Walentynki - kto tym kręci?
Coraz trudniej znaleźć dzień bez okazji do świętowania. Taki zwyczajny, tylko z imieninami, wschodem i zachodem słońca. Dzisiaj niemal każdy z dni kalendarza to jakiś Międzynarodowy, Ogólnopolski, Europejski czy też Światowy Dzień - Czegoś - Tam . Swój dzień ma już nie tylko prawie każdy zawód ( metalowiec, kominiarz, hutnik, pielęgniarka, strażak). Świętują również: leworęczni, jąkający się, niepełnosprawni, studenci, wolontariusze i wielu innych, którzy w tej chwili nie przychodzą mi do głowy, a którzy z pewnością swoje święto mają.M
Nic więc dziwnego, że między tymi egzotycznymi dniami znalazł swoje miejsce także Dzień Zakochanych zwany Walentynkami. Ponieważ jednak niektóre zjawiska wymagają uczczenia już nie tylko jednym marnym dniem, Walentynki wypadają w Tygodniu Pełnego Uśmiechu (12 - 18 lutego), a jednocześnie zajmują zaszczytne miejsce pomiędzy Dniem Dokarmiania Zwierzyny Leśnej a Światowym Dniem Młodzieży Prawosławnej. O ile jednak Dzień Dokarmiania Zwierzyny Leśnej nie budzi większych emocji, o tyle Walentynki wręcz przeciwnie. Emocje te szczególnie widoczne są u producentów różnych gadżetów i gadżecików. Producenci bowiem zacierają ręce, a na myśl o Walentynkach oczy śmieją im się już od początku stycznia, czyli od Dnia Nowego Roku, czy jak kto woli, od Światowego Dnia Pokoju.
Od jakiegoś czasu w niemalże wszystkich sklepach już od wejścia atakują nas serca, serduszka, misie z serduszkami, kubeczki w misie z serduszkami, podusie - serca, serca - świeczki, serduszka skaczące, wiszące, śpiewające, małe i duże, a nawet średnie. Aż dziw bierze, że w sklepach mięsnych kiełbasy i szynki nie mają małych serduszek. Bo jogurty na przykład mają. Kolor czerwony, jak kiedyś święci triumfy. W dodatku, w imię oczywiście uczuć wyższych, okazuje się, że Walentynkę należy wręczyć nie tylko ukochanej czy ukochanemu, ale także: mamie, tacie, babci, dziadkowi, koleżance, koledze, przyjaciółce, sąsiadowi, kierownikowi, a nawet inkasentowi, jeśli akurat przyniesie rachunek. A najlepiej rozdawać je przypadkowo spotkanym ludziom, na przystanku na przykład, w celu okazania im życzliwości i przyjaźni. Operatorzy telefonów komórkowych prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowszych, miłosnych ofert, a w mediach kto żyw wymyśla walentynkowe konkursy. Restauracje kuszą wyjątkowymi bo walentynkowymi kolacjami, co może oznaczać, że w pozostałe dni jada się tam nieco marniej. Kina, teatry i inne instytucje kultury dają zniżki tym, którzy trzymają się za ręce, mniej przyjaźnie patrząc na tych, którzy się nie trzymają. Krótko mówiąc, z każdego centymetra kwadratowego naszej rzeczywistości wywierana jest presja na uczucia, a raczej na ich materialne okazywanie.
Oparcie się tej presji jest trudne, ale nie niemożliwe. Jeżeli jednak ktoś bezwzględnie pragnie mieć walentynkowego misia, to należy spokojnie przeczekać to wszechogarniające szaleństwo (najlepiej nie wychodząc z domu), a równo za miesiąc, 14 marca czyli w Światowy Dzień Liczby Pi, a równocześnie w Ogólnoświatowy (światowy to za mało) Dzień Sprzeciwu Wobec Tam, spacerkiem udać się do sklepu i dokonać zakupu. To z pewnością będzie czysty zysk, bo do misia z serduszkiem którego kupicie z posezonowym rabatem dostaniecie dodatkowo serduszkowy kubeczek, a jak się poszczęści, to może i podusię.
A jeszcze lepiej zrobić to dzień później, 15 marca, bo wtedy przypada Międzynarodowy Dzień Konsumenta. Pamiętajcie tylko, aby nie odkładać tego zbyt długo, bo 29 listopada jest Światowy Dzień Bez Zakupów...
Osobiście Walentynkom mówię zdecydowane NIE. Nie życzą sobie dostawać kwiatów albo czegoś tam z narzuconego obowiązku albo dlatego, że tak wypada. Kwiaty chętnie przyjmę także w Światowy Dzień Ptaków Wędrownych, a w Światowy Dzień Pluszowego Misia dam się zaprosić na kolację, nawet przy świecach.
18.02.2009