Na rogu ul. Waryńskiego i Bóżnic stoi charakterystyczna, żeby nie powiedzieć trochę dziwna budowla. Piętrowy, ustawiony szczytem do ul. Waryńskiego, budynek elewacją frontową otwiera się na skwer z betonowym pomnikiem - tzw. pl. Więźniów Oświęcimia - elewacją tylną wychodzi na drugi, bardziej rozległy skwer nazwany placem Ofiar Stalinizmu ( też z pomnikiem ).
Budowla ta jest obecnie bogato obwieszona markizami, neonami i tablicami reklamowymi, wśród których wybija się jakże bezpretensjonalny i swojsko brzmiący napis nad wejściem od ul. Waryńskiego: "Wall Street Bull". Kiedy jednak pominiemy rażące zachwaszczonym językiem i jarmarczną estetyką reklamy, będziemy mogli dostrzec interesującą architekturę tego obiektu - symetryczną kompozycję elewacji z centralnym ryzalitem, elementy charakterystycznej dekoracji mauretańskiej , niezły detal kamieniarski. Szkoda, że ten budynek, wyróżniający się z okolicznej zabudowy, został tak zdegradowany.
W przeszłości był to jeden z najważniejszych obiektów publicznych gminy żydowskiej w Tarnowie. Łaźnia rytualna - mykwa ( hebr. wodozbiór ) dla Żydów stanowiła równie niezbędny element życia religijnego jak synagoga. Był to basen z wodą bieżącą - deszczową lub źródlaną - służący do rytualnego oczyszczania ludzi i sprzętów. Basen musiał umożliwiać całkowite zanurzenie ciała, sama woda, o ile pochodziła z sieci wodociągowej, musiała choćby w minimalnej części być uzupełniona wodą deszczową lub źródlaną.
Najstarsza mykwa w Tarnowie mieściła się do XIX w. przy Starej Synagodze, we wschodniej pierzei pl. Rybnego ( w miejscu ob. pawilonu ze sklepem tytoniowym ), pod k. XIX jej stan był tak zły, że nie nadawała się do remontu - Żydzi sprzedali plac po tej ruderze miastu na powiększenie placu Rybnego, pieniądze przeznaczone zostały na budowę nowej łaźni.
W 1899 r. gmina żydowska zakupiła grunt, projekt reprezentacyjnej, wielofunkcyjnej łaźni wykonał prawdopodobnie ówczesny budowniczy miejski Szczęsny Zaremba ( prezentował projekt na wystawie higieny w Paryżu ), budowę, rozpoczętą w 1900 r., prowadziła spółka znanych tarnowskich budowniczych Fr. Hackbeila st. i Michała Mikosia - w 1902 r. łaźnia była już czynna.
Okazały budynek o eklektycznej, mauretańskiej dekoracji z elementami secesji, mieścił szeroki program funkcjonalny. Na piętrze znajdowały się szatnie i rozbieralnie, na parterze nowoczesne urządzenia kąpielowe I i II klasy - tusze z basenami, łaźnia parowa z amfiteatrem, wanny kąpielowe oraz dwa baseny do kąpieli rytualnych ( mykwy ).
Lokalizacja przy ówczesnej ul. Folwarcznej ( ob. Waryńskiego ) sytuowała ją w głównym centrum rytualnego i duchowego życia Żydów tarnowskich i włączyła w większy zespół obiektów kultowych jaki ukształtował się w tym rejonie - przy ul. Folwarcznej pomiędzy wylotami ul. Nowej i Bóżnic stanęła równolegle budowana i ukończona w 1908 r. wielka Synagoga Nowa a w sąsiedztwie, przy ul. Folwarcznej, Nowej, Szpitalnej, na placu Pod Dębem roiło się od domów modlitw, synagog, szkół rabinackich.
Od czasu uruchomienia do II wojny światowej łaźnia, obok funkcji rytualnej, pełniła rolę normalnego, publicznego zakładu kąpielowego, użytkowanego jednak wyłącznie przez Żydów. Od samego początku nie miała jako zakład publiczny najlepszej opinii.
Usytuowana była w centrum żydowskiej części miasta, mocno zagęszczonej i dosyć zaniedbanej, przed elewacją frontową rozciągał się niewielki plac handlowy zw. Dożywocie ( w miejscu pomnika 1-go transportu oświęcimskiego ) z tandetnymi kramami, ściągający różny, często kryminalny element. Stąd zdarzały się w samej łaźni kradzieże, czasem dochodziło również i do innych zdarzeń. Piszący o łaźni dr St. Potępa podaje np., że w 1906 r. zmarł w basenie epileptyk, a zwłoki odkryli w wodzie inni klienci dopiero po paru godzinach - jak wynika z przytaczanego przez S. Potępę protokołu rzeczoznawcy dlatego, że "woda w basenie była brudna i koloru żółtawego". Innym razem, jak podawała prasa z 1927 r., regularnie kradnący ubrania klientów Haskel Vogelgut ukradł niejakiemu Izraelowi Baumowi kuferek z zawartością 500 zł. i zbiegł. Miał jednak pecha. Dzielny p. Baum rozjuszony możliwością straty tak wielkiej sumy wyskoczył na golasa z basenu i rzucił się w pościg - gonitwa ku uciesze gapiów ( panie wstydliwie zakrywały buzie i patrzyły tylko przez palce ) zakończyła się na ul. Bóżnic, gdzie Vogelgut został schwytany i kuferek wrócił do prawowitego właściciela.
Narzekano też na brak higieny w łaźni ( brudna woda ) i zbyt szczupłą ilościowo obsługę ( każdy mógł wejść do nie pilnowanej szatni ). Ponadto sam budynek wzniesiony został dość niedbale tak, że już w dwa lata po otwarciu miejscowa prasa z pewną przesadą alarmowała że " się wali" , a dzierżawcy łaźni nie dbali o odpowiednią konserwację nowoczesnych urządzeń. W okresie okupacji łaźnia znalazła się w centrum utworzonego przez Niemców getta - służyła wówczas, przynajmniej początkowo, do dezynfekcji i kąpieli więźniów wywożonych z Tarnowa do obozów koncentracyjnych. Stąd też wyruszył pierwszy transport 753 więźniów do otwieranego obozu oświęcimskiego - 13 czerwca 1940 r. przeznaczonych do wywozu więźniów przeniesiono tu z więzienia tarnowskiego, całą noc w łaźni trwała ich kąpiel i dezynfekcja, rano 14 czerwca wyprowadzeni zostali na dworzec kolejowy.
Po wojnie diametralnie zmieniło się otoczenie łaźni. Obiekty kultowe społeczności żydowskiej zniszczone zostały przez Niemców w początkach okupacji, zabudowa dzielnicy zdewastowana podczas likwidacji getta, ulegała destrukcji i później, rozbierana przez mieszkańców miasta dla pozyskania materiałów budowlanych i w poszukiwaniu ukrytych kosztowności żydowskich - sama łaźnia jednak przetrwała.
Po wojnie większość obiektów pożydowskich przejęły władze komunistyczne, łaźnię przekazano władzom miejskim - funkcjonowała początkowo jako łaźnia publiczna a ponieważ jej nie remontowano zapracowała sobie na jeszcze gorszą opinię niż przed wojną. Ponieważ komuniści nie zawracali sobie głowy takimi szczegółami jak uprawomocnienie dokonywanych przez siebie grabieży dopiero w 1953 r. rozpoczęto w stosunku do niej postępowanie wywłaszczeniowe - ostatecznie w grudniu 1954 r. WRN w Krakowie wydała orzeczenie o przeniesieniu prawa własności łaźni z Izraelickiej Gminy Wyznaniowej na Skarb Państwa. W 1968 r. w jej budynku umieszczono szpitalny oddział przyrodoleczniczy i rehabilitacji narządów ruchu, który w 1986 r. zawiesił działalność z powodu zużycia instalacji wodno-kanalizacyjnych. W 1993 r. obiekt przekazano w użytkowanie wieczyste spółce Centrum , rok później przejęli go T. Pleciak i K. Krakowski którzy po wykonaniu remontu utworzyli tu "Centrum handlowe" - od tego czasu w wynajmowanych pomieszczeniach mieszczą się różni, zmieniający się użytkownicy.
Nadmienić jednak wypada, że w międzyczasie ( w 1975 r. ) przed budynkiem wzniesiono monument upamiętniający pierwszy transport oświęcimski, usytuowany na miejscu dawnego placu handlowego zw. Dożywocie a istniejący tam skwer nazwano pl. Więźniów Oświęcimia. Sam pomnik, autorstwa tarnowskiego architekta Otto Schiera, nie jest z pewnością jakimś wybitnym dziełem, niemniej wartości emocjonalne których jest wyrazicielem wymagałyby nieco innego klimatu otoczenia - odbywają się tu obchody rocznic, palone są znicze, przybywające pod pomnik grupy izraelskiej młodzieży słuchają wykładów historycznych. Co najmniej dziwnie na tym tle wyglądają dyskotekowe seksobłyski uprawiane w miejscu z którego wyruszył 1-szy transport oświęcimski czy lokale handlowe i gastronomiczne funkcjonujące tam, gdzie dawniej wykonywane były rytualne kąpiele.
Ale cóż, "magiczność" Tarnowa chadza widocznie swoimi własnymi ścieżkami.
K. Marek Trusz