Rzeźbiarz, autor znakomitych figuralnych rzeźb, który jedno z najlepszych swoich dzieł roztrzaskał w pył na oczach tłumu. Jeden z jego pomników do dziś oglądać można na Starym Cmentarzu w Tarnowie.
Urodził się w ubogiej wiejskiej rodzinie w Turzy w gminie Rzepiennik Strzyżewski gdzie od dziecka pracował jako najemnik. Ale we wsi wszyscy widzieli jak chłopak rzeźbi w glinie, w każdym kawałku drewna, a nawet w ziemniaku. Plotka o jego talencie dotarła wreszcie do hrabiego Mieczysława Weryhy - Darowskiego , który przyjechał, zobaczył rzeźby, zachwycił się nimi i skierował chłopca na naukę rzeźby do Parysa Filippieg o w Krakowie, pokrywając wszystkie niezbędne koszty. W pracowni Filippiego, w gotyckim refektarzu franciszkanów Kurzawa uczył się przez rok - do wybuchu Powstania Styczniowego. Ta wczesna twórczość młodego artysty zainteresowała jednak koneserów, w gazetach krakowskich i wileńskich ukazywać się zaczęły pochwalne wzmianki, a protekcja arystokracji, Potockich i Łubieńskich, otworzyła mu bramy krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Studiował w niej w latach 1863 - 1869, z roczną przerwą, którą spędził w Akademii w Wiedniu, w mistrzowskiej pracowni Franza Bauera . Mimo intensywnej nauki i pracy - dorabiał u kamieniarzy, znajdował czas na oryginalną twórczość. Jego "Święta Maria Magdalena spotykająca Chrystusa po Zmartwychwstaniu" to jedna z monumentalnych rzeźb, która wraz z "Samsonem rozdzierającym lwią paszczę" budziła podziw w Krakowie, a "Pocałunek Judasza" w Wiedniu. W następnych latach przebywał Kurzawa w Monachium a następnie we Lwowie, gdzie na Cmentarzu Łyczakowskim pozostawił wiele pomników nagrobnych m.in. zachowane pomniki nagrobne Marii Pietraszewskiej , Stanisława i Pauliny Paparów oraz Stanisława Juliusza Zborowskiego.
W 1874 roku powrócił do Krakowa. Tuż po powrocie zrobił dwie rzeczy - ogromną rzeźbę "Geniusz zrywający pęta" i...obraził uwielbianego przez wszystkich pedagoga, profesora Henryka Kossowskiego ze Szkoły Sztuk Pięknych, na której właśnie wznowił studia i z której natychmiast po tym incydencie go wydalono. Ale że trzeba było z czegoś żyć, Kurzawa szybko zakrzątnął się za dobrymi zamówieniami. To w tym właśnie czasie powstał na Starym Cmentarzu w Tarnowie piękny pomnik Rufina Piotrowskiego . W 1876 roku wyruszył do Paryża, gdzie przez rok zgłębiał tajniki sztuki w pracowni rzeźbiarza Henri Chapu . Do Krakowa powrócił pełny wizji i długów. Aby je spłacić zatrudnił się równocześnie w kilku zakładach kamieniarskich otaczających Cmentarz Rakowicki. Wkrótce jednak, sfrustrowany przeniósł się do Warszawy. Pragnął tworzyć, szukał miejsca, z którego mógłby się odbić. Gdy w Warszawie rozpisano konkurs na posąg Mickiewicza, Kurzawa zobaczył w tym swoją szansę. W lodowatej pracowni rozrabiał z pasją lepką glinę i puszczając wodze twórczej wyobraźni robił wszystko by uchwycić w rzeźbie ideał geniuszu ludzkiego. Stanisław Witkiewicz , który jako jeden z nielicznych obejrzał rzeźbę tuż przed odlaniem jej w gipsie, uznał pomnik za naznaczony "elektryczną iskrą talentu". Kurzawa postawił wszystko na jedną kartę. Rzeźbił miesiącami z rzadka wychodząc z pracowni. Ale na jurorów dumnie ogłoszonego konkursu wybrano pierwszych lepszych członków warszawskiej Zachęty.
I o tym jak to było z przyznaniem nagród pisał później pełen oburzenia Stanisław Witkiewicz: " Sędziowie najlepszej podług siebie pracy dają 2-gą, wyraźnie - drugą nagrodę, 3-cią następnemu z kolei uznanemu za dobre dziełu, pierwszą zaś, 600 rs, rozdzielają jako małe napiwki dla reszty wystawców! Czy jest coś bardziej niezgodnego z logiką?" Kurzawa za bezwzględne arcydzieło dostał trzecią nagrodę. A tak to, co nastąpiło później opisywał "Kurier codzienny":..." w parę godzin po ogłoszeniu wyników jury, na wystawę przyszedł Kurzawa, obojętnie przyjął gratulacje kilku obecnych kolegów i znajomych. Podszedł do swojej rzeźby, powiedział, że jego Mickiewicz źle jest do widzów obrócony i że musi coś poprawić. Zaszedł za postument i zanim ktokolwiek mógł się zorientować, krzyknął - cofnijcie się panowie - i silnym pchnięciem zrzucił figurę na podłogę... " I tak Kurzawa zdruzgotał swoją rzeźbę, która według Witkiewicza była " Jedynym objawem myśli o Mickiewiczu, wyrażonej w rzeźbie w sposób niezwykły. " A potem artysta już tylko miotał się między własną wielkością, a zawiścią świata. Udzielił zgody na rekonstrukcję swojego zniszczonego "Mickiewicza budzącego geniusza poezji", ale niszczył kolejne dzieła gdy tylko ktoś szepnął na ich temat krytyczną uwagę. Coraz bardziej podupadał na zdrowiu, załamywał psychicznie.
Od 1891 roku opiekował się nim Leon Wyczółkowski , świetny malarz i równie dobry przyjaciel. Załatwiał dla Kurzawy zamówienia na pomniki nagrobne nie tylko w Warszawie, ale i na prowincji. Ale Kurzawa popadał w coraz większą beznadzieję i osamotnienie, a gdy w roku 1897 artyści warszawscy urządzili wystawę swych dzieł połączoną ze sprzedażą na rzecz Kurzawy, ten wieczorem oddał te pieniądze komuś, kogo po raz pierwszy zobaczył na ulicy i uznał za bardziej potrzebującego. Staraniem Wyczółkowskiego i Juliana Fałata umieszczono wreszcie rzeźbiarza w luksusowym wówczas Zakładzie Opiekuńczym im.Helclów w Krakowie, gdzie zmarł pół roku później. Na grobie Antoniego Kurzawy na cmentarzu Rakowickim w Krakowie ustawiona została kamienna wersja rzeźby wykonanej przez artystę w 1874, zatytułowanej "Geniusz zrywający pęta".
Spośród wybitnych prac artysty z dziedziny rzeźby sepulkralnej zachowały się, oprócz już wymienionych, m.in. figura "Anioła Zmartwychwstania" na grobie Śliwińskich, na cmentarzu Rakowickim w Krakowie oraz "Anioł otulający skrzydłami dziecko" na nagrobku Oli Roszkowskiej na warszawskich Powązkach. W swej twórczości artysta podejmował także tematy inspirowane folklorem, m.in. statuetki przedstawiające tańce polskie "Krakowiak", "Mazur", "Oberek" i "Polonez" oraz światem baśni "Twardowski niesiony przez diabła na drzwiach kościelnych". W zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie zachowały się dzieła artysty o tematyce historycznej - cztery płaskorzeźby przedstawiające sceny z wojen napoleońskich.