„To wielkie dobro ze strony drugiego człowieka”
W szpitalu im. św. Łukasza w Tarnowie na dzień dzisiejszy dializowanych jest 72 osoby. Trzy razy w tygodniu po cztery, pięć godzin. Przez lata uzbiera się z tego niezły kawałek życia. Życia uzależnionego od maszyny.
Gdy leczenie farmakologiczne okazuje się niewystarczające, zachodzi konieczność leczenia nerkozastępczego, które ma na celu zastąpienie czynności uszkodzonych nerek. Takiemu leczeniu w tarnowskim szpitalu im. św. Łukasza na dzień dzisiejszy poddawanych jest 72 osoby. Dializa jest jednak wyjątkowo uciążliwa dla pacjentów i w ogromny sposób ograniczająca życie. Wiąże się przecież z wizytą w stacji dializ co drugi dzień, a spędzić tu trzeba 4-5 godzin. Przez kilka lat zbiera zbiera się z tego niezły kawałek życia. Dlatego warto głośno i często mówić o przeszczepach, bo to jedyny sposób przywrócenia do normalnego życia tysięcy osób skazanych na dializę. Małopolska jest niestety na szarym końcu pod względem ilości dawców. A o ile na tle innych regionów kraju nasz wypada źle, o tyle Polska na tle innych państw wypada wręcz fatalnie. Jeżeli w Hiszpanii wskaźnik liczby dawców na milion mieszkańców wynosi 40, w Polsce jest to zaledwie kilka osób. Brak jest ogólnokrajowego rejestru, do którego można by zgłaszać chęć pozostania dawcą narządów, jest natomiast oficjalna baza sprzeciwów. Jest ogromny opór rodzin, które w obliczu własnej tragedii nie są w stanie dostrzec tragedii innych.
-
To nie jest kwestia pieniędzy bo za te nie można kupić nerki, serca, płuca. To tylko dobra wola drugiego człowieka i jego chęć niesienia daru życia. To problem zmiany postaw społecznych – mówił dr.
Piotr Przybyłowski, konsultant wojewódzki w dziedzinie transplantologii klinicznej, kardiochirurg, transplantolog, kierownik Zespołu Transplantacyjnego Kliniki Kardiochirurgii Szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie podczas spotkania poświęconemu transplantologii, które odbyło się w tarnowskim szpitalu im. Św. Łukasza.
Uczestnikami spotkani byli także niegdysiejsi pacjenci szpitala, którzy odzyskali szanse na normalne życie dzięki przeprowadzonym zabiegom transplantacyjnym. Historia każdego z nich jest inna, tak jak różni są dawcy, w większości nieznani. Ale łączy ich wspólne przekonanie o potrzebie głośnego wołania o dzielenie się życiem i o konieczności podpisywania małych kartoników – deklaracji przyzwalających na pośmiertne pobranie narządów. Takie wyrażenie woli to z jednej strony ogromne ułatwienie dla zrozpaczonej rodziny, z drugiej szansa na życie dla innego człowieka. Mała karteczka o wielkim znaczeniu.
28.02.2010