W ciągu sześciu miesięcy bieżącego roku w tarnowskim szpitalu im. Świętego Łukasza przyjęto przeszło 500 pacjentów z „Zieloną Kartą”. Zdaniem lekarzy i dyrekcji szpitala w zasadach funkcjonowania Pakietu potrzebne są szybko istotne zmiany.
Przez pół roku od wprowadzenia zasad Pakietu Onkologicznego tarnowski Szpital Wojewódzki im. Świętego Łukasza obsłużył ponad 500 pacjentów z „Zieloną Kartą”. Mimo zapewnień ze strony Ministerstwa Zdrowia o finansowaniu diagnostyki i leczenia chorych objętych procedurą, zdecydowana większość świadczeń odbywa się w ramach limitowanych. Wszystko w związku z tym, że lekarze POZ nie
chcą wypisywać „Zielonych Kart”. - Zasady jakie funkcjonują w lecznictwie onkologicznym od stycznia tego roku Szpital Świętego Łukasza wprowadził już kilka miesięcy wcześniej - wyjaśnia Anna Czech, dyrektor placówki. - Widzieliśmy, że istnieje konieczność przyspieszenia procesu diagnozy i leczenia części chorych, dlatego zastosowaliśmy tzw. „szybką ścieżkę”. W naszym szpitalu skróciliśmy czas oczekiwania na diagnozę do pięciu tygodni, a więc jeszcze szybciej niż zakłada to Pakiet Onkologiczny.
Mimo tego, że szpital wywiązuje się z narzuconych przez Ministerstwo Zdrowia terminów, to nie może liczyć na rozliczenie się z Narodowym Funduszem Zdrowia według zasad Pakietu. Rządowy projekt zakłada bowiem, że tzw. Zieloną Kartę mogą zakładać jedynie lekarze Podstawowej Opieki Zdrowotnej, a nie lekarze specjaliści.
- Specjaliści w naszym szpitalu mogą wydać Zieloną Kartę, tylko wtedy gdy mają pewność, że pacjent cierpi na nowotwór, lekarze POZ mogą tylko podejrzewać
– mówi dr Jacek Stanula, Kierownik Oddziału Chirurgii Onkologicznej Szpitala Św. Łukasza. - Żeby mieć pewność co do właściwej diagnozy wszystkie badania musimy zrobić zanim Pakiet Onkologiczny „zacznie działać”. To oznacza, że finansowo jesteśmy na tym stratni. Nie ukrywam, że rozważaliśmy wycofanie się z umowy z NFZ, ale po ostatnim spotkaniu liczymy na to, że uda się dokonać takich modyfikacji, które sprawią, że zaczniemy wszyscy wspólnie działać na rzecz pacjentów. Choć oczywiście propozycje te musi zaakceptować Minister Zdrowia. Trzeba jasno powiedzieć, że do tego projektu potrzebne są dodatkowe pieniądze.
