Opisanie w krótkim tekście dziejów Tarnowa w latach 1938 - 1949 jest właściwie niemożliwe. W trzeciej dekadzie polskiej wolności miasto przeżyło masakrę. Nie dlatego nawet, że zostało zrujnowane, ale przede wszystkim dlatego, że straciło dwie trzecie mieszkańców. Wojna, okupacja, wreszcie zmiana systemu politycznego sprawiły, że bezpowrotnie zniknął tradycyjny, galicyjski Tarnów - miasto z tramwajami na ulicach, tłumami Żydów, wytwornym towarzystwem plotkującym w eleganckich kawiarniach, poważnymi lub mniej poważnymi lokalnymi politykami i mediami relacjonującymi w barwny sposób, zapomnianym już dzisiaj językiem, życie obywateli.
Kiedy w 1938 roku urządzano pierwsze Dni Tarnowa, niewielu prawdopodobnie ludzi bawiących się na ulicach miasta zdawało sobie sprawę z tego, że cały świat, który znali i tworzyli, w ciągu kilkunastu miesięcy legnie w gruzach. Zanim 3 września 1939 roku na Tarnów spadły pierwsze niemieckie bomby wojna wojna już przyniosła miastu zniszczenie i śmierć. 28 sierpnia 1939 roku po godzinie 23. w przechowalni bagażu na dworcu kolejowym nastąpił wybuch bomby zegarowej. Zginęło 20 osób, a 35 zostało rannych.
Ośmiominutowe opóźnienie pociągu z Krakowa sprawiło, że na dworcu było mniej osób niż spodziewali się zamachowcy. Po zamachu zatrzymano Antoniego Guzego, mieszkańca Bielska, który zostawił w przechowalni dwie walizki wypełnione materiałem wybuchowym. 1 września został on tymczasowo aresztowany, a po rozpoczęciu wojny wywieziony z Tarnowa i ślad po nim zaginął.
W niedzielę 3 września spadły na miasto pierwsze bomby. Atakowano przede wszystkim dworzec, tory kolejowe i mosty. 5 września w wyniku kolejnego nalotu zniszczono domy przy ul Narutowicza, w nocy z 5 na 6 września zbombardowano szpital. W tych dniach wszystkie drogi były pełne uchodźców ze Śląska i Krakowa, a także przemieszczających się na wschód oddziałów wojska i policji, co jeszcze potęgowało nastroje niepewności i niepokoju o przyszłość.
6 września wyjechali z Tarnowa urzędnicy, tego samego dnia wyjechał też z Gumnisk książę Roman Sanguszko, by nigdy już do Tarnowa nie powrócić. W sytuacji, gdy nie było już w mieście prezydenta Mieczysława Brodzińskiego powołano samorzutnie Tymczasowy Zarząd Miasta. W jego składzie znaleźli się: Julian Kryplewski, były burmistrz, Edward Okoń, Stanisław Komusiński, Antoni Małecki, oraz księża - Józef Lubelski i Jan Bochenek, proboszcz parafii katedralnej.
Pierwsze oddziały niemieckie wkroczyły do Tarnowa po południu 7 września. W kilka godzin później członkowie tymczasowego Zarządu Miasta zostali zatrzymani jako zakładnicy, którzy swym życiem mieli gwarantować spokój na terenie miasta. Nocą na ulicy Wałowej padły strzały, ale zakładnicy zostali jednak ostatecznie zwolnieni. Niemcy uznali, że znaleźli sprawców zajścia - rozstrzelani zostali bracia Chrząszczowie - Stanisław i Piotr pod zarzutem strzelania do żołnierzy niemieckich.
Tuz po zakończeniu działań wojennych na cmentarzu w Krzyżu odbywały się, za zezwoleniem Niemców, pogrzeby poległych i zmarłych w Tarnowie polskich żołnierzy. Chowano również poległych Niemców.
26 października 1939 roku Niemcy przekazali władzę sprawowaną dotąd przez Wermacht w ręce własnej administracji cywilnej i wprowadzili nowy podział administracyjny zagarniętych ziem. Tarnów znalazł się na obszarze Generalnego Gubernatorstwa i stał się siedzibą powiatu, wchodzącego w skład dystryktu krakowskiego. Powiat tarnowski objął wówczas tereny przedwojennych powiatów: dąbrowskiego, brzeskiego i tarnowskiego, w tym obszar samego miasta. Administrację w granicach samego miasta sprawował komisarz miejski podlegający staroście.
Paradoksalnie Niemcy traktowali Tarnów jak miasto niemieckie, założone na prawie niemieckim. Dlatego właśnie odnowiono starówkę, wyremontowano budynek przy Bernardyńskiej 24, oddano do użytku basen pływacki, stworzono skwer z fontanną przy Mickiewicza.
Nie zmienia to w niczym faktu, że Tarnów stracił w okresie wojny 2/3 mieszkańców. Wymordowano Żydów, wielu Polaków zostało również zamordowanych, wywiezionych do obozów, wielu, którzy opuścili miasto w 1939 roku znalazło się później na emigracji. Niewielka grupa mieszkańców wyjechała z miasta razem z ewakuującymi się Niemcami, część mieszkańców Tarnowa wyjechała tuż po wojnie na ziemie odzyskane.
14 czerwca 1940 roku z Tarnowa wyruszył pierwszy transport 728 więźniów do KL Auschwitz. W przeddzień wyjazdu transportu wytypowanych do wywozu przewieziono z tarnowskiego więzienia do budynku łaźni. O świcie następnego dnia pod eskortą Policji przeprowadzono więźniów z placu Pod Dębem, ulicami: Wałową, Krakowską na rampę kolejową, skąd wyruszyli do obozu.
Już w listopadzie 1939 roku spalono tarnowskie synagogi. Z "Nowej", stojącej na roku obecnych ulic Nowej i Waryńskiego po kilkudniowym pożarze nie pozostało nic, jej resztki wysadzono w powietrze. Ze starej, przy ulicy Żydowskiej zachowała się bima. Podpalili "nieznani sprawcy", ale zakazano straży pożarnej ich gaszenia.
W czerwcu 1942 roku hitlerowcy przystąpili do masowej akcji likwidacji ludności żydowskiej mieszkającej w Tarnowie. Największa tragedia rozegrała się wtedy na Rynku i uliczkach starego miasta, gdzie zabito kilka tysięcy osób. Jeszce więcej zamordowano w lesie w Zbylitowskiej Górze, wywieziono do obozu zagłady w Bełżcu blisko 10 tysięcy osób narodowości żydowskiej. Było to tzw. "pierwsza akcja". Pozostałych przy życiu Żydów zgromadzono i zamknięto w getcie. W początku września 1943 roku nastąpiła ostateczna zagłada tarnowskiego getta. Pozbawiono życia pozostałych jeszcze 12 tysięcy osób.
Tarnów wyzwolony został spod okupacji niemieckiej 18 stycznia 1945 roku.
W pierwszych miesiącach po wyzwoleniu realną władzę sprawowała jednak wciąż radziecka Komenda Wojenna. Pierwsi członkowie najwyższych władz Tarnowa zostali do miasta przywiezieni z Rzeszowa, jako Grupa Inicjatywna Rządu Tymczasowego i niewiele o nich wiemy. Prezydent miasta nadal urzędował w budynku przy Bernardyńskiej 24. Z tamtego okresu tarnowskiej samorządności wspomnieć jedynie należy Eugeniusza Sita - członka Polskiej Partii Socjalistycznej, który tak długo jak było to możliwe nie przyjmował do wiadomości dominującej roli PPR, opowiadał się wręcza za współpracą z Polskim Stronnictwem Ludowym. Eugeniusz Sit pełnił funkcje prezydenta miasta od 1 czerwca 1945 roku do 22 października 1947, a więc praktycznie do czasu ucieczki z kraju Stanisława Mikołajczyka.
Rada Miejska zbierała się nieregularnie, samorządność od pierwszych powojennych miesięcy stawała się własną karykaturą. Poszczególne partie desygnowały do rady swoich przedstawicieli, lub ich odwoływały. Stąd na krótko w składzie Rady Miejskiej znalazł się, jako przedstawiciel PSL, Antoni Gładysz, późniejszy poseł katolicki i znany antykomunista. Ostatecznie wszystkich radnych PSL oraz ostatnich "niewygodnych" radnych z innych ugrupowań po prostu wyrzucono z Rady Miejskiej 22 października 1947 roku. Prezydenta Eugeniusza Sita radni nie mieli nawet okazji odwołać, gdyż przeczytano podczas sesji, na której nie był obecny, pismo, z którego wynikało, że uczynił to już Centralny Komitet Wykonawczy PPS. Powołano natomiast na nowego włodarza miasta Kazimierza Jaroszewskiego, również członka PPS, tyle, że spolegliwej wobec nowej władzy. Głównym zajęciem prezydenta, który utrzymał się na swoim stanowisku do lutego 1949 roku, było wygłaszanie okolicznościowych przemówień, realna władze posiadał zupełnie ktoś inny.
Równolegle toczył się proces upaństwawiania fabryk, obkładano podatkami "prywatną inicjatywę" np. tarnowskich dorożkarzy, czy restauratorów, zmieniano nazwy ulic.
Życie powojennego miasta toczyło się zatem w wymiarze normalnym i nie normalnym. Z jednej strony szybko uruchomiono kina, odbywały się wystawy, grał teatr, Ludwik Solski reżyserował "Zemstę", odbudowywano domy i fabryki, a w pierwszych powojennych miesiącach zawarto dużo związków małżeńskich. Z drugiej strony nie działała kolej, zniszczone były mosty, dużo było terenów zaminowanych, ludzi na ulicach funkcjonariusze i żołnierze, także radzieccy, często legitymowali.
Wspominając dzieje Tarnowa z lat 1938 - 48 prześlizgnęliśmy się zaledwie przez kilka najważniejszych wątków tej historii, żegnając definitywnie galicyjski, tradycyjny Tarnów znany ze starych pocztówek i fotografii. Tarnów Tadeusza Tertila, Eliasza Goldahammera, Eugeniusza Kwiatkowskiego przestał istnieć, tak jak podczas okupacji znikły z tarnowskich ulic charakterystyczne tramwaje. Prawie nic nie było już takie jak przed wojną. I niech to będzie konkluzja opowieści o trzeciej dekadzie tarnowskiej niepodległości. Dekadzie bez wątpienia najbardziej tragicznej.