoski filozof Augusto Del Noce zauważył: „Ateizm jest punktem kulminacyjnym, do którego koniecznie musi dojść racjonalizm w skrajnym punkcie swojej spójności”. Jednak u początku znajduje się pewna opcja. „Ateizm afirmuje się jako postulat, odrzucając aspekt, dzięki któremu myśl kantowska może być ukazana jako wędrówka do Boga”. Od rozdzielenia rozumu i wiary jest tylko krok do wyboru, którego wynikiem jest odrzuceniem wiary. Tyle podziwu dla chrześcijaństwa, obecnego jeszcze u Kanta niczemu nie służy. Tyle pobożności pietystycznej u jego przeciwników i oświecenie tez niczego nie wnosi do przyszłości religii i świata.

To rozum prowadzi człowieka. Wszystko inne: uczucia, instynkt, wola, dążenia, pragnienia, jest naznaczone zasadniczą słabością. Antychryst może to wykorzystać.

Ks. Janusz Królikowski
13.11.2008
Twój komentarz:
Ankieta
Jak oceniasz pierwsze miesiące pracy nowego samorządu Tarnowa?
| | | |