Urzędnicy tarnowskiego magistratu zapowiadają, że z żelazną konsekwencją będą egzekwować naprawę niedoróbek na miejskich inwestycjach. Szkoda, że konsekwencji i nadzoru brakuje od samego początku. Pomogłoby to uniknąć niekończących się remontów po remontach.
Wkrótce po raz kolejny pojawią się utrudnienia w ruchu na ulicy Krakowskiej w Tarnowie. Wykonawca został wezwany do naprawy wciąż pojawiających się niedoróbek. Urzędnicy tarnowskiego magistratu zapowiadają, że z żelazną konsekwencją będą wymagać od wykonawców napraw w ramach gwarancji na oddawanych niedawno do użytku inwestycjach.
Atrakcja turystyczna w postaci fontanny z układem słonecznym, za którą zresztą miasto otrzymało wyróżnienie w konkursie Wielkie Odkrywanie Małopolski, okazała się odkryciem sporadycznie funkcjonującym. Co rusz zawodzi bowiem układ hydrauliczny, a wraz z nim elektryczny, czyli to, co stanowi istotę działania fontanny. Niedługo cieszyli się też mieszkańcy z efektownego skweru Sienkiewicza, na którym próby czasu nie wytrzymał wylany na alejki beton. Próby niezbyt długiej, bo zaledwie kilkumiesięcznej. Przeprowadzone przez magistrat ekspertyzy wykazały, że wylany na odnowionym placu beton nie spełnia koniecznych wymogów. Kruszy się i w błyskawicznym tempie niszczeje. Trzeba go więc skuć i wylać jeszcze raz.
Urząd uspokaja – wszystkie naprawy odbywają się w ramach gwarancji i budżet miasta nic za to nie płaci.
Niepokojące jest, że niemal wszystkie ostatnie inwestycje w Tarnowie natychmiast po oddaniu muszą być poddawane remontom. Ulica Krakowska, fontanna, plac Sienkiewicza. Jeśli dodać do tego notorycznie niedziałające windy w przejściu podziemnym i błędy podczas remontu tarnowskiego teatru, wychodzi jeden wielki bubel.
Urzędnicy uspokajają, wydaje się jednak, że inwestycje wykonywane za tak ogromne pieniądze powinny bez zarzutu spełniać swoją rolę od momentu oddania do użytku. Tymczasem jedna po drugiej nie spełniają. Nie bardzo chce się wierzyć, że to jedynie pech.