Kiedy podczas różnych uroczystości na ulicach większych miast pojawiają się korowody poprzebieranych w stroje historyczne rycerzy czy innych cudaków, razem z nimi pojawiają się wtedy jednocześnie pytania: Skąd oni czerpią wiedzę na temat wyglądu naszych przodków? Dlaczego tak a nie inaczej? Czy oni są normalni? Rąbka tajemnicy uchyli jeden z przedstawicieli takich grup, dowódca Tarnowskiego Bractwa Rycerskiego Gladii Amici Sławomir Bator.
Co to jest rekonstrukcja historyczna i odtwarzanie kultury materialnej?
Słowo o uzbrojeniu i jego kompletowaniu.
Mniej problemów jest w przypadku historii uzbrojenia i synchroniczności elementów opancerzenia w jakimś konkretnym odniesieniu czasowym. Najlepiej w tym zakresie przeczytać kilka książek traktujących tylko i wyłącznie o historii uzbrojenia, np. Andrzeja Nadolskiego (który też nie był nieomylny!), "Broń i strój rycerstwa polskiego w średniowieczu" z wydania Ossolineum sprzed kilkudziesięciu lat, inne to obszerna monografia Zdzisława Żygulskiego Jr ., albo "Polska technika wojskowa do 1500 roku" pod redakcją Andrzeja Nadolskiego z lat dziewięćdziesiątych. W ostatnich czasach wydano malutką, aczkolwiek intrygującą broszurkę Tomasza Szajewskiego "Miecznicy kontra płatnerze", która w ogólnych zarysach jest skrótowym omówieniem historii uzbrojenia z tabelami Żygulskiego z "Leksykonu broni białej i miotającej" Włodzimierza Kwaśniewicza i z wykorzystaniem ilustracji popularnego wydawnictwa angielskiego Osprey. Bardzo ciekawą pozycją jest również "Wojskowość w średniowiecznej Polsce" Andrzeja Nowakowskiego . Nie są to może akademickie rozprawy "od a do z", ale na początek są bardzo przydatne.
W przypadku innych opracowań poszukiwanie wielu pozycji pozwala na wyrobienie uwagi na wpadki autorów oraz, co najważniejsze, pomaga w doborze sprzętu przez przyszłego rycerza czy też wojownika. Dzięki lekturze takich książek uznanych autorów - autorytetów w tej dziedzinie, aspirant do miana odtwórcy uniknie założenia hełmu np. czternastowiecznego do naramienników z drugiej połowy XV wieku. Niby mały błąd, ale niedopuszczalny. Przy okazji radzę opuszczać rozdziały o historii uzbrojenia jeśli trafiamy na monografie o kulturze rycerskiej. Specjaliści w dziedzinie kultury zazwyczaj tworzą potworki pisząc rozdział o uzbrojeniu. Wspomnę tu o typowym przykładzie profesora Franciszka Kusiaka ("Rycerstwo średniowiecznej Europy Łacińskiej" - dobra lektura, ale nie o uzbrojeniu), czy też denerwujące nadużywanie przez tłumacza słowa "kask" w pierwszym wydaniu "Rycerstwa średniowiecznej Francji" Jeana Flori .
Podstawy solidnej wiedzy przychodzą dopiero z czasem, dlatego każdy, kto chce się bawić w odtwórstwo historyczne powinien lubić czytać, być cierpliwym i umieć oszczędzać. Na szczęście - aby skompletować podstawowy strój uprawniający do uczestnictwa w imprezach historycznych lub na turniejach rycerskich (razem z obuwiem, bielizną, zestawem naczyń i płaszczem do okrywania się w nocy oraz siennikiem) wystarczy mieć kilkaset złotych i dobrych mentorów. Jeśli działa się samemu - no, to wtedy jeszcze dochodzi koszt namiotu i naczyń do gotowania. Potem stopniowo - nawet w ciągu lat można się doposażyć i z biednego knechciny przekształcić się w dobrego zbrojnego. W przypadku dziewcząt oczywiście odpowiednio - od nowicjuszki, służki - do wielkiej damy.
Tak naprawdę w tym hobby po postu trzeba chcieć coś robić. A przecież każde hobby, jeśli się chce je realizować porządnie, to koszty materialne i czasowe.
Przy tym wszystkim nie wystarczy wiedzieć jak co wyglądało i jak się nazywa. Należy jeszcze dla siebie wybrać odpowiedni wzór - jak zwykle zsynchronizowany czasowo, sprzętowo i kulturowo. Dla przypomnienia: odtwórca nie użyje szabli awarskiej biegając w hełmie europejskiego rycerza. Albo inny przykład: rycerz trzynastowieczny powinien mieć kolczugę z długimi rękawami, gdyż tak jest na ogromnej większości przykładów ikonograficznych. Jeśli ma ochotę na płaty, to zakłada je również na kolczugę - bo tak też sugeruje ikonografia, której interpretacja w zakresie uzbrojenia jest prosta i jednoznaczna, a w epokach późniejszych bezlitośnie pokazująca, że nie tylko rycerz, ale i byle wojownik musi mieć na sobie wiele drogich i wykonanych z precyzją rzeczy, aby mógł być uznany za reprezentanta danej epoki.
Epoka noszenia zbroi wykonanych w warsztatach domowych na tzw. "rynnę" odchodzi w przeszłość. Dlaczego? Bo nie ma usprawiedliwienia ikonograficznego, archeologicznego i bądź jakiego jeszcze. Na żadnym obrazie, żadnym malowidle, w żadnej księdze, na żadnym nagrobku czy wreszcie w żadnym muzeum nie znajdziemy niedbale wykonanej broni, a zwłaszcza elementu opancerzenia. Średniowiecze nie było mroczne, było epoką kontrastów i wirtuozerii ręcznej pracy, zwłaszcza płatnerskiej, bo od niej zależało życie i śmierć przecież. Przy okazji raziło ponurym, zniewalającym pięknem, bo uzbrojeni wojownicy średniowieczni pod łopoczącymi kolorowymi sztandarami byli po prostu w rynsztunku piękni. Najczęściej nawet dosłownie zabójczo piękni, w praktycznym tego słowa znaczeniu.
Odtwórca ambitny unika kompromisów. Należy się tego nauczyć, a potem tak postępować. I nie jest wytłumaczeniem brak środków finansowych na to czy na tamto. Powtórzę raz jeszcze - można się bawić w rycerstwo na różne sposoby. Nie musi się od razu posiadać pełnego opancerzenia i broni, ani od razu uczestniczyć w zmaganiach rycerskich. Dopiero po prawidłowym skompletowaniu sprzętu to się naprawdę opłaca - choćby ze względów zdrowotnych.
Powyższy tekst jest przeredagowaną wersją artykułu "Próba mądrego odtwarzania kultury materialnej" - fragmenty z forum Małopolskiej Unii Rycerskiej