Pięć drużyn w pogoni za liderem

 Wyjątkowo w środę na parkiet Areny Jaskółka Tarnów wybiegły drużyny występujące w Ekstraklasie Tarnowskiej Ligi Futsalu. Po rozegranej siódmej kolejce, do końca pozostały tylko dwie serie. Wyrównany zestaw par miał decydujące znaczenie o układzie w tabeli i nie spodziewano się wysokich wyników. Najwyższy jaki padł to mecz lidera z wiceliderem, czyli najciekawszy pojedynek tego dnia.

 

Po wyrównanej, a zarazem bezbramkowej pierwszej połowie meczu Topicar Auto Części stwarzał wrażenie, że zamierza urwać pierwsze punkty w sezonie Zakładom Mechanicznym i mieli na to wyborną okazję. Nie udało się jednak pokonać bramkarza, a to za chwilę się zemściło. Powracający po półrocznej karencji Dawid Sojda dwukrotnie zaznaczył swoją obecność, a Wojciech Szkotak i Adrian Czyż podwyższyli prowadzenie, dzięki czemu Zakłady Mechaniczne są już tylko o włos od tytułu mistrzowskiego.

Na stratę punktów lidera liczył Gryf Borzęcin, gdyż miał spore szanse, by go dogonić, ale sam musiał wygrać pojedynek z Westovią Okna Pawłowski. Nie był to jednak pojedynek z piłkarską wymianą ciosów, a raczej poukładana taktyka z zadaniami głównie defensywnymi. W pierwszej połowie Gryf był bardzo blisko „przedłużonego rzutu karnego", ale ostatecznie do tego nie doszło. Za to w drugiej połowie sytuacja się odwróciła i Westovia otrzymała dwie szanse na zdobycie gola z tego stałego fragmentu gry. Pierwsza próba była nieudana, ale w drugiej do piłki podszedł Bartłomiej Krużel i na 9 sekund przed zakończeniem meczu zdobył jedynego gola w meczu. Teraz obydwa zespoły mają na koncie po 13 punktów, a tyle samo ma Topicar oraz Grupa Azoty PROREM.

Stało się to po wygranym pojedynku z (B)oca Czemarol, a Miłosz Mosio, Kamil Pawlak i Bartłomiej Frąc sprawili, że ich drużyna wygrywała już 3:0. W końcowej fazie jednak (B)oca zaczęła odrabiać straty i Krystian Kozioł wraz ze Szczepanem Baranem byli skuteczni. Było to jednak za mało, aby doprowadzić do wyrównania. Jedyny remis jak padł to w konfrontacji Kasil Steel ze Sportmossimo.pl Grabówka. Ci pierwsi prowadzili po golach Andrzeja Krakowskiego i Michała Nowaka, ale sytuacja się zmieniła, gdy kontuzji doznał ich podstawowy bramkarz. Wtedy Grabówka postawiła wszystko na jedną kartę, aby mieć jeszcze myśleć o utrzymaniu się w lidze. Połowicznie się to udało, bo Piotr Jodłowski zdobył dwa gole, ale zabrakło jeszcze jednego trafienia, aby wygrać mecz i opuścić strefę spadkową. Widmo spadku jednego z faworytów jest mocno im zagląda w oczy i mogą dołączyć do zdegradowanego Lumaro Elbud, które kolejne punkty oddało Dąbrovii.

20.02.2020
Twój komentarz:
Ankieta
Czy wiesz, na kogo oddasz głos w drugiej turze wyborów?
| | | |