TSM – rodzina Soprano?

 Zbyt częste podwyżki czynszu, brak jasnych rozliczeń finansowych, zaniedbania, niegospodarność, powiązania rodzinno-towarzyskie, arogancja, lekceważenie i nepotyzm – to tylko niektóre z zarzutów kierowanych pod adresem zarządu Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Na spotkaniu przedstawicieli członków spółdzielni z mediami padały ostre słowa i najwyraźniej cierpliwość lokatorów dobiega końca. Rozpoczynający się 14 czerwca cykl cząstkowych Walnych Zgromadzeń może i powinien stać się pierwszym krokiem do uporządkowania spółdzielczego bałaganu.

 

Na spotkaniu przedstawicieli członków Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej z lokalnymi mediami iskrzyło. Pod adresem prezesa i zarządu spółdzielni padały ostre słowa i zarzuty niegospodarności, arogancji i niejasnych rozliczeń finansowych. - Prezes Tadeusz Sękowski utworzył sitwę, w której króluje nepotyzm. Rządzą nami rodziny. Nie zatrudnia się młodych, wykształconych ludzi, którzy pracy muszą szukać za granicą, a którzy świetnie mogliby poprowadzić spółdzielnię. Tymczasem nie mają pracy m.in. dzięki takim ludziom jak prezes Sękowski, który już dawno powinien być na emeryturze bo już kompletnie do niczego się nie nadaje. Najwyższa pora, aby lokatorzy podziękowali tym ludziom. Trzeba przyjść na Walne Zgromadzenie i nie udzielić absolutorium zarządowi. A potem zrobić prawdziwy audyt w spółdzielni i osądzić ludzi, którzy tyle lat na nas żerują – mówił podczas spotkania radny Jan Niedojadło, w osobie którego zdesperowani lokatorzy znaleźli wsparcie.

Apel do wszystkich członków spółdzielni jest jeden – nie narzekać pod blokiem, iść na walne zebranie i zagłosować przeciw zarządowi. Lokatorzy są zgodni – ten zarząd nie jest już w stanie inaczej myśleć. - Mamy do czynienia z tworem, który od czasu PRL nie przeszedł żadnej poważniejszej restrukturyzacji, tworem, który jako relikt dawnych czasów wszystkie koszty przerzuca na nasze barki. Spółdzielnia powinna być jak jedna wielka rodzina. Tymczasem tarnowska spółdzielnia kojarzy się raczej z rodziną Soprano – mówi Mirosław Poświatowski, przewodniczący Rady Osiedla „Jasna”.

Warto dodać, że wspomniane koszty często są absurdalnie wysokie. Wybudowaną przy jednym z bloków altanę śmietnikową o wymiarach 2x2 metry i 4 metry wysoką spółdzielnia wyceniła na ponad siedem tysięcy złotych. - Sprawdzaliśmy w „normalnym” zakładzie. Powiedzieli, że taka altanę zrobiliby za kwotę między 1600 a 2700 złotych – mówią oburzeni lokatorzy, których obciążono kosztami budowy. Oburzeni dodatkowo kuriozalną odpowiedzią prezesa, który stwierdził, że sporną altanę budowało trzech, wyjątkowo wykwalifikowanych pracowników, zajęło im to 154(!) roboczogodziny i w związku z tym większość kosztów to robocizna. Jak sprawdzili lokatorzy, ze sprawozdania za rok 2012 wynika, że spółdzielnia w ubiegłym roku wybudowała siedem takich altan za łączną kwotę 124 tysiące 600 złotych, czyli średnio 17 tysięcy 800 złotych za altanę. Absurdów tego typu jest znacznie więcej. - Zadałem sobie trud i sprawdziłem, w jaki sposób na nieruchomości w której mieszkam wykorzystywany jest fundusz remontowy. Co się okazuje? Otóż okazuje się, że można remontować nieustannie ten sam chodnik – jednego roku wyremontować 15 metrów plus schody. Następnego roku te wyremontowane schody i 5 metrów chodnika rozebrać i wyremontować drugi raz, układając kolejne 15 metrów. W ten sposób, po czterech, czy pięciu latach mamy już wyremontowany chodnik przed blokiem, ale okazuje się, że suma tych remontowanych powierzchni jest większa niż gdyby położyć ten chodnik dookoła bloku. Zadziwiające. Myślę, że tylko specjaliści z TSM potrafią wytłumaczyć jakim cudem im się to wszystko zgadza. Mnie się nie zgadza. Nie zgadza mi się również, gdy jednego roku malujemy klatkę schodową wraz z bramą wejściową. Następnego roku wymieniamy pierwsze drzwi do klatki schodowej i malujemy do niej wejście. Za trzy lata wymieniamy drugą bramę – wewnętrzną i znów malujemy wejście do klatki. Nasuwa się tylko jedno skojarzenie – firmy „krewnych i znajomych Królika” muszą zarobić. Normalna firma zwróciłaby uwagę na rozsądną kolejność – opowiada trochę tylko rozbawiony Marek Skruch, jeden z lokatorów.

Pokrycie zmienione na połowie dachu to jeszcze jeden smaczek. - Proszę przyjrzeć się tzw. magazynowi spółdzielni. Kupa starych sprzętów i brudu. Ale jest kierownik, zastępca i kilku pracowników. A my na to wszystko łożymy ciężkie pieniądze. Przerost zatrudnienia jest zresztą w spółdzielni widoczny gołym okiem. A lokator – petent, chcąc cokolwiek załatwić, ma nieodparte wrażenie że w czymś przeszkadza...

Dostęp do jakichkolwiek dokumentów graniczy z cudem. - Dlaczego dokumenty są tak skrzętnie ukrywane przed nami, że musimy pisać, prosić i dzwonić zanim je zobaczymy Przecież dokumenty typu rozliczenie funduszu remontowego są dokumentami jawnymi. Od paru lat każda nieruchomość posiada osobne rozliczenie tego funduszu, a nikt ze spółdzielców go nie otrzymuje. Przecież to ważna pozycja wnoszonych przez nas opłat – mówi Marek Skruch.

Audytu dokonuje Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych, który swoją siedzibę ma na... ulicy Sowińskiego – tam gdzie spółdzielnia. Już minister Polaczek stwierdził, że kontrole nie mają żadnego sensu, bo ci ludzie kontrolują samych siebie. - Bloki się sypią, infrastruktura kompletnie zaniedbana. Opłaty na tzw. fundusz remontowy wciąż wzrastają, a elewacje są obskurne, chodniki dziurawe, klatki brudne, brakuje parkingów. Firmy, które funkcjonują przy spółdzielni nas zjadają, bo cena roboczogodziny jest w nich dwukrotnie wyższa niż gdzie indziej – mówi radny Niedojadło. - To jest najdroższa spółdzielnia w mieście, a opłaty za użytkowanie lokali są zdecydowanie zawyżone. Za mieszkanie o powierzchni 47,5m2 w TSM płaci się 475 złotych. Za 55,5m2 we wspólnocie – 280 złotych a budynek jest zadbany wzorowo. To są przecież ogromne dysproporcje, a w dodatku co dwa miesiące następuje podwyżka czynszu – dodaje jedna z lokatorek.

Wątpliwości co do części składowych czynszu i tzw. „stawki opłaty eksploatacyjnej” jest więcej. Choćby pozycja „pozostałe koszty”, w której zawrzeć można dosłownie wszystko, czy też punkt „koszty działalności społeczno-kulturalnej”. - Od lat jest ten sam scenariusz i zapis – wychowują młodzież, zwalczają patologię. Wszystko pięknie, ale ja się pytam – jak? Kluby osiedlowe na Westerplatte i Parkowej tylko generują koszty, a wydawania tych pieniędzy nikt nie kontroluje. W skali roku to są ogromne pieniądze, a o budowę byle piaskownicy trzeba prosić i korzystać z funduszu remontowego. Ostatecznie spółdzielnia nie jest chyba od wychowywania? Ale złożony o wycofanie tych opłat wniosek został przez zarząd odrzucony. Odrzucony został także wniosek o wniesienie pod obrady Walnych Zgromadzeń punku mówiącego o odwołaniu prezesów. Pod wnioskiem podpisało się 400 osób, część podpisów spółdzielnia zakwestionowała. Ale i tak, biorąc pod uwagę fakt, że zgodnie z prawem wymaganych podpisów wystarczy 10, taka liczba powinna dać władzom spółdzielni do myślenia. Nie dała. - Skoro Zarząd ma czyste ręce, skoro wszystko jest tak przejrzyste i transparentne to czegóż się boją? Dlaczego nie chcą poddać się ocenie spółdzielców. To nam przecież przysługuje prawo oceny pracy Zarządu i Rady Nadzorczej. Stąd też próby mobilizacji wszystkich członków spółdzielni. - Spółdzielnia to my, nasze pieniądze. Nie pozwólmy, by była udzielnym księstwem z dziedziczonymi funkcjami. To my jesteśmy pracodawcami tych ludzi. I nawet jeżeli ktoś nigdy nie był na Walnym Zgromadzeniu, teraz niech idzie. I niech wytrzyma do końca, bo najważniejsze głosowanie będzie na końcu. Niech członków spółdzielni wreszcie będzie więcej niż zmobilizowanych jej pracowników, którym świetnie się żyje na ciepłych posadkach za nasze pieniądze. Cząstkowe Walne Zgromadzenia odbywać się będą w dniach 14 – 27 czerwca w auli Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Tarnowie.

 

Dorota Filip

 

 

 

List otwarty wystosowany do Rady Nadzorczej Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w sprawie cząstkowych Walnych Zgromadzeń TSM, działań Zarządu i Rady Nadzorczej

 

 

 

Tarnów, 3 czerwca 2013

 

W imieniu większej grupy członków TSM:

  • Jan Niedojadło, radny Rady Miasta Tarnowa,

Przewodniczący Rady Osiedla „Jasna” nr 12

  • Mirosław Poświatowski

Przewodniczący Zarządu Rady Osiedla „Jasna” nr 12

 

Rada Nadzorcza Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej

 

List otwarty w sprawie cząstkowych Walnych Zgromadzeń TSM, działań Zarządu i Rady Nadzorczej

 

Z ogromnym zdumieniem przeczytaliśmy aroganckie pismo Zarządu TSM, w którym nie uznaje on wniosku, podpisanego przez prawie czterysta osób, pragnących wnieść do porządku obrad tegorocznych cząstkowych Walnych Zgromadzeń Członków TSM, punkt mówiący o odwołaniu poszczególnych członków Zarządu. Przypominamy, że zgodnie z Prawem Spółdzielczym, Ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych, a nawet Statutem TSM – członkowie Spółdzielni mają prawo zgłaszać projekty uchwał na Walne Zgromadzenie. W paragrafie 119, pkt 1. Statutu czytamy m.in.:Projekt uchwały i żądania umieszczenia oznaczonych spraw w porządku obrad zgłaszanych przez członków Spółdzielni musi być poparty przez co najmniej 10 członków.” Z kolei w punkcie 6 tego samego paragrafu, napisano: „Zarząd jest zobowiązany do przygotowania pod względem formalnym i przedłożenia pod głosowanie na Walnym Zgromadzeniu projektów uchwał i poprawek zgłoszonych przez członków Spółdzielni.” Wśród podstaw prawnych, na które powoływaliśmy się w naszym wniosku i projektach uchwał o odwołaniu członków Zarządu TSM, przywoływaliśmy również paragraf 151 Statutu, który w punkcie 3 stanowi m.in.: „Nadto członek Zarządu, któremu Walne Zgromadzenie nie udzieliło absolutorium może być odwołany przez to Walne Zgromadzenie.”

Jak widać, kwestia, czy złożony przez grupę spółdzielców projekt uchwały „powinien, czy nie powinien” być poddany pod głosowanie na cząstkowych Walnych Zgromadzeniach – nie leży w kompetencji Zarządu, który jest „zobowiązany” po prostu do jego wprowadzenia w porządek obrad, ewentualnie do jego przygotowania „pod względem formalnym”. W istocie na Zarządzie spoczywał prawny obowiązek wprowadzenia naszego projektu uchwały do porządku obrad – natomiast dalszy los tego projektu leżał w gestii członków obecnych na cząstkowych „Walnych”. Z niewiadomych powodów Zarząd jednak arbitralnie postanowił pozbawić tego prawa rzeszę kilkunastu tysięcy członków TSM, tak, aby nie mogli oni wypowiedzieć się na temat, czy życzą sobie, aby dalej funkcje członków Zarządu pełniły dotychczasowe osoby – czy też nie. Jest to kwestia o tyle istotna, że Prawo Spółdzielcze oraz Ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych zostały skonstruowane w taki sposób, że – w odróżnieniu od innych podmiotów prawnych – sam fakt nie udzielenia absolutorium poszczególnym członkom Zarządu, nie skutkuje jeszcze tych członków automatycznym „odwołaniem”. Tym samym odmówienie nam prawa do głosowania w tej kwestii – pozbawiło nas fundamentalnych praw wynikających z istoty spółdzielczości i innych przepisów prawnych – i m.in. taka też będzie nasza przyszła argumentacja przed wymiarem sprawiedliwości.

Trudno nam takie działania tłumaczyć sobie inaczej, niż lękiem obecnego Zarządu TSM przed jego odwołaniem; tak pewny swych „sukcesów” Zarząd – dziwnym trafem nie jest pewny swego losu, bojąc się członków spółdzielni; stąd też zrodziła się potrzeba, totalitarnego z ducha, a prl-owskiego z wyuczonej maniery, pozbawienia spółdzielców ich praw.

 

Co więcej - w piśmie pozbawiającym nas prawa do głosowania nad złożonym przez nas projektem uchwały, Zarząd zachował się w sposób szczególnie karygodny – nie tylko łamiąc obowiązujące prawo, ale też podejmując decyzję we własnej sprawie, bo przecież ów projekt dotyczył odwołania poszczególnych członków Zarzadu TSM, w przewidzianej prawem sytuacji nie uzyskania przez nich absolutorium.

Na tym jednak nie koniec – o ile Zarząd TSM wykazuje – eufemistycznie rzecz ujmując - szczególną „skrupulatność” względem wymogów formalno-prawnych wobec wszelkich inicjatyw podejmowanych przez członków TSM – oraz o ile nasze pismo powoływało się na bardzo konkretny wachlarz przepisów prawnych i statutowych regulacji - o tyle Zarząd arogancko stwierdza jedynie, iż nasz projekt „w obecnym stanie prawnym i faktycznym nie mieści się w kompetencji Walnego Zgromadzenia” i że „biorąc pod uwagę aktualny stan faktyczny i prawny” Zarząd „nie widzi podstawy” do wprowadzenia naszego projektu do porządku obrad Walnego Zgromadzenia. Próżno w piśmie tym szukać jakichkolwiek podstaw prawnych.

 

W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, niż uznać, że ze strony Zarządu doszło do złamania obowiązującego prawa, z pogwałceniem interesów, praw członków TSM. W istocie to pogwałcenie prawa dotyczy kwestii fundamentalnych, dotyczy praw człowieka, wolności obywatelskich, prawa własności, a nawet kwestii związanych z doprowadzeniem do takiego, a nie innego gospodarowania, czy wręcz „rozporządzenia” mieniem – tego wszystkiego, co znajduje swoje odzwierciedlenie w Konstytucji RP oraz w odnośnych ustawach. I tak np. zgodnie z Prawem Spółdzielczym, spółdzielnia – to jej członkowie. Stanowi o tym art. 1 paragraf 1, który wprost stwierdza: Spółdzielnia jest dobrowolnym zrzeszeniem nieograniczonej liczby osób, o zmiennym składzie osobowym i zmiennym funduszu udziałowym, które w interesie swoich członków prowadzi wspólną działalność gospodarczą.”.

Tym samym, działanie na szkodę członków spółdzielni – jest działaniem na szkodę spółdzielni tejże. I mamy poważne podstawy by sądzić, że w rzeczonym przypadku do takiego właśnie działania ze strony Zarządu doszło, że mamy do czynienia z działaniem na szkodę Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Takie działanie jest obarczone zarówno potencjalną odpowiedzialnością materialną, jak i poważną sankcją karną, regulowaną przez odnośne przepisy.

 

Na marginesie wypada jeszcze odnieść się do medialnych wypowiedzi prezesa Tadeusza Sękowskiego, który pogardliwie odnosi się do tych prawie czterystu osób (w przypadku których nieco ponad dwieście podpisów „uznano”), stwierdzając – że jedynie „dwa procent” członków TSM jest z pana prezesa, czy zarządu niezadowolonych. Pan Prezes Tadeusz Sękowski powinien sobie uświadomić, że my, jako inicjatorzy, zbieraliśmy jedynie podpisy pod projektem uchwały, do czego wystarczy dziesięć takich podpisów. Większość z prawie czterystu podpisów zostało zebranych w ciągu dwóch dni, podczas dyżuru w siedzibie Rady Osiedla „Jasna” i było efektem rozwieszenia na osiedlowych tablicach ogłoszeń kilku komunikatów w tej sprawie, skwapliwie zresztą zrywanych przez „nieznanych sprawców”. Nie był to zatem plebiscyt „popularności” Pana prezesa. Tak liczny odzew w krótkim czasie, z jednego tylko osiedla; odzew ze strony osób z innych części miasta, które przypadkiem się o naszej akcji dowiedziały; odzew wyrażający się wręcz pretensjami niektórych osób, że nie nagłośniliśmy całej akcji szerzej – to wszystko powinno dać Panu T. Sękowskiemu do myślenia, dając mu przybliżony obraz tego, jak wielka w skali całego miasta jest „dezaprobata” wobec jego rządów.

 

Osobnej uwagi wymaga w całym tym kontekście brak jakiejkolwiek reakcji ze strony Rady Nadzorczej TSM, która przecież otrzymała również kopię naszego wniosku, a mimo to doprowadziła do sytuacji, w której Zarząd w nieprawny sposób nie uznał naszych projektów uchwał. Widzimy to co najmniej jako niedopełnienie obowiązków i ta kwestia również powinna zostać wyjaśniona. Jesteśmy zgorszeni faktem, że Rada Nadzorcza, mająca stać na straży naszych interesów – w istocie wydaje się działać na naszą szkodę, legitymizując pozbawione podstaw prawnych działania Zarządu, wymierzone w prawa spółdzielców. Będziemy publicznie apelować do „zwykłych” członków TSM, aby zwracali się do swoich sąsiadów, znanych z imienia i nazwiska członków Rady Nadzorczej, pytając, dlaczego postępują oni tak, a nie inaczej.

Nadto wypada nam zauważyć, że o ile Rada Nadzorcza najwyraźniej nie dopatrzyła się żadnych „błędów formalnych” w pozbawionym jakichkolwiek podstaw prawnych piśmie Zarządu nie uznającym naszego wniosku o uzupełnienie porządku obrad o przygotowane przez nas uchwały – o tyle jednocześnie ta sama Rada bywa niezwykle „skrupulatna”, jeśli chodzi o pisma do niej kierowane przez „zwykłych” członków TSM. Rada Nadzorcza nie uznała bowiem jeszcze innego, kierowanego do niej przez nas pisma, w którym apelowaliśmy o odwołanie przez Radę całego Zarządu. To pismo, celowo podpisane przez kilkadziesiąt osób, a nie większą liczbę członków – miało być w naszym założeniu swego rodzaju „testerem”, „balonem próbnym” sprawdzającym, czyje interesy tak naprawdę gotowa jest reprezentować Rada Nadzorcza. W odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że nasze pismo w oczach rady „nie spełnia wymogów formalnych”, ponieważ załączone podpisy stanowią ksero „bez ich uwierzytelnienia” (tu uwaga – oryginał był okazany pracownikowi sekretariatu TSM, który nie miał zastrzeżeń i potwierdził nam pieczęcią przyjęcie pisma i samej listy). Kolejnym zarzutem „nie spełnienia wymogów formalnych” stał się zarzut, iż mimo załączonej listy z podpisami i adresami, nasze pismo „nie jest podpisane przez autorów apelu”. Jakoś dziwnym trafem nie stwarzało jednak Radzie Nadzorczej problemu dotarcie do „autorów” tego apelu – czego wyrazem było rzeczone, odmowne pismo.

Ta dysproporcja w traktowaniu pism członków TSM, w kontraście do pozbawionych jakichkolwiek podstaw, a nawet odniesień prawnych pism Zarządu TSM, pozwala postawić pytanie, czyje interesy w rzeczywistości reprezentuje Rada Nadzorcza Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i w czyim imieniu występuje? Na podstawie już tylko tej jednej sytuacji sądzimy, że przykrą dla nas odpowiedź na to pytanie doskonale znamy; a wydawałoby się, że Rada Nadzorcza nie jest od „głaskania” prezesa czy działania pod jego dyktando – Rada Nadzorcza, jak sama nazwa wskazuje, ma stanowić nad Zarządem „Nadzór” i służyć członkom spółdzielni, a nie prezesom.

Stąd też osobiście wolelibyśmy, by podobną gorliwość i „skrupulatność” Rada Nadzorcza wykazywała chociażby w takich kwestiach, jak wpłynięcie na Zarząd, by ten o terminach wszystkich cząstkowych Walnych Zgromadzeń, z uwzględnieniem podziału terytorialnego, informował możliwie wcześnie, także za pomocą strony internetowej - a nie w kilka miesięcy po tym, jak Rada Nadzorcza w wielkiej tajemnicy takie terminy wyznaczy. Ułatwiłoby to członkom realizację ich praw, ewentualne przygotowanie wniosków na walne, na co mieliby w praktyce więcej czasu, niż kilka dni. Takie rozwiązanie wydaje się istotne tym bardziej, że choć przyniesienie każdemu członkowi Spółdzielni do podpisu informacji o podwyżkach, przez umyślnego posłańca, co ma miejsce kilka razy do roku - kosztowne „nie jest” – o tyle „niezwykle kosztownym” niewątpliwie w oczach Rady Nadzorczej i Zarządu jawiłoby się bezpośrednie poinformowanie o „walnych zgromadzeniach” wszystkich członków TSM; nie za pomocą ulotnego i maczkiem pisanego obwieszczenia na tablicy ogłoszeń, ale poprzez przynajmniej wrzucenie powiadomienia do każdej skrzynki na listy. W XXI wieku, w dobie nowoczesnych technologii i „poszanowania praw obywatelskich” - wskazane byłoby również udostępnianie z pomocą strony internetowej innych dokumentów i ich skanów, co nie skazywałoby spółdzielców na wędrówki po administracjach, umawianie się na „audiencję” z tygodniowym wyprzedzeniem, dywagowanie, czy tym razem jakieś dokumenty TSM udostępni, czy też nie, lub też wydawanie kilkuset złotych za ksero, gdy spółdzielcy chcą się zapoznać np z polustracyjnymi dokumentami.

Wolelibyśmy, by gorliwość Rady Nadzorczej przejawiała się również w kontroli tego, czy dochowane zostały ustawowe terminy dotyczące porządku obrad Walnych Zgromadzeń, zważywszy na fakt, iż w ostatniej chwili na klatkach schodowych zaczęły pojawiać się nowe obwieszczenia TSM ze zmienionym, w stosunku do poprzedniego, porządkiem obrad. Tego rodzaju przykłady moglibyśmy zresztą mnożyć.

Jeżeli natomiast wszystkie te kwestie nastręczają Radzie Nadzorczej jakichś trudności – być może wypadałoby ze swojej funkcji honorowo zrezygnować, albo też zwrócić się do Zarządu o wymianę prawników, którzy podobnie jak sam Zarząd – z naszych pieniędzy utrzymywanymi będąc, jak się wydaje biorą udział w kreacji działań co najmniej balansujących „na granicy prawa”, lub też wprost wymierzonych w nas wszystkich, w spółdzielców, w ich rzeczywistych pracodawców. Naturalną konsekwencją poszanowania prawa, demokratycznych standardów, było również – czego Rada Nadzorcza w karygodny sposób nie dopilnowała – umożliwienie, by członkowie TSM mieli przynajmniej szansę swobodnie wypowiedzieć się w kwestii odwołania członków Zarządu, na co w niniejszym piśmie zwracamy szczególną uwagę.

 

Mając w świadomości dotychczasowe działania i funkcjonowanie organów TSM takich jak Zarząd i Rada Nadzorcza, w tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak upubliczniając w stosownym momencie niniejsze pismo, wystąpić na drogę prawną. Pierwszym krokiem na tej drodze będzie złożenie zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa, aby Prokuratura podjęła stosowne czynności sprawdzające.

Zapewniamy, że wykażemy się poważną determinacją w dochodzeniu praw „zwykłych” członków Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej – a po odzyskaniu jej dla spółdzielców, z pewnością będziemy chcieli wyciągnąć przykładne i surowe konsekwencje wobec osób, wykazujących się taką arogancją i pogardą wobec nas, wobec blisko czterystu osób, które w ciągu dwóch dni przybyły do nas w celu złożenia podpisu pod naszym projektem uchwały – i wobec ogromnej rzeszy członków TSM, pragnących odwołania obecnego Zarządu jako organu, o którym można by powiedzieć, że „utracił zaufanie”, gdyby nie fakt, iż będąc „żywą skamieliną” po epoce słusznie minionej – nigdy takiego zaufania nie miał.

 

 

10.06.2013
Komentarze:
członek: 11.06.2013
Najwyższa pora posprzatać tą stajnię Augiasza bo smrodek niezły się niesie juz od dawna.
też członek: 11.06.2013
jaki smrodek? Pieniądze nie śmierdzą a prezes z takim długo letnim doświadczeniem nauczył się już że każde są dobre.
Prorok: 11.06.2013
Spółdzielnie mieszkaniowe już dawno powinny zostać zrównane z ziemią a całe to towarzystwo rozpędzone na cztery wiatry. Ale takich mamy posłów którzy od lat nie potrafią zmienić prawa tylko myśla jakby tu utrzymać się na stołku poselskim kolejne cztery lata. Całe to państwo składa się z takich dobrze ustawionych prezesów i ich żon, dzieci i kochanek.
Marek: 12.06.2013
To sie w głowie nie mieści że wciąż może byc jeszcze taka komuna. Brawo za prokurature pozamykać na długie lata.
sentymentalny: 13.06.2013
A kiedyś był taki zwyczaj i służyły do niego zwykłe taczki. Może wrócić do mało eleganckiego ale skutecznego sposobu i wywieźć prezesa na rogatki miasta?
jolanta: 11.07.2013
Rada Osiedla ma ludzi wspierać i łączyć- nie dzielić!!!!!!!!
Twój komentarz:
Ankieta
Czy jesteś za przywróceniem handlu w niedziele?
| | | |