Kryta pływalnia w Mościcach zostanie znowu otwarta dla amatorów kąpieli. Aby to jednak uczynić, po raz kolejny sięgnięto do publicznych pieniędzy. Jednym kamień spadł z serca, inni chwytają się za portfele.
Prawdopodobnie jeszcze w listopadzie znowu będzie można popływać na basenie w Mościcach. Tak przynajmniej obiecują poważni ludzie, którzy się tą sprawą zajmują. To chyba dobra wiadomość, przynajmniej dla mieszkańców Tarnowa. Sam fakt, że doprowadzono budynek Domu Sportu do takiego stanu, w którym trzeba było pływalnię zamknąć chluby jednak nikomu nie przynosi, a kolejne pary rąk wyciągane do miejskiego samorządu po publiczne pieniądze, na ratowanie substancji, którą z godną przynajmniej wspomnienia nonszalancją wcześniej doprowadzono do ruiny, budzi moje mieszane uczucia. Problem bowiem w tym, że władze Tarnowa, ani aktualne, ani żadne inne w przeszłości i przyszłości, nie mają na zapleczu Sali Lustrzanej skarbonki bez dna, z której wyciągnąć można kolejne setki tysięcy złotych na naprawianie cudzych – bądźmy grzeczni i nazwijmy to – błędów.
To, że magistrat pracuje obecnie w dawnej siedzibie banku również nie zmienia w niczym jego sytuacji finansowej na lepszą. Warto o tym pamiętać, gdy coraz więcej osób coraz głośniej dopomina się o to, że „miasto” ma im coś dać, najlepiej pieniądze. Z „miastem” jest bowiem tak, że może nam dać jedynie to, co nam wcześniej zabierze.