O kilka procent rocznie wzrasta w Polsce liczba pacjentów z nowotworami skóry. Niezwykle groźny, ale wciąż lekceważony jest czerniak. Lekceważony tak bardzo, że choć możliwość wyleczenia czerniaka wynosi teoretycznie 98 procent, co drugi pacjent umiera, bo do lekarza zgłosił się zbyt późno. Przed słońcem, solarium i beztroską ostrzega profesor Leszek Kołodziejski.
27 kwietnia przypada Światowy Dzień Walki z Czerniakiem. W Polsce co roku o kilka procent wzrasta liczba pacjentów u których zdiagnozowano chorobę. Bo, o ile rośnie świadomość walki z rakiem piersi czy szyjki macicy, o tyle wciąż lekceważony jest jego cichy, niezwykle groźny brat – czerniak. Obecnie umiera co drugi pacjent chory na czerniaka, chociaż jego uleczalność wynosi teoretycznie 98 procent. Umiera, bo do lekarza zgłasza się już w bardzo zaawansowanym stadium choroby. - To dziwny nowotwór, ale bardzo łatwy do rozpoznania bo widoczny. I równie łatwy do wyleczenia pod warunkiem, że pacjent kieruje się rozumem, a nie emocjami – mówi profesor Leszek Kołodziejski ze szpitala im. św. Łukasza w Tarnowie – Najważniejsze to wcześnie rozpoznać i wcześnie leczyć. Przed czerniakiem należy chronić już małe dzieci bo jeżeli choroba ujawni się wiele lat później, może być efektem np. poparzeń słonecznych w dzieciństwie. Na słońce zresztą powinien uważać każdy i w każdym wieku. Skutki opalania mogą wystąpić dopiero po kilku, albo i kilkunastu latach, kiedy już nie pamiętamy o godzinach spędzanych na plaży. Dermatolodzy od lat biją na alarm: słońce i opalanie, z których korzysta się nieumiejętnie mogą śmiertelnie zaszkodzić. Zbyt częste i zbyt intensywne opalanie nie tylko przyspiesza starzenie, ale i wywołuje groźne choroby skóry. - Ostrożnie ze słońcem, a z solariami bardzo ostrożnie – mówi prof. Kołodziejski – Jak wynika z przeprowadzanych kontroli, w Polsce prawie połowa solariów nie spełnia wymaganych norm.
Czerniak najczęściej rozwija się na podłożu znamion barwnikowych nazywanych potocznie pieprzykami, które mamy na skórze od wielu lat. Niepokój powinny natychmiast wzbudzić zmiany zachodzące w znamionach: powiększenie się znamienia, zmiana jego kształtu, granic, zabarwienia, świąd, pieczenie w obrębie zmiany. Każda zmiana zachodząca w znamieniu barwnikowym powinna być oceniona przez lekarza. Można wykonać badanie za pomocą diaskopu, natomiast podstawę rozpoznania stanowi badanie histopatologiczne. - Nie powinniśmy lekceważyć znamion – ostrzega prof. Kołodziejski – W razie jakichkolwiek wątpliwości należy pokazać je lekarzowi. A jeżeli i on ma wątpliwości – usunąć. To nie prawda, że znamion nie wolno ruszać. Nie tylko wolno, ale często jest to jedyne wyjście.
Z czerniakiem można wygrać. Nawet przy mocno kulejącej służbie zdrowia warto przecież powalczyć, bo stawka jest najwyższa.