Pierwszy pacjent pojawił się 22 stycznia, tydzień później było ich już kilkunastu. Hospicjum Via Spei już działa, oferując opiekę paliatywną oraz wsparcie psychiczne i duchowe zarówno dla pacjentów jak i ich bliskich.
Przedstawiciele Fundacji Kromka Chleba, założyciela hospicjum Via Spei mówią, że był to trudny tydzień – początki zawsze są trudne – ale też niezwykle radosny i satysfakcjonujący. 22 stycznia przyjęto w nim pierwszego pacjenta. Po tygodniu pacjentów jest już kilkunastu. W niedzielę, 28 stycznia, w kaplicy hospicjum odbyła się msza w intencji pacjentów z udziałem ich i ich bliskich.
Od początku realizacji tego projektu jego inicjatorzy deklarowali, że hospicjum będzie oferować opiekę paliatywną na najwyższym światowym poziomie, a także wsparcie psychiczne i duchowe dla pacjentów i ich bliskich.
W budynku o powierzchni 1800 m2 znajduje się 19 świetnie wyposażonych pokoi jedno- i dwuosobowych – każdy z własną łazienką i aneksem kuchennym. Docelowo możliwe będzie przyjęcie 29 pacjentów. Kontrakt z NFZ dotyczy obecnie 18 łóżek, ale twórcy placówki, tak bardzo potrzebnej mieszkańcom Tarnowa i okolic, mają nadzieję na jego szybkie rozszerzenie. W hospicjum działają dwie przychodnie: leczenia bólu i medycyny paliatywnej.
Dla pełnego komfortu pacjentów, konieczne jest urządzenie na niezagospodarowanym patio ogrodu terapeutycznego. Trzeba też dokupić sprzęt medyczny niezbędny w opiece nad onkologicznie chorymi. Dlatego fundacja wciąż zabiega o fundusze na bieżące prace i zakupy.
Twórcy Via Spei kładą wielki nacisk na dobór personelu, medycznego i nie tylko. Zależy im na tym, by w hospicjum pracowali ludzie kompetentni, wrażliwi i zdolni do współczucia. Wciąż trwa rekrutacja uzupełniająca. Fundacja poszukuje między innymi gotowych do współpracy specjalistów z zakresu palpacji, a od najbliższej soboty uruchamia kurs opieki paliatywnej dla pielęgniarek. Każda osoba zatrudniona w hospicjum będzie wnosić swój wkład w panującą w nim atmosferę. Atmosferę rodzinną. - Chcemy, by było to miejsce najlepsze na świecie. Chcemy zabezpieczyć wszystkich, pacjentów, rodzinę i siebie nawzajem. Bo tak naprawdę chcemy tutaj stworzyć dom – mówi pracująca tu psycholożka Monika Włoskowicz-Majsak.