Katolicy mają prawo i obowiązek uczestniczyć w życiu publicznym i politycznym. Sprawa domaga się namysłu, dlatego zostaje tutaj zaproponowane kilka uwag na ten temat. Podejmując to zagadnienie, trzeba uwzględnić związek między życiem publicznym, byciem katolikiem i wolność wyboru w kwestiach politycznych. Życie publiczne stanowi jakby ramy, w których rozgrywa się życie każdego człowieka, a więc także życie katolika. Każdy człowiek, także katolik, zawsze zachowuje pewien margines wolności, na mocy którego może wnieść coś osobistego i nowego do życia publicznego całego społeczeństwa.
Człowiek jest istotą społeczną
Powieściowa postać Robinsona Cruzoe, samotnika na odległej wyspie, następnie postać, opisana w „Emilu” przez J.-J. Rouseau, która jest istotą ludzką czystą i anielską oraz pozostaje taką do chwili, w której zostaje zepsuta przez społeczeństwo, czy też teoria Leibniza, według której każda istota, a więc także człowiek, przez całe życie jest zamkniętą, nie mogącą się komunikować monadą, nie są faktami, ale po prostu skrajnymi interpretacjami rzeczywistości, którym ta rzeczywistość nie daje żadnego oparcia. Rzeczywistość jest bardzo zróżnicowaną – człowiek jest istotą społeczną do tego stopnia, że także chwile jego poczęcia i jego narodzin są społeczne i wspólnotowe. Człowiek ma we wspólnocie nie tylko swoje korzenie, ale jego wymiar społeczny wykracza poza chwilę jego początku – cały jego byt posiada wymiar społeczny. Dlatego też został określony przez Arystotelesa jako „zwierzę polityczne” (zoon politikon), to znaczy istota, która żyje w polis. Jeśli każdy z nas w swoim rozwoju nie musi wychodzić od zera, to wynika to z faktu, że zaczyna swoje młode życie zakorzeniony w społeczeństwie, które szybko sytuuje go na pewnym poziomie kultury, będącej rezultatem współpracy pokoleń w urzeczywistnianiu zadania panowania nad światem i nad życiem. W każdej chwili stopień cywilizacji i dobrobytu ściśle zależy od podejmowanej współpracy, które wielorakie ludzkie siły gromadzi w danym punkcie, ułatwiając w ten sposób życie.
Analiza najżywotniejszych problemów dotyczących dnia dzisiejszego prowadzi do tego samego wniosku. Gdy wszyscy zmagamy się z rosnącymi cenami, które osiągają taki poziom, że człowiek nie ma dostępu do towarów, to nie chodzi w tym wypadku tylko o przepaść między cenami i portfelem prywatnego obywatela, ale o problem, który obejmuje właściwie cały świat. Sprawa dotyczy relacji między kapitałem i pracą, podział poziomu kulturowego, wzrost populacji światowej, kryzys paliwowy i żywnościowy, relacje między Wschodem i Zachodem, Północą i Południem… Są to problemy publiczne, to znaczy dotyczą one nie tylko pojedynczych osób, ale przede wszystkim wspólnot i narodów, które muszą być podejmowane i rozwiązywane wspólnotowo.
Papież Paweł VI w liście apostolskim „Octogesima adveniens”, który jest jednym z najważniejszych dokumentów społecznych Kościoła w XX wieku tak pisał na ten temat: Przejście na teren polityki jest też wyrazem dążenia dzisiejszego człowieka do większego udziału w odpowiedzialności i podejmowaniu decyzji. […] W encyklice „Mater et Magistra” papież Jan XXIII podkreślał, że udział w odpowiedzialności jest podstawowym wymaganiem natury ludzkiej, określonym sposobem realizowania jego wolności, środkiem jego rozwoju; wskazywał też, w jaki sposób należy zapewniać taki współudział w odpowiedzialności w życiu ekonomicznym, a w szczególności w przedsiębiorstwach. Dziś możliwości w tym zakresie są jeszcze szersze i dotyczą dziedziny społecznej i politycznej, gdzie należy ustanowić i umocnić racjonalny udział obywateli w odpowiedzialności i decyzjach. Oczywiście sprawy wymagające decyzji stają się coraz bardziej złożone; należy mieć na uwadze coraz bardziej zróżnicowane okoliczności; przewidywanie konsekwencji staje się bardziej niepewne, nawet jeśli nowe nauki usiłują rzucić światło, by ułatwić wybór w tych ważnych momentach”.
Zwróćmy uwagę na dwie podstawowe idee wyrażone w przytoczonym tekście. Charakter pierwotny, zakorzeniony w samej naturze ludzkiej, posiada uczestniczenie wszystkich ludzi w decyzjach, które ich dotyczą. Druga idea dotyczy złożoności problemów, które stopniowo się wyłaniają i domagają się przygotowania, aby można było odpowiedzialnie uczestniczyć w podejmowaniu odpowiednich decyzji. Nie chodzi więc o prawo (jak prawo do zachowania życia), które posiada każdy człowiek na mocy samego bycia człowiekiem. Prawo do uczestniczenia w decyzjach, mimo że ma charakter radykalnie naturalny, zostaje faktycznie skonkretyzowane przez kulturę – przez globalną kulturę społeczeństwa i kulturę osobistą.
Idąc po linii zasady, każdy człowiek powinien włączyć się w analizowanie i w rozwiązanie tych problemów, które – z jednej strony – on sam wywołuje, a które – z drugiej strony – go dotyczą, i to na wszystkich poziomach wspólnotowych. Powinny więc zostać otwarte drogi do autentycznego uczestnictwa w życiu politycznym. Jedna z tych dróg ma bardzo podstawowe znaczenie, dlatego należy na nią zwrócić szczególną uwagę. Chodzi o wychowanie w ogóle, a mówiąc konkretniej – o wychowanie do uczestniczenia, które ma polegać przede wszystkim na realizacji tego uczestniczenia.
Dwa wymiary istotnie ludzkie
Uczestniczenie w życiu publicznym jest konsekwencją dwóch wymiarów życia ludzkiego: przynależności człowieka do społeczności ludzkiej w jej różnych formach oraz jego zdolności do stopniowego wzięcia na siebie osobistej odpowiedzialności. Katolik wie zatem, że na mocy faktu bycia katolikiem nie przestał być człowiekiem. Może do siebie zastosować klasyczną sentencję: „Humani nihil o me alieno puto”. Nie tylko może, ale jego obowiązkiem jest to uczynić. Pominięcie wymiaru publicznego życia byłoby poważnym przypadkiem niespójności, gdyż spójność katolika obejmuje także wymiar publiczny jego odpowiedzialności i jego działania. W takiej mierze, w jednej katolik – z powodu błędnej koncepcji Kościoła – zapominałby o wymiarze publicznym życia i nie podjął swojej odpowiedzialności w tej dziedzinie, nadałby postawie chrześcijańskiej interpretację monofizycką.
Starożytne sobory, a zwłaszcza Sobór Chalcedoński i II Konstantynopolitański, nie tylko wyznały jako dogmat wiary, że Jezus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, „pełnym Bogiem i pełnym człowiekiem”, na poziomie natury, lecz także na poziomie dynamicznym, na poziomie oddziaływania aktywnych sił – każda z dwóch „form”, czyli natur działa zgodnie ze swoimi specyficznymi właściwościami: forma Boża działa zgodnie z formą Bożą, a forma człowieka działa zgodnie z formą człowieka, bez pomieszania i bez rozdzielenia. Są tu jasno wskazane dwa konieczne bieguny interpretacji działania: nierozdzielnie nestoriańskie, czyli dychotomia, polegające na poświęceniu pewnych godzin na bycie człowiekiem, ani pomieszanie monofizyckie, czyli zastąpienie lub pozbawienie wartości tego, co ludzkie przez elementy specyficznie chrześcijańskim.
Uczestniczenie katolika w życiu publicznym powinno być takie, aby odpowiadało mu jako człowiekowi i nie powinno być ani mniejsze ani uprzywilejowane w stosunku do uczestniczenia jakiegokolwiek innego człowieka. Także w tym punkcie prawo wcielenia wyznacza bardzo jasną zasadę: „Podobny do ludzi i w kondycji człowieka” (por. Flp 2,7).
W takich w pełni ludzkich ramach, na mocy swojej wiary, chrześcijanin z większą jasnością widzi pewne kwestie społeczne. Wiara pomaga mu w kierowaniu się w tej problematyce; nie neguje więc niczego, co spotyka się w wymiarze wspólnotowym życia i w jego wymaganiach dotyczących służby dla dobra wspólnego, ale widzi równocześnie, że akcent musi być kładziony na osobowych wartościach człowieka. W taki sposób ujmuje tę kwestię soborowa konstytucja „Gaudium et spes” w odniesieniu do naszych czasów: Równocześnie wzrasta także świadomość szczególnej godności, jaka przypada osobie ludzkiej, ponieważ przewyższa ona wszystkie rzeczy, a jej prawa i obowiązki są powszechne i nienaruszalne. […] Porządek społeczny i jego rozwój powinien więc być nieustannie kierowany na dobro osób, gdyż porządek rzeczy winien być podporządkowany hierarchii osób, nie zaś na odwrót, na co wskazał sam Pan, mówiąc, że to szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu (nr 26).
Na drugim miejscu bycie katolikiem powinno prowadzić do jasnej akceptacji realizmu. Papież Paweł VI mocno podkreślił ten fakt, pisząc w liście przesłanym przez kardynała Villota, na 60. Tydzień Społeczny we Francji: Zbyt często są jeszcze chrześcijanie, którzy nie ufają ścisłym analizom i zadowalają się zbyt uczuciowymi reakcjami, wątłymi wrażeniami; okazują się potem dziwnie wrażliwi na slogany – na przykład slogan epoki konstantyńskiej – i przyjmują byt pochopnie, bez zmysłu krytycznego, analizy, które usiłują być uznane za naukowe. […] Kościół nie boi się pilnych kwestii, które są mu stawiane prze autentyczne nauki humanistyczne, przejrzyste w swoich założeniach, swoich metodach i swoich wynikach, zdolne do ciągłego weryfikowania swoich hipotez wyjaśniających, zestawiając je z ewolucją faktów, oraz do unikania w ten sposób upraszczających schematów. Tego typu nauki, na właściwym dla nich poziomie, mogą wnieść uprzywilejowany wkład do tego, by lepiej rozeznać, gdzie sytuuje się ludzka wolność.
Nie chodzi tutaj tylko o cnotę odwagi czy zdolność przystosowania. Gdy katolik, jasno rozróżniając między faktem obiektywnym i wyjaśnieniu subiektywnym lub osobistą interpretację osobową faktów, stara się nadać większe znaczenie aspektowi obiektywnemu jakiegoś faktu, może to uczynić kierując się jedną z tych dwóch racji, wynikających z wiary: najpierw uznaje, że jego poznanie, w odróżnieniu od poznania Bożego, nie jest źródłem rzeczywistości, a następnie kieruje się braterstwem chrześcijańskim, w tym sensie, że dając pierwszeństwo aspektowi obiektywnemu, praktykuje jedną z form miłości, polegającą na dążeniu do postawienia się na pozycji brata, działając sprawiedliwie na jego rzecz.
Należy także uwzględnić, że katolik jest człowiekiem, który nawrócił się, by służyć Królestwu Bożemu, oraz współpracuje w jego aktualizacji w tym świecie. Chodzi o to, by nie pomieszać życia publicznego z Królestwem Bożym: katolik musi odrzucić pokusę monofizycką, bez względu na źródło, z którego ona pochodzi. Ale nie zapomina równocześnie, że w życiu publicznym wchodzą w grę ziarna Królestwa Bożego dotyczące braterstwa między ludźmi, działania na rzecz sprawiedliwości, większego stopnia równości i uczestniczenia. Są to wszystko wartości ludzkie, ale katolik zauważa w nich także wartość komplementarną, gdyż jego wiara mówi mu, że – działając na rzecz tych wartości – pracuje dla Królestwa Bożego.
W czynnym uczestniczeniu w życiu publicznym należy zaakcentować także wymiar uniwersalny ostatecznego Królestwa: „Wielu przyjdzie ze wschodu i zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w Królestwie niebieskim” (Mt 8, 11). Życie współczesne rozwinęło wymiar ponadnarodowy życia ludzkiego, dlatego też musi on być zaakcentowany w zadaniach podejmowanych przez katolika. Wynika z tego waga różnych międzynarodowych stowarzyszeń katolickich, które na wiele sposobów wnoszą wkład w formowanie świadomości autentycznie uniwersalnej solidarności i odpowiedzialności w kwestiach międzynarodowych.
Wolność i osobowość
Sposób postawienia i rozwiązania tego problemu zależy logicznie od postawy, którą przyjmuje się w stosunku do innej, bardziej ogólnej kwestii, a mianowicie – który element ma większe znaczenie w kształtowaniu człowieka? Wizja, która akcentuje w człowieku jego aspekt społeczny, dążąc do traktowania go jako molekuły całości, podkreśli oczywiście ograniczenia jego wolności; natomiast wizja, według której człowiek jest głównie jedyną i niepowtarzalną rzeczywistością, podkreśli konieczność przyznania mu przestrzeni wolności. Aby odpowiednio pozostawić problem, trzeba wyjść od sytuacji faktycznej: w człowieku łączy się to, co społeczne i to, co osobiste, a to oznacza, że jego wolność posiada pewne ograniczenia.
Wolność wyboru jest zdolnością do samopotwierdzenia się, mimo odkrywania wpływów i nacisków społecznych. Motywacje kolektywne dążą do uzyskania potwierdzenia na polu kryteriów weryfikowanych ilościowo, podczas gdy motywacje człowieka mogą mieć znacznie wyższe uzasadnienie. Wolność i osobowość będą konkretnie polegać na stałym wyborze jakiejś wartości moralnej bądź religijnej, nawet jeśli nie jest ona powszechnie podzielana przez społeczeństwo, w którym się żyje i którego jest się człowiekiem.
Na kwestie wolności wyboru rzuca ważne światło deklaracja „Dignitatis humanae” II Soboru Watykańskiego. W ciągłości z nauczaniem Kościoła, według którego aspekt osobisty człowieka sytuuje się ponad jego wymiarem społecznym, dokument soborowy rozwiązuje problem wolności i jej granic, przypominając, że wolność jest elementem dobra wspólnego i że – w konsekwencji – nie tylko należy go zachowywać, ale także rozwijać go w miarę możliwości. Tylko w przypadku, w którym przestrzeń wolności byłaby w sprzeczności z innymi elementami dobra wspólnego, byłoby uzasadnione jego ograniczenie. Jeden z komponentów wolności religijnej polega na tym, „żeby wspólnotom religijnym nie zakazywano swobodnego ukazywania szczególnych walorów ich nauki w organizowaniu społeczeństwa i w ożywianiu całej działalności ludzkiej” (nr 4).
W tym miejscu możemy zebrać niektóre konsekwencje tego, co zostało wyżej powiedziane. Wolność wyboru w dziedzinie życia publicznego jest wartością, która powinna być jeszcze bardziej uznana i umocniona, szanując zawsze prawa innych, który mają to samo prawo w stosunku do własnej wolności. Jeśli dotyczy to przede wszystkim dziedziny prawnej, to jego realizacja na poziomie osobowym będzie zależeć głównie od dwóch współczynników: od autentyczności chrześcijańskiej, w ramach której obowiązuje zasada pluralizmu wyborów, oraz od realizmu analizy i diagnozy sytuacji na poziomie politycznym, bez którego działanie publiczne okazuje się praktycznie nieskuteczne.
Jeśli chodzi o autentyczność wyboru chrześcijańskiego, to papież Paweł VI postawił ją jako kluczowy warunek w swojej katechezie o autentycznej wolności chrześcijańskiej: „Trzeba będzie zwracać uwagę, aby wyzwolenie rodzące się z wiary chrześcijańskiej, która jest wyznawana przez Kościół katolicki, zachowało swoją logikę wynikania i swoje wielofunkcyjne, ale autentyczne przeznaczenie; aby zachowało i umiało wyrazić się w owocnych i oryginalnych formach, z mocą i inteligencją wyczuwając potrzeby, które rozwój cywilizacji, daleki od uspakajania, czyni coraz bardziej oczywistymi i pilnymi. Trzeba uważać – podkreślamy – aby wyzwolenie chrześcijańskie nie było traktowane w sposób narzędziowy, czyli by nie nadawano mu celów przeważnie politycznych, aby nie było oddane na służbę ideologii, w punkcie wyjścia nie zgadzających się z religijną koncepcją naszego życia, ani aby nie było wykorzystywane przez ruchy społeczno-polityczne przeciwne naszej wierze i naszemu Kościołowi, jak obecne doświadczenia – niestety – pokazują. Nie jesteśmy ślepi!” (31 lipca 1974 rok). Uznanie i potwierdzenie tego warunku autentyczności, którym jest wolność wyboru, zostało zdecydowanie potwierdzone w liście „Octogesima adveniens” papieża Pawła VI: „W sytuacjach konkretnych licząc się z poczuciem solidarności, przeżywanej przez każdego – należy uznać uprawnioną rozmaitość możliwego wyboru. Ta sama wiara chrześcijańska może prowadzić do różnych form zaangażowania” (OA 50). Warto oczywiście podkreślić, że punktem wyjścia tego stwierdzenia jest zachowywanie autentyczności i tożsamości chrześcijańskiej, czyli „tej samej wiary”, która jest obiektywnie wyznawana; ograniczenie „prawomocności” wolnego wyboru ze strony katolika, byłyby uprawnione, gdyby był przeciwny wymaganiom i spójności wiary.
Jeśli zaś chodzi o realizm polityczny, wystarczy przypomnieć niektóre kwestie. Trzeba więc mieć na względzie przede wszystkim fakt, że każdy problem publiczny wyraża się równocześnie jako problem polityczny. Z tego powodu podjęcie wymiaru publicznego życia oznacza podjęcie odpowiedzialności politycznej. Ten wymiar polityczny zatacza coraz szersze kręgi, łącznie z międzynarodowymi. Na drugim miejscu sytuuje się współpraca z innymi ludźmi, bez stawiania warunków lub ograniczeń, które nie są związane z własną tożsamością. W dekrecie o apostolstwie świeckich „Apostolicam actuositatem” II Sobór Watykański dał następujące wskazanie „Wspólne dziedzictwo ewangeliczne i wynikający stad wspólny obowiązek dawania chrześcijańskiego, współpraca katolików z innymi chrześcijanami staje się bardzo pożądana, a często konieczna, i to zarówno współpraca jednostek, jak i wspólnot Kościoła, czy to w podejmowaniu akcji, czy to w działaniu stowarzyszeń na szczeblu narodowym oraz międzynarodowym. Wspólne wartości ludzkie nierzadko domagają się współpracy chrześcijan realizujących cele apostolskie z tymi, którzy nie będąc chrześcijanami, uznają te wartości. Dzięki takiej dynamicznej i roztropnej współpracy, która ma wielkie znaczenie w działalności doczesnej, świeccy chrześcijanie dają świadectwo o Chrystusie, Zbawcy świata, oraz o jedności rodziny ludzkiej” (nr 27),
Wolność wyboru, którą posiadają katolicy w życiu publicznym, zachęca do podjęcia działań na rzecz sięgającego coraz dalej rozwijania wolności ludzkiej, czyli do kreatywności, aby w ten sposób człowiek rozwinął swoje duchowe władze i zdolności, urzeczywistniając w sobie obraz Boga Stwórcy. W czasach, w których doświadczamy tak wielu lęków, jest bardziej niż kiedykolwiek konieczne odwołanie się do tego wymiaru transcendencji człowieka. Trzeba więc, aby katolicy świadomie, pozytywnie i czynnie uczestniczyli w życiu publicznym, propagując szacunek dla natury ludzkiej i sprawiedliwość w podziale dóbr, integralny rozwój wszystkich ludzi i braterską solidarność wszystkich narodów.
ksiądz Janusz Królikowski