Kto oglądał film „Teściowie” ten będzie wiedział, o co chodzi w spektaklu „Wstyd”. To teatralna wersja filmu o rodzinnych, głęboko skrywanych tajemnicach, które w obliczu weselnej katastrofy stopniowo wychodzą na światło dzienne.
Pan młody ucieka sprzed ołtarza. Zdarza się, choć jest o tyle nietypowe, że to najczęściej panna młoda „chciałaby, a boi się”. Rodzice niedoszłego małżonka mają dylemat – rozpoczynać bogate wesele z orkiestrą czy wyprosić i orkiestrę i gości? W dodatku znikają gdzieś rodzice panny młodej, która, jak się okazuje, zapłakana ukrywa się we własnym domu. Gdzie ukrywa się pan młody, nie wiadomo. Wreszcie cała czwórka pechowych teściów zasiada razem, by rozwiązać i wyjaśnić problem, a przede wszystkim dociec, co się stało z młodymi po czterech latach miłości. I dociekają, dodając sobie animuszu niewykorzystaną wódką. Próba taktownych rozmów szybko spala na panewce, konflikt narasta. Matka pana młodego murem stoi za synem, bo sama przyszłej synowej nie cierpi. Matka panny młodej broni córki jak lwica, wskazując jej niezłomne zasady i prawość. Ojcowie próbują być w tym wszystkim pragmatyczni, ale sytuacja coraz bardziej wymyka się spod kontroli. Stopniowo wypływają na wierzch tajemnice, z orientacją seksualną i nieślubnym synem w tle. „Wstyd” to komedia pełna ciętych ripost, zabawnych sytuacji i prawdziwych emocji. Konfrontacja dwóch zupełnie odmiennych pod każdym względem rodzin, z których każda ma coś do ukrycia. Spektakl ani wybitnie dobry, ani zły. Taki do oglądnięcia w któryś z długich, jesiennych wieczorów.
Marek Modzelewski „Wstyd”, Teatr Współczesny w Warszawie
Reżyseria: Wojciech Malajkat
Obsada: Iza Kuna, Jacek Braciak, Agnieszka Suchora, Mariusz Jakus