A końca nie widać...

Od 16 maja w gminie Borzęcin trwa walka z wodą i z czasem. Szala zwycięstwa przechyla się to na jedną, to na drugą stronę. O ile jednak na naturze nie robi to wrażenie, o tyle ludzie są już potwornie zmęczeni.

W Bielczy, w gminie Borzęcin od 16 maja trwa walka z czasem. Wojsko, strażacy OSP i PSP oraz mieszkańcy biorą udział w akcji naprawy, a właściwie teraz to już łatania przerywanego co rusz wału i wyrw. To one podczas pierwszej fali powodziowej spowodowały zalanie Bielczy, Borzęcina, Łęków i Przyborowa. Gminę w budowie umocnień wspiera 50 żołnierzy 16 batalionu Wojsk Powietrzno-Desantowych z Krakowa oraz żołnierze 3 Batalionu Ratownictwa Inżynieryjnego w Nisku, dysponujący pływającym transporterem samobieżnym. Niezależnie od tego Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie w najbliższych tygodniach zamierza odbudować uszkodzony wał. Wykonawca już przystąpił do budowy drogi dojazdowej do trudno dostępnego komunikacyjnie odcinka uszkodzonych obwałowań.
- Niezwłocznie po majowej powodzi wystąpiłem do Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie, w którego gestii leżą obwałowania rzeki Uszwicy z apelem o podjęcie natychmiastowych działań zmierzających do zabezpieczenia wyrw, likwidacji przesiąków i przecieków, jak też udrożnienia i uszczelnienia śluz wałowych w wałach leżących w kompetencji MZMiUW. Interweniowałem m.in. u Wojewody, Marszałka Województwa Małopolskiego i w Centrum Zarządzania Kryzysowego. To była walka z czasem. Zdawałem sobie sprawę z zagrożenia jakie niosą kolejne opady, dlatego robiłem wszystko co w mojej mocy, aby wał przed kolejnym wezbraniem został naprawiony - mówi Janusz Kwaśniak, wójt gminy Borzęcin
31 maja na posiedzeniu Wojewódzkiego Sztabu Kryzysowego zapadła decyzja o wysłaniu do gminy Borzęcin z pomocą wojska wraz z pływającym transporterem, który umożliwiłby przerzucenie worków z piaskiem w obszar uszkodzonego wału.
- To była pomoc w ostatniej chwili. Gdyby nie ona, nie zabezpieczylibyśmy przerwy w wale i wyrw. Powódź w Bielczy, jak również w części Borzęcina miałaby katastrofalny wymiar, a woda sięgnęłaby przypuszczalnie poziomu okien - mówi wójt.
1 czerwca przystąpiono do łatania wyrw w wale. Ale już w nocy wystąpiły intensywne opady, które spowodowały podtopienie Bielczy ze strony potoku Kisielina oraz kolejne wezbranie Uszwicy. Cały czas wszyscy pracowali bez wytchnienia. Dzięki temu udało się wybudować wał, który zabezpieczył Bielczę przed zalaniem ze strony Uszwicy. Równocześnie wypompowywano wodę z rozlewiska Kisieliny.
- 3 czerwca około godziny 9 rano wybudowany wał pękł pod naporem wody próbującej znaleźć sobie ujście do Uszwicy - mówi wójt - W momencie pęknięcia wału poziom wody Uszwicy był niski i nie stanowił zagrożenia dla mieszkańców. Przerwanie wału spowodowało szybkie zejście rozlanych na okolicznych polach wód do Uszwicy.
Prognozy nie były jednak optymistyczne. Na domiar złego, w błocie ugrzązł pływający transporter samobieżny, przerzucający worki na miejsce akcji. Nie trzeba było długo prosić mieszkańców o pomoc. Niemal natychmiast zjawiło się blisko dwieście osób gotowych stanąć do nierównej walki. Zabrali ze sobą ciągniki, które jednak nie były w stanie poradzić sobie w takich warunkach z ciężkim transporterem. Jedyna nadzieja leżała jeszcze w wykonawcy autostrady. Na prośbę wójta pojawiła się koparka na szerokich gąsienicach, której dojazd do unieruchomionego transportera nie stwarzał najmniejszego problemu. W międzyczasie zorganizowano 30 metrową linę o uciągu 30 ton. Około godziny 18.00 transporter wznowił pracę. Po godzinie 22.00 zaczęły się kolejne ulewy. Zapora z worków z piaskiem została częściowo odbudowana. Bez odpowiedzi pozostawało jednak pytanie, czy wytrzyma i czy jest wystarczająco wysoka. W zlewni Uszwicy w ciągu kilku godzin spadły dziesiątki litrów deszczu na metr kwadratowy. W Borzęcinie Dolnym 3 czerwca między 22.00 a 24.00 spadło 65 litrów, a między 1.00 a 8.00 - 4 czerwca - 70 litrów. W ciągu niespełna 12 godzin spadło 135 litrów wody na metr kwadratowy. To rekordowa ilość, która spowodowała zalanie terenu gminy wodami opadowymi. Po północy, 4 czerwca woda w Uszwicy gwałtownie przybrała. Na wodowskazie w Bielczy o godzinie 6.00 odczytano 5,29 metra, a około południa już 5,66 metra. W tym czasie pod mostem w Borzęcinie przepływało 177 tysięcy litrów wody na sekundę.
Kisielina ponownie zalała Bielczę. Zapora z worków na Uszwicy wytrzymała, ale jednak okazała się zbyt niska i wody rzeki przelały się ponad nią, wypełniając okoliczne pola i wlewając się do wsi. W godzinach wieczornych woda w Bielczy opadła.
W kolejnych dniach było grząsko i mokro. Niemożliwe stało się użycie transportera, który w tej sytuacji został skierowany do gminy Szczurowa, do pomocy w ewakuacji. Do gminy Borzęcin powrócił 7 czerwca. Prawy wał Uszwicy w Bielczy jest obecnie w fatalnym stanie. Pojawiają się kolejne osunięcia i natychmiast trzeba to wszystko zabezpieczyć. Rozpoczyna się kolejny wyścig z czasem. Ludzie są już potwornie zmęczeni, a końca tej walki nie widać...




07.06.2010
Twój komentarz:
Ankieta
Jak oceniasz pierwsze miesiące pracy nowego samorządu Tarnowa?
| | | |