Czterema bramkami Grupa Azoty Unia Tarnów przegrała z Azotami Puławy w meczu 14. Serii PGNiG Superligi. Tarnowskiej drużynie nie można odmówić waleczności, ale faworyt jednak nie zawiódł.
W meczu 14. Serii PGNiG Superligi, po zaciętym pojedynku Grupa Azoty Unia Tarnów przegrała z Azotami Puławy różnicą 4 bramek. Dla obu drużyn mecz ten miał szczególne znaczenie - spotkanie miało pokazać, jaką formę po kilkutygodniowej przerwie prezentują zespoły, a presję wywoływał także fakt, że starcie obu ekip określano mianem „sponsorskich derbów”. Dodatkowo zespół z Tarnowa po słabszej końcówce pierwszej rundy miał wiele do udowodnienia zarówno sobie, jak i swoim kibicom.
Tarnowianie rozpoczęli od silnej obrony, która skutecznie uniemożliwiła zawodnikom Azotów Puławy oddanie celnego rzutu na bramkę. Pierwszy strzał na bramkę Caspra Lilejstranda padł dopiero na początku 3. minuty, ale bardzo szybko odpowiedział Keisuke Matsuura. Od tego momentu gra była bardzo dynamiczna, co skutkowało wynikiem 3:3 już w 5. minucie spotkania.
Przez kolejne minuty sytuacja na parkiecie nie ulegała zmianie - wynik wciąż oscylował wokół remisu. Dopiero w 11. minucie puławianom, po rzucie karnym Łukasza Rogulskiego, udało się wyjść na dwubramkowe prowadzenie,. Dwuminutowe wykluczenie otrzymał wtedy Albert Sanek. Tarnowianie szybko ponownie doprowadzili do remisu, a na ławkę kar odesłany został z kolei zawodnik drużyny gości, Rafał Przybylski.
Po upływie kwadransa podopieczni Roberta Lisa prowadzili różnicą 2 trafień, a o czas po raz pierwszy w tym spotkaniu poprosił trener Liljestrand. W 21. minucie puławianie prowadzili już 9:13.
Szansa na odrobienie strat pojawiła się na 4 minuty przed końcem pierwszej połowy, kiedy dwuminutowe wykluczenie otrzymali najpierw Dawid Dawydzik, a kilkanaście sekund później Łukasz Rogulski. Gospodarze nie potrafili jednak wykorzystać okazji i pierwsza część spotkania zakończyła się wynikiem 15:19.
Podczas pierwszych minut po zmianie stron gospodarze odrobili część strat, goście nie pozwolili jednak na przejęcie inicjatywy przez rywali i różnica bramek najpierw wróciła do stanu z końcówki pierwszej połowy, a chwilę później zamieniła się w sześciobramkowe prowadzenie.
Tarnowianie mieli spore kłopoty, tym bardziej, że karę 2 minut wykluczenia otrzymał Mateusz Kaźmierczak. Trener gospodarzy w tym momencie postanowił poprosić o czas dla swojej drużyny, aby ustalić strategię na kolejne minuty gry i ratować wynik, póki było to jeszcze możliwe.
Na 20 minut przed końcem spotkania zawodnicy Azotów Puławy prowadzili już jednak 18:25. W 46. minucie ta przewaga stopniała do 4 bramek różnicy, a potem nawet do trzech.
W końcówce meczu oba zespoły walczyły zacięcie o każdą piłkę, ta jednak nie mogła znaleźć drogi do siatki. Wynik nie zmienił się już do samego końca i ostatecznie to puławianie cieszyli się czterobramkowym zwycięstwem.
Grupa Azoty Unia Tarnów - Azoty Puławy 26:30 (15:19)
Unia:
Małecki, Liljestrand, Hołda - Wojdan 2, Sanek, Yoshida 3, Matsuura 3, Bushkou, Dadej 5, Kużdeba 2, Pinda, Mróz 1, Kaźmierczak, Minotskyi 8, Mrozowicz 2