Wiele musiało się zmienić, by wszystko zostało po staremu. To pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy po analizie wyników wyborów parlamentarnych w okręgu tarnowskim.
Pięć mandatów dla Prawa i Sprawiedliwości, trzy dla Platformy Obywatelskiej, jeden dla Polskiego Stronnictwa Ludowego, dwa mandaty w Senacie dla PiS – przecież to znamy.
Jeśli można mówić o niespodziankach to raczej na poziomie indywidualnych wyników niektórych kandydatów. I nie chodzi mi wcale o wynik Sojuszu Lewicy Demokratycznej, bo trzeba było mieć naprawdę ogromne pokłady optymizmu, by uwierzyć, że ugrupowanie to ma tu szansę na mandat, zwłaszcza przy kiepskiej i pozbawionej pomysłów kampanii ogólnopolskiej.
Ludowcy obronili stan posiadania właściwie dzięki sojuszowi ze Wspólnotą Małopolską. Kandydat Wspólnoty, nie będąc członkiem PSL, uzyskał trzeci wynik na liście kandydatów Stronnictwa, pozyskując pewną liczbę głosów lokalnych samorządowców i ich zwolenników i to utorowało liderowi drogę na Wiejską.
W Platformie Obywatelskiej Robert Wardzała zmienił Jana Musiała i wynik tego ostatniego można zaliczyć do grupy niespodzianek, zwłaszcza zapewne dla samego kandydata, który prowadził dość aktywną kampanię. Wyborcy pozytywnie zweryfikowali pracę Urszuli Augustyn, choć w jej przypadku kampania wyborcza była mniej efektowna. Sama posłanka twierdziła już przed wyborami, że to przemyślana strategia, bo na wynik wyborczy pracuje od sześciu lat, a nie przez sześć tygodni kampanii, która jest plebiscytem na ładniejszy uśmiech z plakatu.
W Prawie i Sprawiedliwości roszad było nieco więcej – Jacek Pilch znalazł się w innej partii i wiadomo było, że jego szanse na reelekcję są iluzoryczne, tarnowianie zwolnili tez z obowiązku dalszej pracy w Sejmie Barbarę Marianowską. Ich posady zajęli Włodzimierz Bernacki i Jan Ziobro. Pozostaje mieć nadzieję, że w tym drugim przypadku będzie to więcej niż tylko premia za nazwisko.
Po wyborach do Senatu prawo do kiepskiego samopoczucia ma pewnie Roman Ciepiela, choć nie brakuje takich, którzy od początku twierdzili, że były prezydent Tarnowa bardziej „przyda się” wyborcom na poziomie samorządu województwa, gdzie skutecznie zabiega o lokalne sprawy. Pozostali kandydaci od początku byli tłem i jeśli mieli jakiekolwiek złudzenia co do rezultatu wyborów, to nie najlepiej o nich świadczy. Senatorem nie został również Stanisław Kracik, co inaczej każe patrzeć na porażkę Platformy w naszym okręgu.
Na wyborczych plakatach wszyscy kandydaci są wysocy, szczupli i przystojni. W życiu nie wygląda to już tak efektownie. Dlatego przypominam na koniec, że 10 października rozpoczęła się kolejna kampania wyborcza – przed wyborami za cztery lata.
Piotr Filip