Podczas swojej działalności wielokrotnie obserwowałem, iż konsumenci są w przeróżny sposób wprowadzani w błąd przez sprzedawców. Najczęstszym przypadkiem wprowadzenia konsumentów w błąd mamy do czynienia podczas dokonywania płatności i wydawania paragonów, szczególnie w dużych sklepach i hipermarketach.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, udzielenie kupującemu gwarancji następuje bez odrębnej opłaty, przez oświadczenie gwaranta zamieszczone w dokumencie gwarancyjnym lub reklamie, odnoszących się do towaru konsumpcyjnego. Określa ono obowiązki gwaranta i uprawnienia kupującego w przypadku, gdy właściwość sprzedanego towaru nie odpowiada właściwości wskazanej w tym oświadczeniu. Nie uważa się za gwarancję oświadczenia, które nie kształtuje obowiązków gwaranta. Nadto sprzedawca udzielający gwarancji wydaje kupującemu wraz z towarem dokument gwarancyjny. Powinien także sprawdzić zgodność znajdujących się na towarze oznaczeń z danymi zawartymi w dokumencie gwarancyjnym oraz stan plomb i innych umieszczonych na towarze zabezpieczeń. W dokumencie gwarancyjnym należy zamieścić podstawowe dane potrzebne do dochodzenia roszczeń z gwarancji, w tym w szczególności nazwę i adres gwaranta lub jego przedstawiciela w Rzeczypospolitej Polskiej, czas trwania i terytorialny zasięg ochrony gwarancyjnej. Ponadto powinno być w nim zawarte stwierdzenie, że gwarancja na sprzedany towar konsumpcyjny nie wyłącza, nie ogranicza ani nie zawiesza uprawnień kupującego, wynikających z niezgodności towaru z umową.
Niestety, często sprzedawcy informują klientów, iż paragon jest dokumentem uprawniającym do składania reklamacji i dochodzenia roszczeń z tytułu gwarancji. Przy czym nie wydają żadnego dokumentu gwarancyjnego. Nadto, przyjmując reklamację konsumenta, niejednokrotnie zaznaczają w protokole reklamacyjnym, że jest to reklamacja z gwarancji mimo wyraźnego oświadczenia konsumenta, że jest to reklamacja z tytułu niezgodności towaru konsumpcyjnego z umową.
Prawda jest jednak taka, że takim działaniem czy też twierdzeniami nie tylko wprowadzającą konsumentów w błąd, lecz także ich działania mają de facto charakter nieuczciwej praktyki rynkowej!
Pamiętajmy zatem, że jeżeli gwarancję udzielono, mamy prawo żądać od sprzedawcy wydania karty gwarancyjnej oraz tego, aby została ona prawidłowo wypełniona i zawierała wszystkie wymagane elementy i oznaczenia o których mowa była wcześniej. Uprawnienia kupującego z tytułu gwarancji wynikają z treści postanowień karty gwarancyjnej, a w przypadku gdy jakaś istotna sprawa nie została w niej ujęta i sprecyzowana, to nie mają już zastosowanie tzw. reguły interpretacyjne kodeksu cywilnego. I tak np. jeżeli w karcie gwarancyjnej nie są poruszane kwestie długości obowiązywania gwarancji, to po prostu gwarancji nie ma, jeżeli nie napisano co nam przysługuje w ramach gwarancji, to gwarancji nie ma. Jeżeli wydano jedynie paragon lub fakturę, na których nie określono (zapisano) warunków gwarancyjnych – gwarancji nie ma.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że osobą, która udziela gwarancji jest gwarant. Może nim być producent, importer lub sprzedawca. Ponieważ udzielanie gwarancji nie jest obowiązkowe, oznacza to, że można sprzedawać towary nie objęte gwarancją. Konsument jest wówczas chroniony na mocy przepisów ustawy z dnia 27 lipca 2002 roku o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu Cywilnego w zakresie tzw. niezgodności towaru konsumpcyjnego z umową.
Tak więc z treści przepisów wynika jednoznacznie, iż dokumentem potwierdzającym istnienie gwarancji jest karta gwarancyjna, czasami określana dosłownie jako „dokument gwarancyjny”, a nie paragony, faktury, itp.
Innym przypadkiem nieuczciwej praktyki rynkowej jest wprowadzanie konsumentów w błąd, poprzez zawyżanie cen towarów (choć tak naprawdę jest to czyn zabroniony). Poniżej przedstawiam paragon z moim zdaniem najdroższą marchewką świata (włoszczyzna). Powiem tylko, że pani w kasie jednego z supermarketów zapytała swoją koleżankę o kod do marchewki, ta podała tenże kod, pani wpisała do kasy, a potem… no cóż, do dzisiaj pamiętam tę sytuację, ale to, że wprowadzono mnie w błąd zauważono dopiero w domu. Oczywiście pieniądze odzyskałem, ale zmarnowanego czasu nikt nie wróci.
Mam nadzieję, że takie praktyki nie będą już miały miejsca.