Dane Sanepidu nie napawają optymizmem. Tak wielu zachorowań na boreliozę we wschodniej Małopolsce nie notowano od czasu kiedy prowadzone są statystyki. Jedną z przyczyn jest też fakt, że poprawia się dokładność diagnostyki i rośnie świadomość zagrożeń związanych z chorobą.
W Tarnowie i okolicach w okresie od stycznia do lipca zdiagnozowano 130 przypadków boreliozy. Jak wynika z zestawienia tutejszej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej to dwukrotnie więcej niż średnioroczna liczba zachorowań z ubiegłych lat.
Zdaniem specjalistów jedną z przyczyn jest fakt, że poprawia się dokładność diagnostyki i rośnie świadomość zagrożeń, które niesie ze sobą choroba. Dlatego częściej udaje się ją wykryć. Kiedy już zobaczymy, że zostaliśmy ukąszeni ważna jest szybkość działania. Usunięcie kleszcza w ciągu 12 godzin w znacznym stopniu wyklucza ryzyko zarażenia. Zanim pozbędziemy się pajęczaka nie należy miejscowo stosować żadnych środków.
Borelioza atakuje tkankę łączną, mięśniową i nerwową. Widoczne objawy rozwijają się w ciągu pierwszych trzech tygodni od ukąszenia. Wczesne postaci choroby leczy się poprzez antybiotykoterapię. Jednak nieleczona borelioza może przejść w fazę rozsianą. Do objawów wtórnych należą: zapalenie stawów, zaburzenia neurologiczne i kardiologiczne.
Warto podkreślić, że na boreliozę zapadają przede wszystkim dorośli. Na 130 przypadków zdiagnozowanych w tym roku w powiecie tarnowskim jedynie trzy potwierdzono u dzieci.