Za młodu lubił wino, pływanie po morzu i łowienie ryb. Jako biskup występował w obronie słabszych i swoim majątkiem wspierał potrzebujących. Jest patronem wyjątkowo zapracowanym, choć największe oczekiwania wobec niego łączą się z prezentami. Święty Mikołaj, bez względu na wszystko, prezenty rozdać musi.
Podobno pewnego razu, gdy szedł ulicą rodzinnej Petary, zza okna jednego z domów dobiegł go płacz. Płakały trzy panny, których ojciec gotów był popełnić wielka niegodziwość, byle tylko zdobyć posag dla córek. Jeszcze tej samej nocy wrócił więc pod dom biednej rodziny i wrzucił prze okno tyle monet, że starczyło na posag dla najstarszej córki. Wkrótce w podobny sposób wyposażone zostały też dwie pozostałe. Podobno wytrącał katowi miecz z ręki i uwalniał skazańca, ratował podczas burzy okręty, ukazywał się biednym pasterzom i w szałasach zostawiał złote monety, rybakom wskazywał drogę do domu, ubogim rozdawał ciasteczka, a przy jego grobie chorzy odzyskiwali zdrowie, a zawiedzeni zaufanie.
Legenda związana ze Świętym Mikołajem ma swoje korzenie w połowie III wieku. To wtedy, w mieście Petara, urodził się Mikołaj, późniejszy biskup Mirry, portowego miasta w Licji. Za rządów cesarza Dioklecjana, podczas prześladowania chrześcijan, biskup bohatersko występował w ich obronie, za co wtrącono go do więzienia i torturowano. Uwolniony został dopiero przez Konstantyna Wielkiego. Biskup Mikołaj zmarł 6 grudnia 345 roku
Krążące po całej europie legendy sprawiły, że Mikołaj stał się bardzo pożądany jako patron. Obrano go więc patronem literatów, chłopów, pasterzy, księży, zakonników, więźniów, karczmarzy, pielgrzymów i podróżników. Patronuje też żeglarzom, rybakom, marynarzom, prawnikom, kupcom, aptekarzom, a także dzieciom, pannom bez posagu, dziewicom i kurtyzanom. W dawnej Polsce najbardziej uroczyście obchodzony był dzień św. Mikołaja jako patrona rolników i pasterzy. Główną rolę odgrywały tu wilki, zmora polskiej wsi. „Aby „wilki nie napadały na trzodę”, chłopi ochoczo składali na ręce kapłanów dary dla biskupa Mirry – barany, kury i zboże. Podobno w dniu Świętego Mikołaja odbywały się wilcze sejmiki, podczas których zwierzęta dzieliły się łupami. Tym chętniej więc chłopi składali ofiary, pościli w intencji ocalenia trzody, a bydło smagali specjalnie przygotowanymi wiechciami, aby wiedziało, w którą stronę uciekać przed wilkami. Święty strzegł przed leśnymi bestiami nie tylko bydło, ale i ludzi. „Święty Mikołaju, trzymaj wilka w raju, trzymaj go za nogę, aż trafię na drogę” pisała w 1893 roku Maria Konopnicka.
Dziś dzień Świętego Mikołaja kojarzy się wyłącznie z prezentami. Niegdyś radosne i pełne uroku święto, stało się raczej świętem handlu. Ubrani w czerwone płaszcze Mikołaje krążą po sklepach już od połowy listopada, zainteresowani raczej kartami kredytowymi kupujących niż radością. Ale dopóki co roku wysyłanych jest tysiące listów z adresem „Święty Mikołaj – do rąk własnych”, to jest to dobra wiadomość i dla samego Mikołaja i dla samego, uroczego święta.