Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. „Sami”.
Z podróżowaniem jest tak, a sentencję tę wymyślono na tyle dawno, że jej autor już od kilkudziesięciu lat nie żyje, iż gdzie byśmy nie pojechali, czy będzie to San Sebastian, czy wieś pod Wrocławiem, znajdziemy tam przede wszystkim to, co ze sobą przywieźliśmy. Dlatego ci, którzy są przekonani, że aby zmienić życie wystarczy wyjechać - zawsze się mylą.
Gdy się ma 40 lat, to życiowa szklanka zwykle jest do połowy pełna, albo do połowy pusta. Ponieważ jesteśmy na festiwalu komedii, wątki filozoficzne zostawmy na boku, choć pozwolę sobie na postawienie tezy, że na takie przedstawienia na „Talii” publiczność oczekuje. Komedie, budzące mądry śmiech przeszłości
Oglądanie przedstawienia przygotowanego przez Katarzynę Dworak i Pawła Wolaka to czysta przyjemność. Oto dwoje ludzi ucieka na wieś z wielkomiejskiego świata, szukając spokoju i zbliżenia. Tymczasem spokój okazuje się towarem mocno deficytowym, a oni zaczynają się w tej sielankowej scenerii coraz bardziej od siebie oddalać. Cały spektakl to mądre przesłanie ubrane w dużo śmiechu.
To nie pierwszy spektakl legnickiego teatru na tarnowskim Festiwalu. Teatr kierowany przez Jacka Głomba wywoził z Tarnowa w nagrody, choćby za przedstawienie „Szpital Polonia”.
Pozostaje jedynie żałować, że nie wszyscy, którzy chcieli obejrzeć przedstawienie Teatru Heleny Modrzejewskiej mogli to uczynić – miejsc na widowni zabrakło. Pozornie to dla artystów i organizatorów do powód do zadowolenia, dla widzów powodów do satysfakcji mniej.
01.10.2008