Bobolice to położona w samym sercu Jury niewielka miejscowość, zatopiona wśród wapiennych ostańców. Jej powstanie nierozerwalnie wiąże się z istniejącym tu zamkiem, zbudowanym w połowie XIV wieku przez króla Kazimierza Wielkiego. Zamek był elementem systemu obronnego jurajskich warowni, które chroniły zachodniej granicy królestwa od strony Śląska.
Maleńki to był zameczek, z wielką atoli śmiałością na wierzchołku niedostępnej skały wzniesiony. Kształt miał nieforemny, stosownie do tego, jak grzbiet góry pozwalał; miał dwie baszty półokrągłe, jedną w narożniku, drugą przy ścianie północnej i dziedziniec mały, ale silnie zamykający się bramą. Droga do niego prowadziła po pochyłości skały od strony południowej, a sam wjazd był od zachodu. Zamek ten w roku 1661 przestał być mieszkalnym i wskutek tego obrócił się w ruinę, która przecież jest ozdobą całej okolicy i stanowi jeden z najpiękniejszych naszych krajobrazów. Ze szczytów bowiem murów bobolickiego zamku czarujący widok na pasma skał, które zaczynając od Olsztyna, ciągną się ku Pilicy do Krakowa, wskazując drogę do starożytnej stolicy dawnej Polski – tak w roku 1861 opisywał zamek w Bobolicach Tygodnik Ilustrowany.
Zamek, w położonych w samym sercu Jury Bobolicach, zbudowany został w połowie XIV stulecia z inicjatywy Kazimierza Wielkiego i stanowił kolejną warownię strzegącą południowej granicy państwa polskiego. W 1370 roku Ludwik Andegaweński nadał ją księciu Władysławowi Opolczykowi, w zamian za poparcie jego zamiarów dynastycznych. Opolczyk z kolei przekazał Bobolice w ręce Węgra, Andrzeja Schoeny z Barlabas. Dzierżawcy majątku, spiskując na boku z Zakonem Krzyżackim, okazali się nielojalni wobec polskiej korony, co zaniepokoiło Władysława Jagiełłę, który w 1396 najechał ziemie Opolczyka i zbrojnie zagarnął zamek wraz z okolicznymi włościami. Pod koniec XIV i w XV wieku zamkiem zarządzali kolejno Szafrańcowie, Trestkowie, Krezowie, a później również Chodakowscy, Męcińscy oraz Myszkowscy.
Dziedziczenie warowni nie zawsze odbywało się polubownie. W roku 1427, po śmierci Anny, córki pierwszego prywatnego właściciela Bobolic, Andrzeja Schoeny, dobra rozparcelowane zostały między Stanisława Szafrańca z Młodziejowic herbu Starykoń, syna Anny z pierwszego małżeństwa, oraz drugiego jej małżonka — Mściwoja z Wierzchowiska herbu Lis wraz z dziećmi: Mściwojem, Andrzejem, Dorotą, Anną, Elżbietą i Katarzyną. Obydwie strony zobowiązały się podzielić zamkiem po połowie, z czasem doszło jednak do gorących sporów. Wewnątrz budowli własność obu stron konfliktu wyznaczały jakieś zapory, które w 1441 syn Mściwoja, Andrzej z Wierzchowiska – „z pomocą trzydziestu szlachty oraz setką pomocników mierniejszej kondycji wyłamał, rabując bydło i zboże z części przynależnej przyrodniemu bratu”. Integralność zamku przywrócona została cztery lata poźniej, kiedy podkomorzy krakowski Piotr Szafraniec wykupił od Lisów z Wierzchowiska prawa do zamieszkanej przez nich połowy i dóbr w najbliższym otoczeniu. Szybkie pozbycie się przez Szafrańców warowni oraz częste w drugiej połowie XV stuleciu zmiany właścicieli nie spowodowały już więcej podziałów skalnej twierdzy. Początki jej upadku datuje się na 1587 rok, w którym Bobolice najechał i zdobył pretendent do polskiego tronu Maksymilian Habsburg. O wiele gorzej z zamkiem obeszli się żołnierze szwedzcy, zajmując go i paląc w roku 1657. W 1683 jego stan był już tak zły, że ciągnący ze swoimi wojskami pod Wiedeń Jan III Sobieski podczas postoju tutaj wolał spędzić noc pod namiotem, niż ryzykować nocleg w bardzo zniszczonym budynku. W XVIII wieku zrujnowany zamek kupili Męcińscy z zamiarem odbudowy. Na zamiarze się skończyło. W 1882 ziemię, na której stały opuszczone mury, w wyniku parcelacji otrzymała miejscowa chłopska rodzina Baryłów. Ich spadkobiercy, po długich sporach sądowych, w 1999 roku odsprzedali ruinę Jarosławowi Laseckiemu, który podjął się pełnej jej rekonstrukcji. Zamek do dzisiaj pozostaje własnością rodziny Laseckich.
Zamek w Bobolicach, jak wiele innych tego typu budowli, nie byłby zamkiem gdyby nie miał swojej tajemnicy. Podobno zamki w Bobolicach i pobliskim Mirowie, połączone są podziemnym tunelem, w którym dwaj braci będący niegdyś właścicielami oby zamków, gromadzili nieprzebrane skarby przywiezione z wypraw wojennych. Skarbów strzegła, a jakże, okrutna czarownica o czerwonych ślepiach i zły duch w postaci wielkiego bernardyna. Z czasem wielka braterska miłośc wystawiona została jednak na próbę, a wszystko za sprawą pięknej Agnieszki, którą jeden z braci przywiózł z wyprawy. Zakochany chłopak, który dostrzegł zainteresowanie brata ponętną „zdobyczą”, zamknął Agnieszkę w podziemiach powierzając pieczę nad nią czarownicy. Ale czarownice też mają swoje obowiązki i gdy ta udała się którego dnia na sabat, młodzieniec nakrył brata i Agnieszkę w niedwuznacznej sytuacji. Rozgniewany zamordował brata, a dziewczynę zamurował w lochach zamku. Po zbrodni nie mógł jednak zagłuszyć wyrzutów sumienia i coraz częściej topił zmartwienia w winie. Pewnego dnia rozszalała się burza, a jedyny piorun, jaki wtedy uderzył, poraził go i zabił. Niewierna branka pozostała w lochach, gdzie nadal strzeże jej czarownica odstraszająca każdego śmiałka, który chciałby uwolnić nieszczęsną dziewczynę.
.