Świat to za mało – „Przygody Koziołka Matołka”
Okazuje się, że do dobrej zabawy wcale nie potrzeba komputera, gier video, ani nawet telewizora. Przy pomocy kilku najprostszych przedmiotów w teatrze stworzyć można cały świat, nawet kawałek kosmosu. A to w połączeniu z ciężką pracą aktorów daje sympatyczny efekt w postaci „Przygód Koziołka Matołka”, bajki, podczas której w tarnowskim teatrze dobrze bawić mogą się nie tylko dzieci. Bo przecież nikt z nas nie urodził się stary, a przygodami sympatycznego, choć, jak to się dziś mówi, „mądrego inaczej” koziołka emocjonowało się już kilka pokoleń Polaków.
„Przygody Koziołka Matołka” napisał
Kornel Makuszyński przed 75 laty. Tekst, ani jego bohater wcale się jednak nie starzeją. Kolejnym tego dowodem jest realizacja najnowszego przedstawienia na podstawie tekstu Makuszyńskiego na scenie tarnowskiego teatru. Mimo, iż spektakl trwa ponad 90 minut dzieci, bo one są głównymi odbiorcami, nie mają czasu się nudzić. Twórcy przedstawienia –
Sławomir Gaudyn (reżyseria) i
Grzegorz Janiszewski (w potrójnej roli autora adaptacji, scenografa i wykonawcy), a także aktorzy –
Anna Lenczewska,
Jolanta Januszówna,
Przemysław Sejmicki,
Robert Żurek zrobili wszystko, by bajka mogła się podobać. Żywa muzyka, ucieczki i pogonie, ciągłe zmiany prostej, ale pomysłowej scenografii przykuwają uwagę. Okazuje się, że z kilku drabin i podestu stworzyć można na scenie cały świat – dom w Koziej Wólce, Afrykę, Amerykę, Chiny, więzienie, ogród zoologiczny, dwór królowej, nawet powierzchnię księżyca, który jak wiadomo znajduje się po drodze do Pacanowa. W klimat szalonej, ale przyjemnej zabawy wpisali się świetnie wszyscy aktorzy. Mnie najbardziej podobał się Robert Żurek, ale udany efekt końcowy to wynik pracy całego zespołu, co w teatrze jest zawsze rzeczą arcyważną, a w Tarnowie wcale nie bywało regułą. Dzieciom się podobało, sądząc z ich reakcji podczas premierowego przedstawienia i faktu, że wielu widzów po spektaklu chciało sfotografować się z tytułowym bohaterem. A co najważniejsze dla widzów bajek - przygody koziołka, choć niebezpieczne i grożące w każdej chwili utratą życia - zawsze kończą się szczęśliwie. Dlatego „Przygody Koziołka Matołka” polecić można nie tylko najmłodszym widzom. James Bond nie ma patentu na wychodzenie cało z każdej opresji. Koziołek Matołek potrafi to samo.
12.01.2009