Nierzadko słyszy się w ostatnich czasach, także ze strony ludzi obdarzonych autorytetem w kwestiach społecznych i kościelnych, jakoby Kościół był zwolennikiem liberalizmu. Są tacy, którzy twierdzą, że liberalizm, który w XIX wieku był zwalczany przez papieży, w XX wieku został przyjęty przez Kościół, a nawet że byłby zalecany w jego aktualnym nauczaniu społecznym. Nie brakuje takich chrześcijan, którzy zaangażowani w politykę i działalność społeczną zachęcają do popierania liberalizmu i liberałów jako najlepszego systemu społecznego i politycznego, niby związanego z polityczną tradycją prawicy. Takie nieroztropne, pochopne i powierzchowne opinie i propozycje, będące wynikiem nieporozumień i dwuznaczności, wywołują niebezpieczne zamieszanie i często rzucają złe światło na Kościół. Myślę więc, że warto sprecyzować zagadnienie, zwracając uwagę na trzy podstawowe założenia liberalizmu w ich kontraście z doktryną chrześcijańską.
a - Liberalizm współczesny ma swoje korzenie w przedoświeceniu i w oświeceniu, to znaczy w jednym z typowych wyrażeń „buntu” myśli nowożytnej przeciw Kościołowi i jego nauczaniu. W znacznym stopniu kieruje się on antyklerykalizmem, laicyzmem antyreligijnym bądź areligijnym, pozostaje związany z masonerią itd. Jednym z pierwszych teoretyków liberalizmu jest angielski filozof John Locke (1632-1704), deista i empirysta, pierwszy świadomy krytyk podstawowych pojęć tradycyjnej metafizyki, filozof negujący poznawalność substancji oraz obiektywny charakter zasady przyczynowości, redukujący ideę do treści poznania subiektywnego. Liberalizm Locka - a także w ogóle liberalizm XVII i XVIII wieku - jest oparty na subiektywizmie filozoficznym, który w swoich konsekwencjach jest także ateizmem w kwestii religijnej. Stwierdzenie, że Kościół akceptuje liberalizm, czy nawet propozycja, że mógłby go zaakceptować, jest pozbawiona sensu, ponieważ stoi on w radykalnej sprzeczności z założeniami wiary chrześcijańskiej.
b - Drugim elementem, na który należy zwrócić tu uwagę jest rozumienie prawa. Doktryna prawna, a także społeczna i polityczna Kościoła, opiera się na pojęciu prawa naturalnego, o którym mówią także iusnaturaliści nowożytni i pierwsi teoretycy liberalizmu. Te dwa sposoby rozumienia zagadnienia dzieli jednak głęboka przepaść, która uniemożliwia ich pogodzenie. Prawo naturalne w rozumieniu chrześcijańsko-katolickim oznacza „porządek uniwersalny” pochodzący od Boga, a więc obiektywny i wieczny, dany człowiekowi przez absolutną i transcendentną Inteligencję. W ramach tego porządku każda jednostka ma swoje miejsce jako „osoba”, stanowiąca część porządku rodzinnego, państwowego i kościelnego. Nie jest to więc prawo czystego i abstrakcyjnego „obywatela”, ale człowieka, który jest członkiem nierozdzielnej rodziny, wolnym obywatelem państwa - wolnym, o ile państwo uznaje go za osobę - wierzącym w sposób wolny we wspólnocie Kościoła, który dąży do doskonałości na ziemi i do zbawienia w wieczności. Innymi słowy - chrześcijańskie pojęcie prawa naturalnego ma korzenie teologiczne, istotę etyczną i cel religijny. Wyraża ono koncepcję religijną człowieka i społeczeństwa ludzkiego.
Iusnaturalizm nowożytny jest radykalną negacją tej koncepcji. Nawet jeśli nie zawsze neguje uniwersalny charakter prawa naturalnego, to jednak neguje jego pochodzenie od Boga - jest to prawo związane wyłącznie z naturą ludzką. W konsekwencji takiego założenia, to znaczy wykluczając jego boskie pochodzenie, liberalizm walczy z Kościołem, w którym widzi przeszkodę dla naturalnych praw człowieka; co więcej - widzi w nim prześladowcę tychże praw. W propozycji liberalnej mamy więc do czynienia z laicyzmem integralnym oraz z utożsamieniem człowieka z obywatelem. Człowiek Locka to człowiek polityczny – homo politicus. Każde prawo w nim ma swoje źródło, w jego potrzebach i instynktach. Ani jednostka, ani rodzina, ani państwo ani żadna inna forma społeczna nie pochodzą od Boga – rozumianego w sensie chrześcijańskim – który zostaje wykluczony do tego stopnia, że ludzką potrzebę religijną uznaje się za nienaturalną, a więc za taką, która może zostać usunięta (jest to kwestia wychowania i postępu!) z myśli i serca człowieka. Z tego też powodu to prawo nie ma celu, który przekraczałby ziemskie życie jednostki i formy historyczne społeczeństwa ludzkiego. Takiego rozumienia prawa Kościół nigdy nie uznał i uznać nie może, ponieważ stoi - jak widzimy - w głębokiej sprzeczności z jego nauczaniem i jego założeniami antropologicznymi.
c - Z tego wszystkiego wynika także odmienne rozumienie pojęcia wolności moralnej i politycznej. Dla doktryny chrześcijańskiej jedna i druga wolność wpisuje się w porządek absolutny, niezależny od woli człowieka i nie utworzony przez niego. Liberalizm jedną i drugą wolność opiera na niezależności jednostki i jej absolutnie wolnej woli, to znaczy czyni wolę człowieka twórczynią wolności we wszystkich jej formach. „Człowiek jest wolny”, to znaczy absolutnie samowystarczalny – taki jest pierwszy dogmat liberalizmu laickiego.
Wobec tych podstawowych założeń liberalizmu, Kościół może być tylko zdecydowanie antyliberalny, a to ze względu na obronę autentycznej wolności człowieka i wierzącego. Kto będzie chciał przekonywać do liberalizmu, niech wie, że zrodził się on z laickiej myśli antyreligijnej, racjonalistycznej i immanentystycznej. Niech tego nie zapominają przede wszystkim katolicy zaangażowani w działalność polityczną.
ksiądz Janusz Królikowski