Sam przeciw chamstwu - „Belfer”
Wojciecha Pszoniaka nie trzeba rekomendować - ma w swoim dorobku dziesiątki znakomitych ról teatralnych i filmowych, występował również w kabarecie. „Belfer” monodram, który miał premierę w 2004 roku zebrał już dziesiątki świetnych recenzji. Zupełnie zasłużenie, sądząc na podstawie przedstawienia zaprezentowanego 21 listopada w Tarnowie. Widzowie, którzy zdecydowali się odwiedzić Mościckie Centrum Kultury na pewno nie wyszli z teatru rozczarowani.
„Belfer” to przejmujący tekst, opowiada o wielu rzeczach i posiada wiele znaczeń. W największym skrócie jest to historia nauczyciela literatury, który, zakochany w dziełach Moliera, Szekspira, chce tą miłością zarazić swoich uczniów. Szybko jednak dochodzi do wniosku, że im „Molier zwisa miękkim kalafiorem”, bo wolą rzucać nożem w drzwi szkolnej klasy, czy malować podczas lekcji paznokcie. Po latach konfrontowania marzeń z rzeczywistością wyleczony ze złudzeń belfer znajduje rozwiązanie swoich kłopotów – podczas kolejnej lekcji zamiast podręcznika wyciąga z teczki broń i zabija sporą grupę swoich uczniów – maturzystów. Zostaje skazany na dożywocie, a następnie kara ta zostaje zamieniona na obowiązek opowiadania swojej historii w teatrze. Zostaje skazany na opowiadanie. Więc opowiada – w tym momencie spotykamy się z nim, jako publiczność jego jednoosobowego spektaklu.
Grając belfra – mordercę
Wojciech Pszoniak przez 90 minut stoi sam na scenie i nie stara się być efektowny. Cała scenografia, to biurko, wieszak, szkolna tablica, i w tej scenerii aktor, jakby od niechcenia opowiadający tragiczną historię bohatera, który nie żałuje tego, co zrobił, bo czy można żałować tego, że wybrało się wolność?
Cóż dodać – że Wojciech Pszoniak to wielki aktor i wielka osobowość? Po co, przecież to akurat wiadomo od dawna. Że potrafi rozbawić publiczność, opowiadając niektóre perypetie swojego bohatera, by w chwilę później doprowadzić do absolutnej ciszy na widowni, gdy relacjonuje historię zbiorowego gwałtu, dokonanego na młodej nauczycielce przez uczniów? Oczywiście, że potrafi, to dowodzi po prostu tego, co napisano powyżej.
Może więc jeszcze tylko to, że to przedstawienie można wpisać do programów nauczania, jako obowiązkową wycieczkę do teatru. Zanim „zwykła” szkoła zamieni się w szkołę przetrwania, uczniowie zaczną dokonywać zbiorowych gwałtów na nauczycielkach, a nauczyciele odpowiadać im ogniem ciągłym.
„Belfer”
Jean Pierre Dopagne
przekład:
Bogusława Frosztęga
reżyseria:
Michał Kwieciński
scenografia:
Marcin Pietuch i
Irena Biegańska
obsada:
Wojciech Pszoniak
22.11.2008