Po bardzo emocjonującym i zaciętym spotkaniu, Grupa Azoty Unia Tarnów pokonała Gwardię Opole, na swoim koncie zapisując kolejne trzy punkty. Tarnowianie trzybramkową przewagę wypracowały sobie już w pierwszej części spotkania, zakończonej rezultatem 14:11.
Spotkanie Grupy Azoty Unia Tarnów z Gwardia Opole rozpoczęło się bardzo dynamicznie. Wynik technicznym rzutem otworzył Jakub Kowalik, szybko odpowiedział Roman Chychykalo. Gra była niezwykle zacięta już od pierwszych sekund, a nastroje bojowe – dało się zauważyć, że oba zespoły za wszelką cenę chcą tego dnia wywalczyć trzy punkty. Wspierani głośnym dopingiem kibiców tarnowianie w 12 minucie wywalczyli dwubramkową przewagę. Pragnąc zatrzymać rozpędzonych gospodarzy, o czas poprosił trener drużyny gości, Rafał Kuptel. Mimo usilnych starań, opolanie na tym etapie gry nie byli w stanie dogonić rywali, którzy w 17 minucie prowadzili już 8:5.
W 22 minucie, po bramce Matsuury, gospodarze podnieśli swoje prowadzenie do 11:7. Opolanie nie składali jednak broni i na sześć minut przez zakończeniem pierwszej części spotkania byli blisko zdobycia bramki kontaktowej. Zawodnicy Unii jednak szybko odzyskali koncentrację i w 28 minucie ich przewaga ponownie wynosiła cztery trafienia. Gościom udało się jeszcze zmniejszyć straty do rywala do trzech bramek różnicy i po 30 minutach gry wynik wynosił 14:11.
Po zmianie stron zespoły toczyły zacięty i wyrównany pojedynek. Dopiero w 40 minucie trafienie Yoshidy podwyższyło prowadzenie tarnowian do 19:14, a do ekipy przyjezdnych wkradło się trochę nerwowości, co skutkowało bramką na 20:14 autorstwa Mrozowicza.
Podopieczni trenera Kuptela nie składali broni i mimo upływającego czasu starali się zmniejszać straty do rywala. Na kwadrans przed końcem spotkania wynik wynosił 21:17, a karę dwuminutowego wykluczenia otrzymał Taras Minotskyi. Rzut karny wykorzystał także Hryniewicz i, będący kilka chwil wcześniej w trudnej sytuacji opolanie, tracili do rywala już tylko trzy bramki. Aby przerwać dobrą passę rywali, o czas dla swojego zespołu poprosił trener Strząbała.
Gdy na zegarze do zakończenia meczu pozostało 10 minut, wynik wynosił 24:20. Opolanie, aby ratować sytuację postawili na bardzo mocną obronę – czasami zbyt mocną, co przełożyło się na dwa kolejne rzuty karne wykorzystane przez Ajdina Zahirovića. Nie oznaczało to jednak koniec walki ze strony przyjezdnych, choć z każdą sekundą wizja zwycięstwa gwałtownie się oddalała.
Czasu okazało się jednak zbyt mało, a tarnowianie do końca zachowali koncentrację. Ostatnie minuty również należały do ekipy gospodarzy, która ostatecznie pokonała rywali różnicą siedmiu bramek.
Grupa Azoty Unia Tarnów – KPR Gwardia Opole 31:24 (14:11)
Unia: Bartosik, Małecki – Zahirović 7, Minotskyi 5, Yoshida 4, Bushkou 3, Sanek 3, Matsuura 2, Podsiadło 2, Sikora 2, Kowalik 1, Mrozowicz 1, Słupski 1, Kasahara