Nie ma mediów – nie ma powodzi – nie ma pomocy
O pomoc dla poszkodowanych przez powódź apelują władze gmin Szczucin i Wietrzychowice. Odkąd przestały się nami interesować media, wszyscy jakby zapomnieli o powodzi i pomocy poszkodowanym – mówi Jan Sipior, burmistrz Szczucina. Tymczasem usuwanie skutków kataklizmu to proces, który potrwać może nawet kilka lat.
Nadal potrzebna jest pomoc poszkodowanym w tegorocznej powodzi mieszkańcom Powiśla Dąbrowskiego. Usuwanie skutków kataklizmu trwa przez cały czas, ale to proces rozłożony na bardzo długi okres. -
Borykamy się np. ze sprzątaniem śmieci, które pojawiły się w wyniku powodzi. To może dziwić kogoś kto nie miał do czynienia z tym problemem, ale podczas, a raczej po powodzi jedną z kosztowniejszych rzeczy są właśnie śmieci i ich uprzątnięcie – mówi
Leszek Zabiegała, wójt Wietrzchowic.
Mieszkańcy Powiśla stracili często nie tylko domy i dorobek życia, ale i źródła utrzymania. Coraz bardzie doskwiera brak tegorocznych plonów, nie ma czy karmić uratowanych stad zwierząt. -
Z tym problemem nie uporamy się sami, i nikt nie upora się z nim szybko. To proces, z którym będziemy mierzyć się przez miesiące, jeśli nie przez lata – mówi
Jan Sipior, burmistrz Szczucina. -
Doświadczyliśmy pomocy, za którą dziękujemy, ale bez dalszego wsparcia sytuacja poszkodowanych nadal będzie tragiczna. Apeluję do wszystkich, którzy mogą pomóc, aby zechcieli to uczynić.
Tymczasem, zdaniem władz samorządowych gmin Powiśla, odkąd kłopotami mieszkańców przestały interesować się media, problem powodzi zniknął z ogólnej świadomości, a co za tym idzie poszkodowani coraz rzadziej liczyć mogą na konieczną wciąż pomoc.
15.08.2010