W tym roku Sylwester był tylko pozornie spokojny. Mimo pustych ulic, fajerwerków i głośnych wystrzałów petard było więcej niż zwykle. Boleśnie odczuły to zwierzęta i tarnowski Azyl, do którego trafiały zagubione psy. Trafiały te, które miały szczęście. Sporo przerażonych czworonogów błąkało się długo poza domem.
Wciąż nic nie dają apele, aby przed puszczaniem fajerwerków i strzelaniem z petard, pomyśleć o zwierzętach. Zwierzęta bardzo negatywnie znoszą wystrzały, które są dla nich wyjątkowo traumatycznym bodźcem. Utożsamiają je z prawdziwym zagrożeniem, dlatego uciekają i chowają się, są niespokojne, zdradzają objawy lęku. Lekarze weterynarii wskazują nawet, że bardzo silny huk może być odczuwany przez zwierzęta jako ból. Ostatni Sylwester, mimo pozornego spokoju, przyniósł znaczniej więcej niż w poprzednich latach fajerwerków i wybuchów petard. Odczuł to tarnowski Azyl dla Psów i Kotów, który miał pełne ręce roboty. Wszystko w związku z liczbą zgłoszeń i interwencji dotyczących zaginionych psów. Jak przyznaje Adrian Starzyk, kierownik przytuliska, zazwyczaj okres świąteczno-noworoczny był dość spokojny i do Azylu trafiało około 3-4 psów. Teraz, nie licząc świąt Bożego Narodzenia, w Sylwestra i dwa dni po nim, do azylu trafiło aż 10 psów. - Już w samym dniu sylwestrowym około godziny 20.00 mieliśmy kilkanaście zapytań o zaginione psy. Tyle było apeli, jak zachowywać się w tym czasie, niestety nie wszyscy potraktowali poważnie i wychodzili na spacery z psami późnym wieczorem, kiedy wystrzały były coraz częstsze – mówi kierownik. Żaden z psów, które trafiły do schroniska, nie posiadał adresówki z numerem telefonu do właściciela, tylko jeden był zaczipowany. - Niestety chip nie był wprowadzony do bazy danych, co jednocześnie oznacza, że był bezużyteczny – dodaje Adrian Starzyk. Psy, które trafiły do Azylu miały i tak sporo szczęścia. Znacznie trudniej wyglądała sytuacja czworonogów, które przerażone uciekły i błąkały się daleko od domu. Zmysły psa są znacznie bardziej wyostrzone niż zmysły człowieka. Zatem psy zupełnie inaczej doświadczają hałasu, który jest dla nich po prostu dużo bardziej głośny. W ten sam sposób zachowują się też inne zwierzęta domowe, na przykład koty, oraz zwierzęta gospodarskie i zwierzęta w zoo. Zawsze zaś zawodzi człowiek.