W lutym 1927 roku zdecydowano o budowie pod Tarnowem Państwowej Fabryki Związków Azotowych. Budowa i uruchomienie fabryki to najważniejsze przedsięwzięcie przełomu lat dwudziestych i trzydziestych w Tarnowie. W lutym 1929 roku odwiedził budowę Eugeniusz Kwiatkowski, minister przemysłu i handlu, przyszły dyrektor tarnowskich zakładów i wicepremier. W następnym roku fabryka została uroczyście otwarta i jej bramy opuściły pierwsze wyprodukowane w Mościcach nawozy.
Wielkie zakłady były dla mieszkańców miasta oraz okolicznych miejscowości dobrodziejstwem, ale i wyzwaniem dla lokalnego samorządu. Do Tarnowa zaczęła napływać ludność z całego powiatu, a nawet z odleglejszych stron. Niektórzy osiedlali się w odległych o kilkanaście kilometrów miejscowościach, skąd pieszo docierali do pracy. Pojawiła się konieczność połączenia centrum miasta z nową dzielnicą.
W maju 1927 roku decyzją miejskich rajców przemianowano prowadzącą do Mościc ulicę Chyszowską na ulicę Ignacego Mościckiego, wkrótce potem zadecydowano, że najlepszym sposobem rozwoju linii komunikacyjnej w Tarnowie będzie nie budowa kolejnych linii tramwajowych, ale zakup i uruchomienie miejskich autobusów.
W latach 1928 - 1929 magistrat zakupił trzy takie pojazdy marki "mercedes". Odnotowała to ówczesna prasa. - W poniedziałek ukazały się w mieście 2 autobusy. Czerwone, bardzo eleganckie, które magistrat zakupił od firmy Mercedes - Benz w celu stworzenia linii komunikacyjnej z Rzędzina do Fabryki Zakładów Azotowych w Mościcach. Stworzenie tej linii ulży znacznie doli licznych robotników zmuszonych codziennie już o świcie udawać się pieszo w daleką drogę - pisało "Hasło" 27 września 1928 roku.
Największy z nowych pojazdów mógł zabrać 42 pasażerów i skierowano go do obsługi liczącej ponad osiem kilometrów trasy Tarnów - Mościce. Rozpoczynał kurs z Placu Sobieskiego, kończył obok brzegu Dunajca. Bilet na całą trasę kosztował 50 groszy, robotnicy dojeżdżający do pracy liczyć mogli na wynoszącą 10 groszy zniżkę. Trasę do Mościc obsługiwały również, wspierając miejską komunikację, autobusy zakładowe, czyli należące do fabryki.
Druga linia autobusowa połączyła Rzędzin z mostem na Białej na ulicy Krakowskiej. Trasa wiodła ulicami: Lwowską, Tertila ( dzisiejszą Aleją Solidarności), Krasińskiego i Krakowską. W drodze powrotnej autobus skręcał z Krakowskiej w Bandrowskiego, potem Narutowicza, Świętego Marcina (dziś Dąbrowskiego), Kołłątaja, Warzywną, Lwowską, do Orkana.
Za bilet na tej linii płacono 25 groszy, istniała również możliwość zakupu biletu w cenie 30 groszy dla pasażerów, którzy w trakcie przejazdu chcieli zmienić środek lokomocji i przesiąść się na tramwaj.
Złote lata tarnowskiej komunikacji zakończyły się jednak wraz z wybuchem światowego kryzysu. Na początku lat trzydziestych wiele osób straciło pracę, inni musieli drastycznie ograniczać wydatki, rezygnując z "luksusu" podróżowania tramwajem, czy autobusem. W efekcie już w 1931 roku linie autobusowe zostały zlikwidowane ze względu na zbyt wysoki deficyt, którego nie dało się pokryć z funduszy miejskich. Spadła również liczba pasażerów tramwajów, nigdy już później nie osiągając poziomu z końca lat dwudziestych. W roku 1937 przewieziono tarnowskimi tramwajami 641 603 osoby (w roku 1929 było ponad 1,2 miliona pasażerów). W 1934 roku na forum Rady Miejskiej po raz pierwszy debatowano na temat celowości dalszego utrzymania deficytowej linii tramwajowej. Nie zdecydowano się na drastyczny krok, ale obniżono liczbę uprawnionych do przejazdów bezpłatnych i ulgowych. Utrzymali je pracownicy Urzędu Miasta, policjanci, funkcjonariusze żandarmerii oraz kilku jeszcze miejskich instytucji. Samorządowe dylematy i trudna sytuacja miejskiej komunikacji w drugiej połowie lat trzydziestych znajdowała odzwierciedlenie w ówczesnej prasie. - Tramwaj jest w dalszym ciągu przedsiębiorstwem deficytowym. Jeśli tramwaj miałby być utrzymywany, to zdaniem komisji rewizyjnej należałoby jego zasięg rozszerzyć. Trzeba by było przeprowadzić linię tramwajową przez te części miasta, które komunikacji bardzo potrzebują. A więc do Mościc, Rzędzina, oraz odnogę w kierunku ulicy Gumniskiej pod budynek sądu... - pisał 17 stycznia 1936 roku Tygodnik Tarnowski.
O ile radni dyskutowali mając na uwadze różne czynniki, w tym stan miejskich finansów, o tyle opinia publiczna przez cały czas "murem" stała za tarnowskim tramwajem, który wciąż był i symbolem prestiżu i ułatwieniem życia. Nie jest trudno wyliczyć, że 600 tysięcy pasażerów to mniej niż 1,2 miliona, ale przy ówczesnej liczbie mieszkańców Tarnowa, to ciągle wielka rzesza ludzi, którzy z linii tramwajowej korzystali.
1 września 1939 roku wybuchła wojna. W niedzielę 3 września spadły na Tarnów pierwsze bomby. Atakowano przede wszystkim dworzec kolejowy, tory i mosty. W nocy z 5 na 6 września zbombardowano szpital. Wszystkie drogi były już pełne uchodźców ze Śląska i Krakowa, a także przemieszczających się na wschód oddziałów wojska i policji.
6 września wyjechali z Tarnowa urzędnicy, pierwsze oddziały niemieckie wkroczyły do Tarnowa po południu 7 września. Rozpoczynał się czas okupacji.