Szczęśliwa trzynastka, czyli pożar w Brooklynie - Spoiler NYC – Grease Fire in Hell’s Kitchen (SOS Records 2007)

Oficjalnie w Stanach Zjednoczonych Ameryki mieszka ponad 300 milionów obywateli, gdyby wliczyć w to wszystkich imigrantów, obce formy życia, ufoki ze strefy 51, superbohaterów oraz Transformersy ta liczba podskoczyłaby pewnie o kilkadziesiąt dobrych milionów, ale to nic, bo przecież powszechnie wiadomo, że w USA wszystko musi być (i jest) największe, najszybsze, najlepsze, najzdrowsze, a żołnierze marines zawsze wracają po swoich. I nie jest inaczej z Nowym Jorkiem – jest on duży (może nie największy, ale naprawdę spory) i posiada w swych granicach ponad 8 000 000 ludzi. Nieco ponad jedna czwarta z tego mieszka w dzielnicy Brooklyn (tam też, na Greenpoincie, mieszka wielu naszych rodaków), i troszkę dziwne jest to, że spośród 2,5 miliona zjadaczy chleba w różnych kapelach przewija się cały czas ta sama grupka osobników. Były bębniarz Type O Negative jest teraz związany z Life of Agony, a obecny basista Life of Agony jest też wokalistą Spoiler NYC, który to zespół nie raz koncertuje wspólnie z nowym projektem wyżej wymienionego perkusisty My Mortality, dodatkowo wokalista Life of Agony nagrywa solowe płyty, w czasie, gdy gitarzysta Type O Negative gra koncerty z Glennem Danzigiem i swoim nowym zespołem The Seventh Void, w którym gości też jego kumpel perkusista z drugiej kapeli. Z początku trudno się połapać, ale świadczy to chyba o niespożytym potencjale amerykańskich* rockmanów, na każdej osobnej grządce uprawiających inne swoje płody.

O płycie Spoilera dowiedziałem się przypadkowo śledząc poczynania jednej ze wspomnianych wcześniej grup i po szybkim zapoznaniu się z ich stroną Myspace stwierdziłem, że to co zrobili jest na tyle interesujące, że warto by posłuchać całej płyty. I nie pomyliłem się, po pierwszym przesłuchaniu płyta może nie wgniotła mnie w fotel i nie powaliła na kolana, ale miała w sobie coś takiego, że nie mogłem się jej pozbyć z odtwarzacza.

Grease FIre in Hell’s Kitchen to świeże potraktowanie rock - punkowego tematu, odniewieszczające konwencję na tyle, że nie mamy wątpliwości, co do płci wokalisty. Jest to brooklyński, gangsterski punk z charakterem, prosty, melodyjny, śpiewany i wydzierany zarazem, ukazujący nam uroki ulicznej rzeczywistości w sposób urwisowski i nonszalancki, a nie przygnębiający i sprowadzający człowieka do roli przypadkowej ofiary w wojnach narkotykowych dilerów. Jest mowa o hazardzie, stawianiu wszystkiego na jedną kartę, kanciarstwie (Ruined, Liar cheater), o podejrzanych typkach spod ciemnej gwiazdy i ich ulubionych miejscach (Lucky 13, High Friends in Low Places), ale także o paniach, których już chłopcy nie kochają i nie chcą z nimi być, bo ich zdradzały (Dead to Me) i o nieodpowiedzialności „młodych zbuntowanych”, którzy zapominają, że na Brooklynie, modnych tatuażach i heroinie świat się nie kończy (Suicide Hotel).

Muzycznie jest prosto, jak na gatunek przystało – gitary łoją w rytm rockowej lub punkowej sekcji rytmicznej i od czasu do czasu pojawia się chwytliwa melodyjka uprzyjemniająca słuchanie. Utwory są krótkie i kończą się zanim zdążą się znudzić. Większość posiada melodyjne refreny śpiewane przez Alana Roberta, który udowadnia, że można poprawnie zaśpiewać nie naśladując chłopca przed mutacją. Chwilami przypominał mi manierą Mike’a Muira z Suicidal Tendencies, choć głos ma zdecydowanie niższy. Chórki tworzone przez pozostałych dwóch członków zespołu także brzmią dojrzale i wkomponowują się w całość doskonale. Solówek tu nie ma, bo i po co. Jest za to energia i szybkie tempo. W sam raz, aby podładować baterie po przypadkowym przesłuchaniu nowego singla Sary May albo Verby. Tak, jakby z zepsutego, zardzewiałego malucha przesiąść się do czarnego cadillaca i wciskając gaz wyjechać wreszcie poza granice Greenpointu. Wszyscy, którzy lubią szybkość prostotę i ryczenie gitar, ta płyta powinna przypaść do gustu.

Adrian Bogacz

*napisałem „amerykańskich”, choć przewijają się tam takie typowe nazwiska jak Abruscato, Caputo czy Ratajczyk – taka już ta Ameryka jest.
19.04.2009
Twój komentarz:
Ankieta
Czy weźmiesz udział w nadchodzących wyborach samorządowych?
| | | |